Sport

Powiew optymizmu

Po sobotnim spotkaniu mam większy spokój co do tego, jak będziemy grać w kolejnych meczach.

Dlaczego? Bo w końcu widziałem drużynę, która w ofensywie radzi sobie dobrze. Wreszcie doczekałem się Iviego Lopeza w formie, na jaką czekałem. Starcie z Puszczą wlało w moje serce nadzieję, że jesteśmy w stanie powalczyć o coś więcej niż okolice podium. Co prawda inne zespoły radzą sobie równie dobrze, a my do tego graliśmy jedynie przeciwko Puszczy Niepołomice. Mimo to jest to miła odmiana w porównaniu do tego, co działo się jeszcze niedawno w Legnicy.

W czwartek trener Papszun na konferencji mówił, że dobrze, że nie będą grać co trzy dni, bo w końcu będą mieli czas na trening i zgranie zespołu. Owszem, robi dobrą minę do złej gry. Można jednak wyciągnąć z tego, co mówi, kilka wniosków. Jednym jest to, że pozostaje nam w głowie jeden, konkretny cel, a więc walka o mistrzostwo. W końcu strata do Lecha to tylko pięć punktów. Parę potknięć tego rywala i znów jesteśmy na szczycie. Szczególnie że nasza defensywa wygląda solidnie, a ofensywa z Lopezem coraz lepiej, przez co zakładam, że potknięć po stronie Rakowa będzie stosunkowo niewiele.

Oczywiście to marzenia, które zapewne trudno będzie zrealizować. Szczególnie, jak się patrzy na dalej pojawiające się w naszym obozie bolączki pokroju kontuzji czy zawieszeń. W końcu nie wiadomo, czy w kadrze na mecz w Radomiu będzie jakikolwiek napastnik. Jest oczywiście lepiej, a perspektywa w niektórych przypadkach jest dobra. Jestem więc w miarę spokojny o to, w którą stronę ruszy zespół. Inna sprawa to kwestie kadrowe.

Widać bardzo wyraźnie, że klaruje się w końcu pierwszy, żelazny skład. W końcu widać, że środek pola wraz z wahadłami jest już ustalony. Podobnie z bramkarzem, choć w przypadku Kacpra Trelowskiego obawiam się, że zimą może dojść do roszad i zmian. Obrona? Jest solidnie, co pokazują ledwie cztery stracone bramki w lidze. Najwięcej niewiadomych jest w ofensywie, jednak powrót w glorii Lopeza sprawia, że i tam sytuacja idzie ku dobremu. Oby tak było w Radomiu.