POWIEDZIELI

 

IGA ŚWIĄTEK: - Cieszę się, że nie straciłam wiary do końca. Chyba każdemu trudno byłoby utrzymać poziom, jaki Danielle prezentowała w drugim secie i na początku trzeciego. Chciałam po prostu być gotowa na moment, kiedy pojawi się okazja, żeby odrabiać straty. Nie było długich wymian, ona grała bardzo agresywnie. Ja też próbowałam, ale szczególnie w drugim secie ona pokazała lepszą jakość. Cieszę się, że grałam solidnie. Nie najlepiej wychodził mi forhend, ale w którymś momencie coś „kliknęło”. Nie umiem powiedzieć dlaczego. Może rywalka zaczęła grać trochę wolniej - nie wiem. Do tego w drugim secie byłam trochę sfrustrowana, to na pewno mi nie pomagało, ale w trzecim odzyskałam swoją normalną koncentrację. W takiej chwili nie możesz zrobić nic innego niż po prostu próbować od nowa. Wtedy pojawia się myśl, że przegrasz, więc możesz się trochę rozluźnić, bo już ci wszystko jedno. I wtedy jest łatwiej. Czasami tak jest. Były chwile, gdy wyglądało na to, że rywalka gra z zamkniętymi oczami i po prostu trafia w linie, nic nie mogłam na to poradzić. Ale cały czas miałam przekonanie, że nie będzie w stanie utrzymać tego poziomu przez cały mecz. To dobrze, że moje pierwsze mecze były zacięte. W przeszłości zdarzało się, że gdy turniej zaczynał się względnie łatwo, to potem, gdy przytrafiały się trudniejsze chwile, nie byłam na nie gotowa.

 

HUBERT HURKACZ: - Musiałem walczyć o każdy punkt. Rywal grał fantastyczny mecz, świetnie serwował. W ważnych momentach, kiedy miałem zanse, zagrał kilka świetnych wolejów. Nawet w ostatnim secie, jak prowadziłem 40:0, to zdobył fantastyczne punkty i wyrównał. Wygrał pierwszego i trzeciego seta, musiałem się naprawdę wysilić. Przed nim świetlana przyszłość. To zdecydowanie był „rollercoaster”. Już pierwszy set mógł się inaczej potoczyć, ale brawa dla rywala. Cały czas jednak wierzyłem, że doczekam się w końcu swojej okazji. Liczyłem, że mój poziom będzie trochę wyższy. Kibice byli fantastyczni, wspierali mnie, choć było już po północy. Nie było łatwo, ale publiczność bardzo mi pomogła. W ogóle ludzie w Melbourne są wspaniali, ciągle uśmiechnięci, dlatego gra tutaj zawsze jest miłym doświadczeniem.