Potyczki ze stresem
Wydarzenia z kilku ostatnich miesięcy mocno mnie sfrustrowały, ale miejsce na podium mistrzostw Europy sprawiło, że z optymizmem patrzę w przyszłość – wyjawia szablistka z Sosnowca, Zuzanna Cieślar.
Nie tak miał wyglądać ten sezon... Wedle swoich i trenera założeń Zuzanna Cieślar właśnie czekałaby na ślubowanie olimpijskie. Życie jednak napisało inny scenariusz. Szablistka z Sosnowca szansę na występ w Paryżu straciła podczas turniejów Pucharu Świata, kiedy to natrafiała na różne przeciwności losu. Raz przeszkadzało światło na planszy; kiedy indziej sędziowie przychylniejszym okiem patrzyli na rywalkę; w jeszcze innym przypadku przeciwniczka złamała jej palec, a z taką dolegliwością trudno skutecznie walczyć. Ostatecznie nie zakwalifikowała się do turnieju ostatniej szansy, tzw. „dobijaka”, który odbył się pod koniec kwietnia w Differdange (Luksemburg). Wystartowała w nim Małgorzata Kozaczuk, ale kwalifikacji olimpijskiej nie zdobyła. Dopiero czerwcowe mistrzostwa Europy w Bazylei zrekompensowały pani Zuzannie te niepowodzenia - po raz drugi w karierze sięgnęła po brązowy medal.
- A mogło być jeszcze lepiej - mówią jednym głosem szablistka oraz jej trener Tomasz Dominik. Po chwili panna Zuzia dodaje: - Nie wiem, w jakiej formie psychicznej przystępowałabym do nowego sezonu, bo porażki raczej nastrajały mnie do rezygnacji. Ale po podium w Bazylei po raz kolejny przekonałam się, że warto pokonywać trudności, przełamywać swoje bariery niemożności, walczyć o swoje...
Pod górkę...
Kwalifikację olimpijską w szermierce zdobywa się przez wysokie miejsce drużyny (w Paryżu wystartują florecistki, szpadzistki i floreciści) w światowym rankingu, wysoką lokatę indywidualną w tejże klasyfikacji lub w turnieju ostatniej szansy, wspomnianym „dobijaku”. Polskie szablistki zajmują 12. miejsce w tej klasyfikacji, więc o występie zespołu w Paryżu nie mogło być mowy.
- Nie ukrywam, że naszym celem był start w igrzyskach, ale kwalifikacje były piekielnie trudne - wyjaśnia trener Dominik. - Dla Zuzy zaczęły się dość niefortunnie, więc potem - z zawodów na zawody - presja wzrastała. Zrobiło się nerwowo i w rezultacie szansa olimpijska przepadła. Ale też nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. Pocieszam, że jesteśmy bogatsi o kolejne doświadczenia i naszą kolejną stacją docelową będzie za cztery lata Los Angeles.
- Miałam wszystko w swoich rękach, ale przegrałam ten wyścig do Paryża - dodaje sympatyczna szablistka. - Oczywiście, mogę się tłumaczyć różnymi przeciwnościami losu, ale to ja w kluczowych momentach przegrywałam; głównie ze stresem.
Sfera mentalna
Zuzanna w kraju od dwóch lat nie przegrała walki, zdobyła cztery złote medale z rzędu w mistrzostwach kraju seniorek, zaś w sumie ma 13 tytułów, licząc z pozostałymi kategoriami wiekowymi.
- Teraz te sukcesy trzeba przenieść na grunt międzynarodowy, ale to wcale nie jest łatwe - wyjaśnia szkoleniowiec. - Moja podopieczna, jak już wcześniej wspominałem, podczas zawodów Pucharu Świata była spięta, nerwowa i... przegrywała z zawodniczkami niżej notowanymi, jak też z... koleżankami z reprezentacji. Natomiast podczas zgrupowań wygrywa wszystkie ze swoimi rywalkami. Oczywiście, pracujemy nad sferą mentalną, Zuzia powoli nabiera doświadczenia i zagraniczne rywalki muszą się z nią liczyć. Dowodem na to dwa brązowe medale ME.
- Na pewno jest lepiej, ale wciąż trzeba się doskonalić - uśmiecha się nasza bohaterka. - Nie pracuję na co dzień z psychologiem, choć nasza grupa szablistek miała takie spotkanie. Może trzeba będzie umawiać się indywidualnie? W Bazylei też miałam chwilę słabości i nawet po pierwszej walce się popłakałam. Jednak jestem dumna z siebie, bo pokonałam własne emocje i słabości, no i wygrywałam z silnymi rywalkami.
Szczęśliwe trafienia
Mistrzostwa Europy w Antalyi (2022) i w Bazylei dla szablistki z Sosnowca ułożyły się w podobny sposób, ale z drobnymi różnicami. W Turcji w pierwszej walce pucharowej walczyła z Francuzką Sarah Noutchy, z którą w Szwajcarii przyszło walczyć o półfinał. W Bazylei w 1/16 finału zmierzyła się z Niemką Larissą Eifler, a w Antayli stawką pojedynku z tą rywalką było wejście do 1/2 finału.
- W Bazylei wygrywałam dwoma bądź jednym trafieniem, bo na planszy, jak w życiu, trzeba mieć trochę szczęścia - uśmiecha się Zuzanna. - Ze wspomnianą Niemką i Belgijką Jolien Corteyen wygrałam po 15:13, zaś w ćwierćfinale z Francuzką Notchy jednym trafieniem. Byłam blisko finału, bo z Hiszpanką Celią Perez Cuenca prowadziłam 14:13, ale ostatecznie to ona zdobyła dwa decydujące punkty. A potem stanęła na najwyższym podium. Jak widać, ten sezon przyniósł wiele negatywnych emocji, ale ostatecznie zakończył się medalem. Jest więc iskra nadziei, że będzie tylko lepiej.
