Powtórka z rozrywki
Zgodnie z przewidywaniami Petra Martić nie była w stanie zagrozić Idze Świątek, która pewnie awansowała do 3. rundy. Dla naszej faworytki powoli jednak kończą się przelewki.
Iga Świątek na razie nie napotkała większego oporu. Fot. PAP/EPA
Powtórka z rozrywki
Zgodnie z przewidywaniami Petra Martić nie była w stanie zagrozić Idze Świątek, która pewnie awansowała do 3. rundy. Dla naszej faworytki powoli jednak kończą się przelewki.
Spotkanie z notowaną na 85. miejscu w rankingu WTA Petrą Martić trwało godzinę i 20 minut. Iga wygrała 6:4, 6:3, spędzając na korcie minutę dłużej niż we wtorek, gdy tracąc również 7 gemów wygrała z Sofią Kenin. Biorąc jednak pod uwagę, że rywalka skorzystała w czwartek z przerwy medycznej, to właściwie Świątek zmęczyła się mniej. O 10 lat starsza od 23-letniej Polki Chorwatka ma pecha, bo rok temu z Wimbledonu też wyrzuciła ją liderka rankingu, tylko że rundę później, i też wówczas zdołała ugrać 7 gemów. Z polskiej perspektywy to była taka mała i letnia powtórka z rozrywki.
Do zwycięstwa w każdym z dwóch setów Idze wystarczało jedno przełamanie serwisu Martić – w pierwszej partii przy stanie 5:4, w drugiej przy 4:3. Chwilę później Polka przy własnym serwisie zdobyła ostatniego gema bez straty punktu.
Serwis chodził
Pocieszające, że tym razem Iga nie musiała bronić żadnego break pointa, co było zasługą 83 procent wygranych punktów po pierwszym serwisie.
- To nie był wbrew pozorom łatwy mecz, bo Petra zmieniała rytm i sposób gry, i musiałam się do tego przyzwyczaić. Dziś trochę wiało, ale cieszę się, że serwis dobrze chodził, a potem także return. Czuję że robię progres na trawie, zwłaszcza podczas treningów, ale z meczu na mecz powinno być lepiej – podsumowała Świątek.
Polka wygrała 21. mecz z rzędu i oczywiście usłyszała pytanie o to, jak radzi sobie z presją. Dwa lata temu przyjechała do Londynu z serią 35 wygranych meczów, ale wówczas przedłużyła ją tylko o dwa i odpadła w trzeciej rundzie. W zeszłym roku dotarła do ćwierćfinału.
- Nie jest łatwo nosić taki bagaż na swoich barkach, ale nie zamierzam niczego udowadniać, to zawsze inna historia. Nie skupiam się na statystyce, po prostu staram się grać coraz lepiej. Wychodzę na kort z myślą, że zaczynam od zera i skupiam się na najbliższym meczu – podkreśliła.
Teraz Putincewa
Powoli jednak dla naszej faworytki kończą się przelewki, bo w kolejce czekają już tenisistki, które mogą jej napsuć znacznie więcej krwi niż Martić czy Kenin. Jako pierwsza – na sobotę - ustawiła się Julia Putincewa. Zawodniczka z Kazachstanu, 35. w rankingu, wygrała wczoraj z rozstawioną z numerem 27. Czeszką Kateriną Siniakovą i pierwszy raz w karierze dotarła do trzeciej rundy Wimbledonu. Iga grała z nią wcześniej cztery razy, nie straciła jeszcze seta. Ale dalej w drabinceczai się jej zmora, Jelena Ostapienko, która ma bilans z Polką 4:0…
(t)
18
Tyle razy pod rząd Iga Świątek dotarła do najlepszej „32” Wielkiego Szlema w grze pojedynczej. W Open Erze (od 1968 roku) tylko Martina Navratilova (35), Conchita Martinez (30), Arantxa Sanchez Vicario (25) i Steffi Graf (19) robiły to częściej.
Źródło: OptaAce
Tylko Linette
Magda Linette i Payton Stearns awansowały do 2. rundy turnieju deblowego – Polka i Amerykanka pokonały Rumunki Anę Bogdan i Jaqueline Cristian 6:4, 7:6 (8-6). W kolejnej fazie Linette i Stearns zmierzą się ze Słowaczką Terezą Mihalikovą i Brytyjką Olivią Nicholls.
Odpadły już w 1. rundzie Magdalena Fręch i Katarzyna Kawa, które przegrały z Kazaszką Anną Daniliną i Chinką Yifan Xu 4:6, 6:4, 6:7 (6-10). Polki czekają jeszcze na decyzję, czy wskoczą do drabinki deblowej turnieju olimpijskiego w Paryżu.