Koreanki w starciu z blokiem biało-czerwonych były bezradne. Fot. FIVB.


Potwierdzona dominacja

Biało-czerwone z kolejnymi zwycięstwami. Nie zatrzymały je nawet mistrzynie świata z Serbii.


LIGA NARODÓW KOBIET

Trwa dobra passa Polek. Do czterech triumfów w pierwszym turnieju w Antalyi dodały teraz dwa następne w Arlington.


Powrót Wołosz

Już w pierwszym starciu w USA nasze siatkarki stanęły przed sporym wyzwaniem. Zmierzyły się bowiem z Serbią, mistrzem świata i ekipą od lat ze ścisłej światowej czołówki. Wprawdzie jej trener, Giovanni Guidetti, nie zabrał do Arlington najlepszych zawodniczek – te innym trybem przygotowują się do igrzysk olimpijskich w Paryżu – ale i tak miał kim postraszyć. Ana Bjelica, Katerina Lazović czy Sladana Mirković w kadrze grają bowiem od lat i mają odpowiednią renomę na siatkarskim rynku.

Polki, w składzie których pojawiła się m.in. Joanna Wołosz, uchodząca za jedną z najlepszych rozgrywających świata, szybko pokazały rywalkom, kto będzie rządzić i dzielić na parkiecie. Biało-czerwone prowadziły od początku, nawet 14:7 i łatwo wygrały pierwszego seta.


Stracony set

Rywalki nie zamierzały jednak występować w roli statystek. Po zmianie stron wzięły się do pracy. Nasze siatkarki z kolei chyba zbyt szybko się rozluźniły. Mecz się wyrównał. Po asie Magdaleny Jurczyk biało-czerwone odskoczyły jednak na trzy „oczka” (16:13). Wydawało się, że odzyskały kontrolę nad spotkaniem. Nic z tego. Serbki odpowiedziały, a przy stanie 22:23 zadały decydujące ciosy. Dla naszego zespołu był to dopiero pierwszy przegrany set w rozgrywkach. – Możemy jednego seta stracić, to nie jest koniec świata. Głowa do góry – komentowała Magdalena Stysiak.


Skuteczny finisz

Stracona partia podziałała na Polki, jak zimny prysznic. Dwie następne wygrały, ale w czwartej nie obyło się bez kłopotów. Gra obu ekip znów falowała, ale w końcówce nasze zawodniczki dzięki m.in. zagraniom Natalii Mędrzyk uzyskały niewielką przewagę, którą utrzymały do końca. - Mogłyśmy wygrać w trzech setach i wiemy o tym bardzo dobrze, jednak zespół z Serbii jest naprawdę dobry. Ma zawodniczki, grające wysoką i mocną siatkówkę. Wiedziałyśmy, że musimy się postarać, aby wygrać to spotkanie. Nie było łatwo. Musiałyśmy dać z siebie 100 procent – podkreśliła Stysiak.


Biało-czerwony walec

Korea na papierze nie stanowiła zbyt wielkiego wyzwania. Należy do najsłabszych w 16-zespołowej stawce. Z pięciu meczów wygrała tylko jeden. Różnica w potencjale obu zespołów znalazła potwierdzenie na parkiecie. Polki z Malwiną Smarzek – zastąpiła Stysiak w wyjściowym zestawieniu - wywiązały się z roli faworytek i wygrały zdecydowanie. Miały co prawda chwile przestojów, ale szybko potrafiły wyjść z kłopotów. Trochę walki było jedynie w drugim secie. Koreanki rozpoczęły go od mocnego uderzenia i wygrywały 5:1. Niemoc przełamała Stysiak i po chwili to nasze siatkarki były z przodu (8:7). Rywalki próbowały się przeciwstawić. Walczyły ambitnie. Szalały w defensywie. Ze stanu 13:16 zdołały wyciągnąć na 15:16. Czym było jednak bliżej końca, tym przewaga biało-czerwonych była większa. W końcówce Koreanki niewiele miały już do powiedzenia. W trzecim secie dominacja Polek była już bezdyskusyjna, pozwoliły rywalką na wywalczenie zaledwie 10 punktów!

W piątek nasza drużyna zmierzy się z Niemkami, a w sobotę z USA.

(mic)


WYNIKI

Grupa 4 (Arlington/USA)

Polska – Serbia 3:1 (25:16, 23:25, 25:18, 25:22)

POLSKA: Wołosz (3), Łukasik (6), Alagierska-Szczepaniak (8), Stysiak (23), Mędrzyk (18), Jurczyk (9), Szczygłowska (libero) oraz Fedusio (2), Smarzek (5), Wenerska (1). Trener Stefano LAVARINI.

SERBIA: Mirković (1), Lazović (14), Osmajić (8), Bjelica (10), Uzelac (12), Kurtagić (5), Pusić (libero) oraz Milenković, Lozo (1), Bukilić (11), Miljević (1), Mijatović (2). Trener Giovanni GUIDETTI.

Sędziowali: Andrea Puecher (Włochy) i Wim Cambre (Belgia). Widzów 454.

Przebieg meczu

I: 10:4, 15:10, 20:13, 25:16.

II: 9:10, 15:13, 19:20, 23:25.

III: 10:6, 15:10, 20:13, 25:18.

IV: 9:10, 12:15, 20:18, 25:22.

Bohaterka – Magdalena STYSIAK.


Korea – Polska 0:3 (20:25, 20:25, 10:25)

KOREA: D. Kim, Jeong (10), D. Lee (5), J. Park (10), Kang (6), J. Lee (6), Han (libero) oraz Moon (1), J. Kim (2). Trener Fernando Javier MORALES LOPEZ.

POLSKA: Wenerska (3), Łukasik (11), Centka (8), Smarzek (14), Fedusio (17), Jurczyk (3), Szczygłowska (libero) oraz Stysiak (1), Łysiak, Wołosz, Pacak (7). Trener Stefano LAVARINI.

Sędziowali: Nathan Mahaven (USA) i Karina Noemi Rene (Argentyna). Widzów 194.

Przebieg meczu

I: 7:10, 7:15, 12:20, 20:25.

II: 10:9, 13:15, 16:20, 20:25.

III: 4:10, 6:15, 8:20, 10:25.

Bohaterka – Monika FEDUSIO.

Kanada – USA 1:3 (22:25, 17:25, 25:23, 20:25), Korea – Bułgaria 2:3 (23:25, 25:20, 26:24, 21:25, 13:15), Niemcy – Turcja 1:3 (25:20, 20:25, 9:25, 24:26).


Grupa 3 (Macau/Chiny)

Włochy – Francja 3:0 (25:15, 25:14, 25:14), Holandia – Chiny 1:3 (25:21, 23;25, 23:25, 21:25), Dominikana – Włochy 0:3 (12:25, 19:25, 21:25). Francja – Japonia 0:3 (14:25, 18:25, 15:25), Brazylia – Holandia 3:1 (25:17, 20:25, 25:20, 25:16).


(mic)