- Finał był w zasięgu Zuzy, ale Hiszpanka była nieco sprytniejsza - dodaje trener, pracujący z szablistką już od 16 lat. - Niemniej, sięgając po brąz, pokazała, że potrafi walczyć dojrzale i skutecznie. Najważniejsze, że na koniec sezonu pokazała, jakie drzemią w niej możliwości.
Rodzinny team
Tata Zuzanny, Tomasz, grał w piłkę z Krzysztofem Wątorem, znanym trenerem szabli, więc zdecydował, że jego najstarsza córka Karolina spróbuje swoich sił w tej dyscyplinie sportu. Właśnie jej śladem podążyła o cztery lata młodsza Zuzanna, a jest jeszcze trzecia w klanie Cieślarów - Julia, która wkracza w dorosłą szermierkę.
- Rodzice (mama Małgorzata - przyp. red.) mocno się zaangażowali i zawsze nas wspierają - podkreśla Zuzanna. - Tworzymy rodzinny team, acz nigdy wszystkie razem nie występowałyśmy. Miałam tylko okazję walczyć wcześniej w drużynie z Karoliną, a obecnie z Julką. Zaczęłam treningi jako ośmiolatka i nie brakowało chwil słabości i zwątpienia. W tych trudnych momentach rodzice dodawali mi otuchy i zawsze znajdowali argumenty, bym nie rzuciła szabli w kąt. Tak wytrwałam 16 lat, a po występach w Bazylei znów jestem pozytywnie nastawiona do kolejnych wyzwań. Teraz wakacje (urlop w Indonezji - przyp. red.), a po nich znów do pracy, by mieć szanse na laury w zawodach Pucharu Świata, mistrzostwach Europy i świata.
Zuzanna zadbała również o edukację. Jest na ostatnim, piatym roku fizjoterapii w katowickiej AWF i niebawem rozpocznie zawodowe życie.
- Szermierka nie jest sportem komercyjnym, stąd też trzeba mieć konkretny w fach w rękach - śmieje Zuzanna. - Ten zawód pozwala na łączenie pracy ze sportem, bo nie muszę być związana etatem. Mam nadzieję, że po zdobyciu medalu moje stypendium nieco się zwiększy, tym bardziej że w ostatnim czasie z własnej kieszeni dokładałam na trenera przygotowania fizycznego czy też... fizjoterapeutę.
Stacja Los Angeles
Jak dotrzeć za cztery lata do najważniejszej stacji, czyli igrzysk w Los Angeles? Po Paryżu zapewne dojdzie do trenerskich przetasowań w poszczególnych broniach. Obecnie za kadrę szablistek i szablistów odpowiada jeden trener, Bartłomiej Olejnik. Z kolei Tomasz Dominik odpowiada za kadrę juniorek, ale też trzyma pieczę nad swoimi, klubowymi podopiecznymi - seniorkami i seniorami .
- Takie rozwiązanie z jednym trenerem kadry dla kobiet i mężczyzn to zupełnie nietrafiony pomysł - mówi szablistka. - Owszem, zgrupowania mamy wspólne, ale zawody pucharowe są w zupełnie innych miejscach. Tutaj więc następuje konflikt, ale może znajdzie inne rozwiązanie?
- W kadrze szablistek i szablistów mamy grono młodych, zdolnych zawodniczek i zawodników, którzy przy dobrej opiece mogą za rok, dwa wystrzelić w górę i odnosić sukcesy - wyjaśnia szkoleniowiec ZKS-u Sosnowiec. - Trzeba skupić się na celu głównym, czyli igrzyskach, i stworzyć plan działania na poszczególne sezony. Innymi słowy, przygotować zawodniczki i zawodników do najważniejszych imprez, odpuszczając te o niższej randze. Tak właśnie próbuję robić ze swoimi zawodnikami, ale nie zawsze interes trenera klubowego pokrywa się interesem ogółu. Śmiem twierdzić, że jesteśmy w stanie tak przygotować drużyny - żeńską i męską - by zakwalifikowały się do igrzysk. To nic, że oba zespoły zajmują odległe lokaty w światowym rankingu, jest bowiem wystarczająco sporo czasu, by odrabiać straty i awansować wyżej. Trzeba tylko odważniej postawić na młodzież i jak najwięcej walczyć w zawodach pucharowych. To będzie motorem postępu.
- Zaczynałam dość szybko, wieku 18 lat, wyjeżdżać na seniorskie zawody Pucharu Świata, ale moje młodsze koleżanki są w znacznie gorszej sytuacji, bo debiutują o dwa lata później - dodaje Zuzanna. - Teraz po sześciu sezonach mam pewien bagaż doświadczenia i w międzynarodowym towarzystwie nie jestem anonimowa. A to niesłychanie jest ważne nie tylko dla mnie, ale również całego środowiska.
Byłoby dobrze, żeby związkowi działacze usiedli z trenerami i zastanowili się nad rozwiązaniami, które sprawiłyby, że polska szabla znalazłaby swoje miejsce na igrzyskach w 2028 roku. Trzeba po prostu pomyśleć o nowym systemie i uwolnić potencjał, jaki drzemie w szablistkach i szablistach. Tak by droga do Los Angeles wcale nie była kręta i najeżona wieloma problemami.
Włodzimierz Sowiński
Zuzanna i jej trener trener Tomasz Dominik po występie w Bazylei mają prawo do radości i uśmiechów. Fot. Z Archiwum szablistek