Murat Yakin zapracował na sympatię szwajcarskich kibiców. Fot. Daniela Porcelli/SPP/SIPA USA/PressFocus.pl

WIDZIANE Z NIEMIEC

Michał Zichlarz z Koeln

Poza obiektywem

Dziś dwa obrazki z Euro, których liczne kamery na 10 stadionach w Niemczech nie obejmują, a wydawać by się mogło, że są wszędzie i nie mogą uronić niczego. Kamera jednak pokaże co chce pokazać. Liczy się mecz, boisko i tyle.

Scenka nr 1. Grupowe starcie rewelacyjnych Szwajcarów ze Szkotami. To akurat było spotkanie, które najmniej Helwetom wyszło. Wydawało się, że po klęsce Wyspiarzy w meczu otwarcia z Niemcami (1:5) polegną też z nimi, jednak skończyło się na podziale punktów. Mnie w tym pojedynku, a raczej długo przed nim, zastanowiło jedno - niestandardowe zachowanie selekcjonera Murata Yakina. Do rozpoczęcia meczu była jeszcze godzina, gdy trener wyszedł z szatni i zaczął przechadzać się przed czerwonymi sektorami kibiców Szwajcarii. Szedł wolnym krokiem, pozdrawiając i machając do kibiców. Pierwszy raz widziałem podobne zachowanie szkoleniowca. Lubię na prasowej trybunie usiąść odpowiednio wcześnie, żeby zobaczyć rozgrzewkę czy nawet przed nią. Takie zachowanie Yakina, byłego bardzo dobrego zawodnika, bo przecież sam na Euro grał przed 20 laty, było zaskoczeniem. Pisałem wtedy nawet do Ryszarda Komornickiego (rozmawiamy z nim dzisiaj na str. 3) o co tutaj chodzi. Odpowiedział, że nie wie, bo szwajcarska telewizja tego nie pokazuje. Taki dobry klimat wypracowany przez 49-letniego trenera, którego przecież pozycja przed Euro nie była najmocniejsza, bo raz że po ME kończy mu się umowa, a dwa to przecież wszystko zweryfikować miały wyniki, okazał się strzałem w dziesiątkę. Murat Yakin świetnie dogadał się z piłkarzami, co widać po ich postawie w Niemczech, a dwa - kupił sobie życzliwość fanów, a to rzecz nie do przecenienia.

Scenka nr 2. Duesseldorf i starcie najlepiej na Euro grających Hiszpanów z Albanią. W drugiej połowie widzieliśmy „rajd” jednego z niesfornych albańskich kibiców po murawie Merkur Spiel-Arena. Długo trwało nim stewardzi, czyli porządkowi, go złapali. W tym momencie kamery pokazują co innego. Podczas meczów Portugalii co rusz fani ruszali na murawę, żeby dotknąć czy być blisko Cristiano Ronaldo. Nas, bo siedziałem akurat obok osoby z uefa.com, zdziwiła wtedy co innego. Hiszpanie atakowali, byli na połowie Albańczyków, kiedy na murawę wyszła jedna z wolontariuszek w charakterystycznej jasnozielonej bluzie. Jakby nigdy nic przeszła przed bramkarzem Davidem Rayą (Hiszpanie grali w rezerwowym składzie) i zaczęła… zbierać plastikowe kubki rzucone przez kibiców na murawę! – Co ona wyprawia?! Przecież nie może tego robić! To niedozwolone! – łapał się za głowę mój sąsiad. Z konsternacją obserwowaliśmy, jak przeszła całe pole karne i najspokojniej w świecie – mimo toczącej się gry – zeszła z boiska i udała się na swoje miejsce za bandą. Niezwykły był to obrazek!