Aleksander Paluszek (z lewej) zagrał w ekstraklasie po dwóch miesiącach grzania ławy. Fot. Artur Kraszewski/PressFocus


Powrót Paluszka

Niespełna 20-letni napastnik Jakub Jezierski w 4. meczu w ekstraklasie zaliczył pierwszą asystę.


ŚLĄSK WROCŁAW

W ostatnim meczu z ŁKS-em Łódź do jedenastki Śląska powrócił 23-letni stoper Aleksander Paluszek, który po raz ostatni zagrał w ekstraklasie 2 marca br. w spotkaniu przeciwko Widzewowi Łódź (2:1), zastępując w 79 minucie Bośniaka Alena Mustaficia.


Furtka dzięki Bułgarowi

Nadmiar żółtych kartek wyeliminował z gry w ostatnim meczu Bułgara Aleksa Petkowa, więc na zwolnione przez niego miejsce wskoczył wychowanek wrocławskiego klubu. - Bardzo się cieszę z powrotu na boisko - powiedział obrońca, który do tej pory rozegrał w ekstraklasie 46 meczów. - Uważam, że zapracowałem na tę szansę i ją wykorzystałem. Najważniejsze, że Śląsk zdobył trzy punkty i wciąż liczy się w walce o najwyższe miejsca w tabeli. Myślę, że dobrze poradziliśmy sobie z momentem, kiedy to ŁKS przeważał. Nie liczy się, kto przez więcej czasu operuje piłką, tylko to, jaki jest wynik końcowy. My ten wynik wyszarpaliśmy, wywalczyliśmy. Pokazaliśmy charakter w tym meczu i to jest najważniejsze. Przed nami decydujące spotkania i liczymy na zwycięstwo w każdym z nich.


Niesamowite uczucie

Z bardzo dobrej strony w potyczce z ŁKS-em zaprezentował się niespełna 20-letni napastnik Jakub Jezierski, który może się pochwalić asystą przy zwycięskim trafieniu Piotra Samca-Talara. Jezierski-junior (jego ojciec Remigiusz w przeszłości był zawodnikiem zielono-biało-czerwonych) do tej pory regularnie grał w III-ligowych rezerwach drużyny z Oporowskiej (w tym sezonie wystąpił w 23 meczach i strzelił 6 goli), ale trener Jacek Magiera ostatnio włączył go do kadry pierwszego zespołu.

Jakub Jezierski do tej pory wystąpił w czterech meczach PKO BP Ekstraklasy, spędzając na boisku 45 minut. Zadebiutował 30 marca w wyjazdowym spotkaniu z Piastem Gliwice (2:2), zaś w ostatnim pojawił się na boisku w 69 minucie, zmieniając Michała Rzuchowskiego. - Przede wszystkim chciałbym powiedzieć, że otrzymanie takiej szansy to niesamowite uczucie - przyznał Jezierski. - Móc być razem z drużyną w tak ciężkim momencie, przeżywać te emocje na boisku, dawać z siebie wszystko - to było to, na co tak ciężko pracowałem. Ludzie nie zdają sobie sprawy, jak ważne jest to dla nas, dla trenerów, zawodników, ludzi w sztabie. To jest coś, czemu poświęcamy całe swoje życie - takim powrotom, jak ten dzisiaj, który mogliśmy zrobić, pomimo czerwonej kartki Jehora Macenki w końcówce. Walczyliśmy cały czas. Niesamowite uczucie, niesamowita radość, ogromne szczęście i jest to dla mnie coś pięknego.


Czeka na gola

- Nasz zespół w spotkaniu z ŁKS-em pokazała charakter. Codziennie na treningach, w mikrocyklach, rozmawiamy o tym, że to drużyna jest najważniejsza. Liczy się tylko to, co jest w szatni i na boisku. Nasza jedność powoduje, że na murawie dzieją się takie rzeczy, jak w ostatnim meczu. Pokazaliśmy, jak mocno jesteśmy razem jako drużyna i jaką rodzinę zbudowaliśmy przez cały sezon. Myślę, że ostatnie mecze sezonu będą dla wszystkich tego dowodem - stwierdził Jezierski, który chce zdobyć pierwszą bramkę w ekstraklasie. - W poprzednim meczu z Ruchem zaliczyłem asystę drugiego stopnia, teraz asystę, to może w następnym będzie gol? Myślę, że minuty, które otrzymuję, to naturalna kolej rzeczy. Walczę o swoje, niesamowicie cieszy mnie, że mogę dostać szansęod trenera Magiery. Będę dalej tak pracował i myślę, że po sygnałach, które dałem, możliwe jest otrzymanie kolejnych minut. Koledzy z rezerw na pewno poradzą sobie beze mnie. Mecz z ŁKS-em był ważny dla nas wszystkich, dla mnie szczególnie.

Bogdan Nather