Potrzebne odpowiednie podejście
Rozmowa z Lukasem Podolskim, piłkarzem Górnika Zabrze
Lukas Podolski w każdym meczu, czy to na boisku, czy w hali daje z siebie wszystko. Fot. Michał Meissner/PAP
- Znam takie turnieje z Niemiec. Mnie bardzo się to podoba. To dobre uzupełnienie tego, co jest w przerwie między rozgrywkami, a widać to na trybunach, gdzie komplet kibiców. Fajna atmosfera, fajna zabawa i dobry trening. Wszyscy są zadowoleni.
W niejednym turnieju halowym za zachodnią granicą pan grał. Jak w porównaniu wypada Spodek Super Cup?
- Niemcy potrafią to jeszcze lepiej zorganizować. Ten turniej jest rozgrywany po raz drugi. W zeszłym roku akurat mnie tutaj nie było [Podolski występował w rozgrywanym w tym samym dniu turnieju halowym w Gummersbach – przyp. red.]. Wtedy na trybunach było 5 tysięcy kibiców, teraz jest komplet. Widać, że coraz więcej kibiców takie granie interesuje. Mam nadzieję, że sam turniej będzie organizowany w kolejnych latach i że organizacyjnie będzie to wyglądało na jeszcze wyższym poziomie.
W meczu z Superbet Team strzelił pan bramkę już w 13 sekundzie. To pana najszybsze trafienia w karierze?
- Nie. Trafiłem kiedyś jeszcze wcześniej.
Po tym trzecim i zremisowanym przez was meczu w grupie ze Spartakiem Trnava, to widząc pana minę lepiej nie było podchodzić. Nie był pan zadowolony…
- No nie… Nie przyjechałem tutaj na jakąś zabawę, zawsze gram o wygraną, jak przez całe moje życie. U mnie nie ma sparingów, zabawy czy kopania sobie z kolegami na ulicy. Dla mnie zawsze jest gra o wszystko, a tego nie było widać u kilku naszych zawodników... To mi się nie podoba, nie podoba mi się takie podejście, bo czy to grasz w hali czy na treningu na boisku 4 na 4, zawsze trzeba się starać. To trzeba poprawić, bo inaczej zawodnik nie zrobi kolejnego kroku w rozwoju.
Remis z czwartoligowym ROW Rybnik, remis z drużyną rezerw i juniorów Spartaka Trnava. Czego zabrakło? Tego zaangażowania?
- Ten pierwszy mecz, to graliśmy tak, jakbyśmy grali na podwórku! To wyglądała jak zabawa i to - jak mówię - bardzo mi się nie podoba! Do takich spotkań, jak do każdej gry, trzeba podejść na 100 procent! Jasne, wynik na takim turnieju nie jest może najważniejszy, ale ma być jednak odpowiednie podejście. Tego zawsze trzeba wymagać, a tego u kilku naszych zawodników nie było.
Jest początek przygotowań, zaczęliście treningi. Co pokazał turniej w Spodku? Zdobył pan kilka bramek, jest pan w dobrej dyspozycji.
- Nie wiem czy forma jest dobra, ale czuje się OK. Przed nami jeszcze niecałe trzy tygodnie przygotowań. Teraz dziesięciodniowy obóz w Turcji. Trzeba jechać i odpowiednio się przygotować, tak jak przez ostatnie 22 lata, od kiedy gram zawodowo w piłkę (uśmiech). Jest oczywiście trudniej, nie jest tak jak było jeszcze 10 lat temu, ale ogólnie czuję się dobrze. Będę tak pracował, tak trenował, żeby na ligę być w jak najlepszej dyspozycji. To można osiągnąć tylko pracą, właściwym podejściem. Także sto procent nastawienia na dobry trening i praca, żeby nie złapać kontuzji. Trzeba być gotowym na pierwszy mecz z Puszczą. Cel jest taki, żeby od razu wygrać, jak było w końcówce poprzedniego roku, żeby dalej to podtrzymać.
Okres odpoczynku mieliście długi, bo cztery tygodnie. Pan akurat nie bardzo odpoczywał. Wylot do Japonii i podpisanie umowy o współpracy z Vissel Kobe, potem zaraz przed świętami załadowanie busów i rajza na tereny popowodziowe do Nysy czy Lądka Zdroju z darami i finansowym wsparciem. Jak ten okres urlopowy panu upłynął?
- Przede wszystkim nie przypominam sobie, żebym w karierze miał tak długą przerwę i tyle odpoczynku co teraz. Przerwa była z reguły krótka, od 10 dni do dwóch tygodni. Teraz było sporo czasu, a jak się nie trenuje to forma spada... Poza tym my jako Górnik mieliśmy na koniec naprawdę dobrą dyspozycję i tych punktów udało się sporo nazbierać. W moim wieku przerwa może się przydać, bo wiadomo, organizm inaczej już się regeneruje i może to nawet dobrze, ale ogólnie powiem, że nie lubię długiej przerwy. Teraz już trzeba się szykować do inauguracji. A ten mój odpoczynek? Mogę powiedzieć, że był aktywny, bo faktycznie trafił się wyjazd do Japonii, potem wyjazd autokarem na tereny po powodzi. Inny miał cztery tygodnie na plaży, ja tydzień, a w pozostały czas cały czas coś robiłem. Każdy musi sobie sam jakoś to wszystko poukładać.
Przed wami wyjazd w środę na obóz do Belek w Turcji. Te 10 dni tam to taki kluczowy moment w zimowych przygotowaniach?
- Dla mnie każdy obóz, każde przygotowania są ważne. Dobrze, że jedziesz na taki wyjazd grupą razem, a do tego dochodzi ta wspólna praca. Treningi będą mocne, na obozie można jeszcze samemu popracować. Zawsze ten czas traktowałem jako najważniejszy przed sezonem.
Takie podchwytliwe pytanie, kibice zobaczą w akcji Lukasa Podolskiego podczas przyszłorocznego turnieju Spodek Super Cup?
- A czemu nie można grać?
Kontrakt z Górnikiem ma pan przecież podpisany do czerwca tego roku.
- Jak trzeba będzie grać, to podpisze się pismo i tyle. A czy będę dalej grał, to już tłumaczyłem,: zobaczę jak będę się czuł. Na razie jest tak, że zmierza to do tego, że będę kończył, ale zostawiam sobie jednak uchyloną furtkę.
A jak kibice poproszą, żeby został pan w Górniku jak zawodnik na dłużej?
- Już prosili trzy lata temu. Ciężko będzie, żeby dalej prosić...
Wracając jeszcze do sytuacji Górnika, to od dłuższego czasu jest kadrowy spokój. Nikt nie odchodzi, a macie dobrą pozycję wyjściową przed wiosną.
- Jak będziemy dalej tak grać, jak dalej będą takie wyniki, to może się to trochę rozsypać... Może być tak, że nasi zawodnicy zrobią furorę i różnie może być. Każdy gdzieś tam może szukać swojej ścieżki rozwoju. Ja patrzę na to, jak ja się czuję, w jakiej jestem dyspozycji. Ważne że mam wokół siebie rodzinę, a poza piłką też jest przecież życie. Podjęcie ostatecznej decyzji o tym czy będę dalej grał, to zostawiam dla siebie, a nie komuś innemu.
Rozmawiał Michał Zichlarz
Trochę przykro KOMENTARZ „SPORTU”