Sport

Powrót na odpowiednie tory

Czy po pokonaniu Arki Gdynia Termalica znów rozpocznie serię zwycięstw?

Mimo kontuzji w składzie trener Bruk-Betu może liczyć na Kacpra Karaska. Fot. Norbert Barczyk/PressFocus

Dwa mecze przegrane z rzędu były już wystarczającym ciosem dla kibiców z Niecieczy, którzy wcześniej mogli czuć się rozpieszczani przez swoich ulubieńców. Bruk-Bet od początku sezonu nie przegrał 12 meczów z rzędu. Tymczasem w październiku stracił punkty ze Zniczem Pruszków i Wisłą Kraków. Drużyna Marcina Brosza potrzebowała błyskawicznego przełamania, żeby wrócić na zwycięską ścieżkę. Cel udało się zrealizować - w poprzedni weekend zespół z Małopolski pokonał w meczu na szczycie Arkę Gdynia 2:1. - Arka była rozpędzona. Nie był więc to łatwy mecz, ale bardzo się cieszymy, że go wygraliśmy - powiedział Kacper Karasek.

Wychowanek Unii Skierniewice był jednym z bohaterów w meczu z ekipą z Pomorza. 22-latek brał udział przy obu golach. Najpierw popisał się świetnym dośrodkowaniem z rzutu rożnego, po którym do siatki trafił Lukas Spendlhofer. Później, gdy Arka zdołała wyrównać, Karasek wziął na swoje barki odpowiedzialność za wynik i pokonał Damiana Węglarza. - Liczby mnie cieszą, ale wygraliśmy jako zespół. Wszyscy zawodnicy, ci którzy byli w pierwszym składzie i ci, którzy weszli na boisko z ławki, włożyli w zwycięstwo dużo ciężkiej pracy - skomentował swój występ Karasek. Nie był to pierwszy mecz w tym sezonie, w którym cała ekipa Bruk-Betu mogła mu zaufać. W bieżących zmaganiach zdobył już 6 bramek, z czego w starciu z Wisłą Płock. Spotkanie z Arką nie było więc wyjątkowe pod względem tego, jak na boisku zachowywał się pomocnik, który rozpoczął swój trzeci sezon w zespole z Niecieczy.

Docenić należy fakt, że Karasek, pomimo wciąż młodego wieku, poprowadził zespół do zdobycia trzech punktów, gdy Bruk-Bet zmaga się z problemami kadrowymi. W końcu w starciu z gdynianami na boisku zabrakło trzech najważniejszych zawodników ofensywnych Bruk-Betu. - Zagraliśmy dla chłopaków kontuzjowanych. Od pewnego czasy borykamy się z dużą liczbą urazów. W meczu z Arką było to widoczne. To było spotkanie dla Morgana (Fassbendera - red.), Trubiego (Andrzeja Trubehy - red.), Zapola (Kamila Zapolnika - red.). Cała nasza linia ataku, która dawała nam bramki i asysty wspierała nas z boku. Natomiast chłopcy na boisku zrobili wszystko, żeby dać nam radość - dedykował zwycięstwo z Arką zawodnikom z urazami trener Marcin Brosz. Utrata wspomnianych przez szkoleniowca zawodników mogła wpłynąć negatywnie na zespół. W końcu Fassbender, Trubeha i Zapolnik odpowiadają za 1/3 bramek zdobytych przez lidera zaplecza ekstraklasy (w sumie strzelili 10 goli). Tymczasem nawet bez nich Bruk-Bet potrafi gole i punkty zdobywać.

Nie wiadomo, jak długo napastnicy będą jeszcze pauzowali. Z nimi lub bez nich podopieczni Marcina Brosza muszą sobie jednak radzić. Dziś niecieczanie udadzą się na Lubelszczyznę i będą walczyć o wygraną z Górnikiem Łęczna. Ekipa Pavola Stano w ostatnich tygodniach nie zdobyła szokującej liczby punktów, bo głównie remisuje. Co prawda w ostatnich sześciu meczach w lidze Górnik nie przegrał, ale aż pięciokrotnie dzielił się punktami z przeciwnikami (wygrał tylko z Wisłą Kraków). Zapowiada się więc, że starcie pomiędzy Bruk-Betem a łęcznianami będzie wyrównane, ale nie jesteśmy w stanie zagwarantować, że którakolwiek ze stron zakończy rywalizację z kompletem „oczek”.

Kacper Janoszka

250 MECZÓW 

w Termalice rozegrał Artem Putiwcew. 36-latek przeniósł się do Niecieczy w trakcie sezonu 2015/16. Od tamtego momentu jest nieprzerwanie związany z ekipą Bruk-Betu. Po wygranym spotkaniu z Arką mógł świętować fantastyczny wynik liczby spotkań.