Potrzeba fajnego dwumeczu
Rozmowa z Michałem Pazdanem, trzykrotnym mistrzem Polski, 38-krotnym reprezentantem kraju
Silna reprezentacja z między innymi Grosickim (11), Glikiem (15) i Pazdanem (2). Fot. Paweł Jaskółka/PressFocus
Dawno pana nie było na naszych łamach. Co słychać u „profesora” Wieczystej Kraków?
– Zdrowy jestem. Mieszkam u siebie w Niepołomicach. Mam pół godzinki dojazdu na treningi. Na nic nie narzekam i już tak sobie od półtora roku śmigam. Miałem kontrakt na rok, który po awansie przedłużył się o kolejne 12 miesięcy, a co będzie za kolejny rok, tego jeszcze nie wiem. Zobaczymy. Na razie myślę tylko o tym, żeby grać w piłkę i zrobić awans z Wieczystą. Jeszcze się czuję na siłach, a jeśli poczuję, że jestem dużo wolniejszy, słabszy, gorszy, czy będę rozmieniał się i grał na siłę tylko dla kontraktu, to powiem sobie – sorry gościu, kończymy.
Oby jak najdłużej nie. Tymczasem druga liga to pierwszy etap szczebla centralnego...
– No tak, ale nie można porównywać jej do grania w ekstraklasie. Na pewno trzeba być przygotowanym fizycznie. To jest podstawa. Ale faktycznie i zawodnicy są tutaj trochę lepsi, i taktycznie więcej się dzieje, niż było niżej. Nie ma już takiej „młócki” jak w trzeciej lidze. Na pewno łatwiej się gra w drugiej niż w ciężkiej trzeciej lidze, gdzie głównie obowiązywała walka, przepychanie, a boiska były dużo gorszej jakości.
W pierwszej lidze będzie jeszcze lepiej.
– Oby. Nie mamy innego celu.
Ma pan jeszcze kontakt z kadrą?
– Trzymam się z Arkiem Milikiem czy z „Zielkiem” (Piotrem Zielińskim – przyp. red.), ale już niewielu zawodników zostało w reprezentacji, z którymi grałem w niej czy też w klubach.
Jak pan widzi dzisiejszy mecz z Portugalią?
– Chciałbym, żebyśmy większość spotkań grali w składzie, na który możemy liczyć, z jedną, góra dwoma zmianami. Ostatnio z przodu czujemy się lepiej, gdy gramy z piłką przy nodze. Im bliżej naszej bramki, tym jest gorzej. Musimy umieć grać przeciwko wysokiemu pressingowi przeciwnika, bo inaczej schowają piłkę i będzie bardzo ciężko. Nawet jeśli Portugalia będzie miała swoje sytuacje, co jest normalne, bo na 95 procent tak będzie, to gdybyśmy urwali jej chociaż punkt, to byłoby bardzo dobrze.
W reprezentacji grał pan na środku obrony chociażby razem z Kamilem Glikiem. Teraz dużo się mówi o tej pozycji.
– Dlatego chciałbym, żebyśmy w końcu zagrali dobrze i stabilnie w obronie, bez głupich błędów. Jako drużyna. To byłby klucz tego spotkania na piłkarską przewagę Portugalczyków.
Tylko że za pana kadencji defensywa była betonem, a dziś mamy liczną grupę stoperów – kandydatów do gry i jeszcze większą dziurę w tym miejscu.
– Na razie nie widać wielu zawodników, którzy zagraliby kilka dobrych meczów na równym poziomie, byśmy powiedzieli – tak, to jest ten pewniak w obronie, już mamy go na lata. Tymczasem praktycznie w każdym meczu zestawienie jest inne. Selekcjoner Michał Probierz nie zmienia formacji, więc trzeba tak złożyć trójkę, by trio na boisku się po prostu wyczuwało. Jak jeden zna zachowania drugiego, to mogą nawet grać w ciemno obok siebie. A gdy są częste zmiany, liczne wybory, to nie ma pewności i z tego biorą się błędy w tyle.
Od obrony powinien zaczynać się też atak.
– Piłka ewoluowała i dalej ewoluuje. Inaczej się grało sześć-siedem lat temu. Prawie wszystkie akcje rozgrywa się od tyłu. Mniej jest boiskowego pragmatyzmu. Obowiązują schematy, a środkowi obrońcy muszą umieć grać w piłkę, czyli ją rozgrywać, zagrywać do przodu, naprowadzając na przeciwnika i ominąć pressing. Piłka poszła też w kierunku szybkości i okej, może w niższym pressingu niektórzy by się uchowali, ale na wyższym poziomie, grając w trójce, to boczni środkowi obrońcy muszą być mega dynamiczni i szybkościowi, a przede wszystkim wygrywać pojedynki. Dopiero wtedy dobrze to wygląda.
Kolejny ważny temat, o którym mówi cała Polska, to brak kontuzjowanego Roberta Lewandowskiego.
– Ale my już graliśmy bez Roberta. Jak „Lewy” jest kontuzjowany, to grają inni. Myślę, że trener Probierz będzie bardziej patrzył na to, jak grają napastnicy, jak się przesuwają i współpracują ze sobą, a nie co by było, gdyby „Lewy” grał. Tutaj trzeba szukać optymalnego rozwiązania. Dlatego powtórzę raz jeszcze – chciałbym, żebyśmy w końcu, oglądając mecze reprezentacji, widzieli te dziewięć nazwisk i tylko dwa ogniwa wymienialne. Do tego trzeba dążyć. Stały skład i jedna, dwie zmiany. Przyjeżdżasz na kadrę i już jesteś zespole i w tej grupie jest ci łatwiej, bo już od jakiegoś czasu gracie ze sobą. Wiesz, na co stać partnerów, a wtedy jest łatwiej wszystkim.
Ta kadra może nawiązać do waszej, za trenera Adama Nawałki, chyba najsilniejszej reprezentacji w XXI wieku?
– Mamy indywidualności, mamy potencjał, tylko teraz musimy to udokumentować chociaż jednym meczem z silnym przeciwnikiem. Zrobić dobry wynik w Portugalii i wygrać ze Szkocją byłoby super. Wtedy na kolejne zgrupowanie przyjedziesz z przekonaniem, że jesteś dobry, jesteś mocny. Myślę, że teraz brakuje nam właśnie fajnego dwumeczu. Nie jednego meczu i dobrych 30 minut, jednej połowy – tylko właśnie dwumeczu, po którym chłopcy poczują się pewniej, uwierzą w siebie.
Liga Narodów co do zasady miała zastąpić sparingi, gdy nie ma gier eliminacyjnych o punkty czy turniejów mistrzowskich.
– Jasne, że Liga Narodów to nie są mecze eliminacyjne, ale w każdym powinno się walczyć o zwycięstwo. Dobrze by było zostać w tym miejscu, w najwyższej grupie i nadal grać z najlepszymi zespołami. Chyba lepiej mierzyć się z Portugalią i Chorwacją, które zawsze mogą zdobyć najwyższe lokaty w turniejach mistrzowskich, bo taka rywalizacja z bardzo dobrymi piłkarzami coś ci daje, niż bić się z drużynami z niższego koszyka. W tym elitarnym gronie można się sprawdzić, czegoś nauczyć. Takie mecze pokazują, w jakim kierunku iść, a i kibice wolą je oglądać. Zawsze wolałem grać z mocniejszymi, bo wtedy widziałem, czego mi brakuje do rozwoju, do pójścia do przodu.
Rozmawiał Zbigniew Cieńciała