Kamil Majchrzak pokutował za swoje winy przez 13 miesięcy. Teraz chce o tym zapomnieć. Fot. Szymon Górski/Pressfocus.


Powrót Majchrzaka

Puchar Davisa - z Uzbekistanem o awans do Grupy Światowej I. Jesteśmy faworytami, ale...

 

Jutro polska drużyna w składzie: Hubert Hurkacz, Kamil Majchrzak, Maks Kaśnikowski, Jan Zieliński i Karol Drzewiecki rozpocznie w Taszkencie barażowy mecz w Pucharze Davisa z Uzbekistanem. Jego stawką jest awans do Grupy Światowej I.

 

Mocny skład

- Mamy bardzo mocny skład - mówił wkrótce po powołaniach Mariusz Fyrstenberg, kapitan naszej reprezentacji. - Cieszę się, że Hubert zagra w tym meczu, bo to obecnie jeden z najlepszych tenisistów na świecie. No i jest w bardzo dobrej formie, co udowodnił świetną grą w Australian Open. Jest Maks Kaśnikowski, który małymi kroczkami pnie się w rankingu. Do tego Kamil Majchrzak, który po rocznej przerwie wrócił na korty i od pierwszych startów pokazał, że potrafi dobrze grać i ma szansę szybko wrócić do czołówki, a ze swoim doświadczeniem będzie dużym wzmocnieniem kadry. Ta trójka singlistów tworzy naprawdę fajną i solidną drużynę - powiedział Fyrstenberg.

Do Taszkentu poleciał również junior Tomasz Berkieta. Ma on już za sobą debiut w reprezentacji - wystąpił w wygranym 4:0 meczu z Barbadosem we wrześniu w Kozerkach. Właśnie dzięki temu zwycięstwu biało-czerwoni awansowali dzięki temu zwycięstwu do barażu o miejsce w Grupie Światowej I. Przypomnijmy, że właśnie na tym etapie przegrali w lutym zeszłego roku na wyjeździe z Japonią 0:4.

- Nasi rywale to zawodnicy, którzy o wiele lepiej spisują się w rozgrywkach Pucharu Davisa niż w turniejach singlowych. Niedawno omal nie pokonali Belgów, którzy mają przecież tenisistów w pierwszej setce w singlu, a w deblu nawet w TOP 30. Na pewno nie jest to łatwy rywal, chociaż „na papierze” pewnie my jesteśmy faworytami. Musimy jednak pamiętać, że oni zagrają przed swoją publicznością, mogli wybrać swoją ulubioną nawierzchnię, no i troszkę trzeba będzie uważać na sędziów. Musimy być cały czas bardzo skoncentrowani i po prostu porządnie wykonać swoją robotę. Mamy drużynę, którą stać na miejsce co najmniej w Grupie Światowej I - podkreślił Mariusz Fyrstenberg.

 

Powrót Majchrzaka

Rzecz jasna niewątpliwym wzmocnieniem kadry jest powrót Kamila Majchrzaka po 13-miesięcznym zawieszeniu za doping. W pierwszym starcie, po przejściu eliminacji, triumfował w imprezie ITF M15 w Monastyrze.

- Po pierwszych trzech turniejach po powrocie mogę stwierdzić, że wszystko jest ok. Wygrałem od razu pierwszą imprezę, choć nie spodziewałem się, że to wszystko może tak od razu „kliknąć”. Przede wszystkim bardzo się cieszę, że w Monastyrze rozegrałem bardzo dużą liczbę meczów, bo właśnie ogrania w Tourze najbardziej potrzebuję po rocznej przerwie w startach. Na pewno dodało mi dużo pewności siebie przed pierwszym w tym roku startem w challengerze ATP - ocenia otwarcie sezonu Majchrzak.

Kamil otrzymał „dziką kartę” do turnieju głównego od organizatorów imprezy ATP Challenger Tour (ranga ATP 125) w belgijskim Ottignies-Louvain-La-Neuve. Wygrał tam jeden mecz, a w 1/8 finału uległ w trzech zaciętych setach Chorwatowi Bornie Coriciowi, 40. w rankingu ATP, chociaż był w nim już nawet 12 i długo utrzymywał się w Top 20.

- W Belgii wygrałem w pierwszej rundzie z Maksem Kaśnikowskim, a w drugiej rozegrałem bardzo dobry i wyrównany mecz z Coriciem. Miałem szansę na zwycięstwo, ale w najważniejszych momentach brakło mi trochę właśnie tego ogrania i chłodnej głowy. Postawiłem mu bardzo trudne warunki gry. Nawet w wielu momentach byłem od niego lepszy na korcie, ale niestety nie udokumentowałem tego wszystkiego zwycięstwem. Natomiast sam poziom, który prezentowałem, był bardzo wysoki i pokazałem sobie, że mogę nadal bardzo dobrze grać w tenisa i rywalizować ze światową czołówką. W końcu Borna, chociaż dzisiaj jest 40. w rankingu, to wcześniej długo był sklasyfikowany o wiele wyżej. Także z tego meczu wyciągam same pozytywy i pewność. Co prawda rozegrałem dopiero trzy turnieje, więc nie wyciągam żadnych daleko idących wniosków, ale jest ok - powiedział Majchrzak.

- Jestem dumny z tego, że Mariusz Fyrstenberg ponownie powołał mnie do kadry. Niesamowicie się cieszę, że znowu mogę rywalizować ze swoimi przyjaciółmi w Pucharze Davisa. Ten powrót, najpierw w grudniu na zgrupowanie, a teraz do reprezentacji na mecz daviscupowy, to dla mnie bardzo emocjonalne wydarzenie. Cieszę się, że jestem tutaj i że mogę być z nią i być jej częścią. Na pewno zrobię wszystko, co w mojej mocy, żeby jej pomóc w każdy możliwy sposób w odniesieniu zwycięstwa nad Uzbekistanem - tłumaczy Majchrzak.

 

Najpierw single

Jutro (początek o godz. 10.00 polskiego czasu) na twardym korcie w hali Humo Arena w Taszkiencie zostaną rozegrane dwa mecze singlowe, natomiast w sobotę rywalizacja rozpocznie się od pojedynku debli, który może przesądzić losy awansu do Grupy Światowej I, jeśli jeden z zespołów zdobędzie w nim trzeci i zarazem decydujący punkt. Potem zaplanowane są dwa single (może zostać rozegrany tylko jeden, jeśli ktoś wcześniej zapewni sobie zwycięstwo). O tym, kto zostanie nominowany przez kapitanów do gry, dowiemy się dzisiaj, na godzinę przed oficjalną ceremonią losowania.

- Moje najbliższe plany startowe, tuż po Davis Cupie, są bardzo trudne do określenia, ponieważ przy aktualnych listach zgłoszeń do turniejów z moim obecnym rankingiem nie dostanę się do żadnej głównej drabinki. W związku z tym, że w Taszkencie gramy mecze w piątek oraz sobotę i dopiero stąd wylecę w niedzielę, to nie zdążę na eliminacje do żadnego turnieju ITF. Dlatego znowu jestem zmuszony polegać na „dzikiej karcie”. Staram się cały czas o nie, ale na razie jeszcze nic nie mam w ręku, tak więc wszystkie kierunki są przede mną otwarte, zarówno na hardkorcie, jak i na „ziemi”. Gdziekolwiek zdołam uzyskać „dziką kartę” do głównej drabinki, na pewno z niej skorzystam i tam polecę - podkreśla Majchrzak, obecnie 807. w rankingu ATP (najwyżej był notowany na 75. pozycji).