Valdas Ivanaukas był ostatnim zagranicznym trenerem w Zagłębiu Sosnowiec. Fot. Rafał Rusek/PressFocus


Powtórka z rozrywki

W 2019 roku misję uratowania ekstraklasy dla Zagłębia podjęli szkoleniowcy z Litwy. Teraz I ligę dla klubu z Sosnowca spróbuje uratować zaciąg białoruski.


Zatrudnienie przez klub z Sosnowca trenera Alaksandra Chackiewicza oraz Michaiła Zalewskiego w roli dyrektora sportowego to niemal kopia wydarzeń, które miały miejsce w sezonie 2018/2019. Wówczas w Zagłębiu postawiono na Valdasa Ivanauskasa, a jego asystentem został rodak byłego piłkarza HSV Hamburg, Robertas Poskus. Litwini w przeciwieństwie do Białorusinów trafili do klubu z Sosnowca nieco wcześniej, bo jeszcze w trakcie rundy jesiennej. Po 11. kolejce Ivanauskas zluzował Dariusza Dudka, ale misja ratowania zespołu przed spadkiem miała się zacząć tak naprawdę zimą, gdy doszło do prawdziwej rewolucji w składzie. Gdy Litwin podpisywał umowę w Sosnowcu, był pełen optymizmu, którego zapewne nie brakuje także i dziś nowym trenerom, którzy rozpoczynają podobną misję w Zagłębiu. - Obecnie sytuacja drużyny jest trudna, ale widzę możliwość wyjścia z niej. Chciałbym utrzymać zespół w ekstraklasie i ten cel jest możliwy do zrealizowania. Znałem wcześniej niektórych zawodników Zagłębia z polskiej ligi i klubów zagranicznych. Zresztą Litwa niedaleko od Polski, więc jako trener interesowałem się waszą piłką – mówił szkoleniowiec, który przed przyjściem do Zagłębia prowadził m.in. szkocki Heart of Midlothian, niemiecki Carl Zeiss Jena czy grecki Ethnikos Achnas.

Po 20 kolejkach ekstraklasy sosnowiczanie na koniec 2018 roku zajmowali ostatnie miejsce w tabeli, mając na koncie tylko 12 punktów. Po ostatnim meczu w roku litewski trener drużyny określił stojące przed zespołem zadanie jako „mission impossible”. W realizacji tej misji, która z góry wydawała się niemożliwa do wykonania, mieli ostatecznie pomóc nowi gracze, z których większość legitymowała się zagranicznym paszportem. Wśród zatrudnionych w styczniu zawodników znalazło się trzech Słowaków: Lukasz Hroszszo, Lukas Greszszak i Martin Toth, Grek Giorgos Mygas, oraz Gruzini Giorgi Iwaniszwili i Giorgi Gabedawa.

Ani armia zaciężna z zagranicy, ani krajowe wzmocnienia, w tym Mateusz Możdżeń, nie pomogły w uratowaniu ekstraklasy dla Zagłębia. Do końca sezonu sosnowiczanie nie opuścili ostatniej pozycji w tabeli i ostatecznie z hukiem spadli z ligi. Po tamtym okresie pozostały jedynie długi, które ciągnęły się za klubem. - Jakie mieliśmy wyjście? Czy pogodzić się z naszą sytuacją i z pełną świadomością spaść z tej ligi, czy zachować się w porządku wobec siebie i podjąć rywalizację sportową, bo to jest istotą klubu sportowego i Zagłębia Sosnowiec, żeby walczyć – pytał retorycznie Marcin Jaroszewski, ówczesny prezes klubu.

Obecny prezes Arkadiusz Aleksander zapowiada, że tym razem wagony z piłkarzami do Sosnowca nie przyjadą, ale nie jest tajemnicą, że do roszad w składzie w najbliższych dniach dojdzie, a „dostawcą” ma być agencja menedżerska ProStar, w której przeważają piłkarze z Ukrainy. Zagłębie, które tak jak przed laty okupuje ostatnią pozycję w tabeli, na pewno będzie walczyć o zachowanie I-ligowego bytu, ale walka chyba nie będzie tak heroiczna, jak kilka lat temu. W piśmie skierowanym do kibiców Rafał Collins, który już przejął pakiet mniejszościowy w spółce, a w poniedziałek ma objąć 51 procent udziałów klubu, kilkakrotnie wspomina o ewentualnym spadku, więc wiadomo, że taki scenariusz jest realnie brany pod uwagę. Nie można jednak wykluczyć powodzenia tej misji, która, podobnie jak przed laty, na tę chwilę wydaje się niemożliwa…

Krzysztof Polaczkiewicz

 

Alaksandr Chackiewicz jest szóstym obcokrajowcem na stanowisku trenera Zagłębia. Pierwszych trzech pochodziło z Węgier, byli to Tibor Kemeny (1968-1969), Ferenc Farsang (1970-1972) i Nandor Banyai (1973-1974). Czwartym był Czech Miroslav Čopjak, który pracował jesienią 2008 roku, a ostatnim Litwin Valdas Ivanauskas (2018-2019).