Potknięcia faworytów
Eliminacje Pucharu Narodów Afryki rozpoczęły się od kilku niespodzianek.
AFRYKA
Dopiero co Wybrzeże Kości Słoniowej świętowało trzecie w historii mistrzostwo Czarnego Kontynentu, a już trwają eliminacje do kolejnego Africa Cup of Nations. XXXV edycja imprezy, która rozgrywana jest co dwa lata, odbędzie się w Maroku za niewiele ponad rok. Termin kolejnych mistrzostw jest dość niecodzienny, bo turniej rozgrywany będzie na przełomie grudnia 2025 i stycznia 2026.
Wybrał inny kraj
Na razie pewnym gry w finałach są oczywiście gospodarze, którzy... i tak grają w eliminacjach. „Lwy Atlasu” w pierwszym meczu rozgromiły w Agadirze solidny Gabon 4:1. Dwa gole po dobrze wykonanych rzutach karnych zdobył Hakim Ziyech, a po jednej bramce strzelili Brahimi i El Kaabi. Ten ostatni utrzymuje doskonałą dyspozycję strzelecką. To jego bramka w finale Ligi Konferencji dała przecież w maju triumf jego Olympiakosowi w finałowym starciu z Fiorentiną (1:0). Z grupy B, w której grają Marokańczycy, awansują jeszcze dwa z trzech zespoły. Na razie trzy punkty ma Republika Środkowoafrykańska, która pewnie pokonała Lesotho 3:1, a dziś zagra w Franceville z Gabonem.
Nie każda reprezentacja spisuje się jednak tak, jak oczekiwaliby tego kibice. Niespodziewanie w pierwszym meczu potknął się mistrz kontynentu z 2021 roku, Senegal. Na początek „Lwy Terangi” ledwie zremisowały z Burkina Faso u siebie 1:1. W tej sytuacji ich poniedziałkowa wygrana na wyjeździe w Burundi 1:0 po bramce z karnego w wykonaniu Ismaila Sarra jest na wagę złota. Drużyna prowadzona przez Aliou Cisse i z Sadio Mane w składzie (żółta kartka we wczorajszym spotkaniu) prowadzi w grupie L z czterema punktami.
Dziś w Bamako Burkina Faso zagra z Malawi. „Ogiery” muszą grać w Mali ze względu na trudną sytuację w kraju i słabą stadionową infrastrukturę.
Początek eliminacji nie wyszedł też Ghanie, która ostatnio raz za razem zalicza wpadki, co pokazały choćby dwa ostatnie turnieje o Puchar Narodów, gdzie „Czarne Gwiazdy” nie potrafiły wyjść z grupy, nie wygrywając nawet meczu. W czwartek przegrały u siebie w Kumasi z Angolą, tracąc bramkę w jednej z ostatnich akcji spotkania. W poniedziałek drużyna prowadzona przez Otto Addo grała w marokańskim Berkane z Nigrem. Mecz odbył się na neutralnym terenie – narodowy zespół Nigru, jak wiele innych reprezentacji „u siebie”, musi grać na obcych stadionach. Ghana miała się odkuć. Tymczasem mecz w grupie F zakończył się remisem 1:1. „Czarne Gwiazdy” prowadziły po bramce Alidou Seidu, ale w końcówce wyrównał Oumar Sako. To piłkarz urodzony w Wybrzeżu Kości Słoniowej, mający nawet na koncie jeden mecz w reprezentacji „Słoni” przeciwko… Nigrowi, który teraz reprezentuje właśnie ten kraj i w poniedziałek pomógł w wywalczeniu cennego punktu. „Czarne Gwiazdy” na razie zamykają tabelę w grupie F, gdzie na czele znajdują się Angola z Sudanem.
„Żurawie” na plus
Start w eliminacjach nie wyszedł też trzeciej drużynie ostatniego PNA, reprezentacji RPA. Remis z Ugandą uratowała w piątej minucie doliczonego czasu. Na 2:2 wyrównał debiutujący w narodowym zespole z Południa Afryki Thalente Mbatha z Orlando Pirates. We wtorek przed RPA jeszcze trudniejsze zadanie, bo gra na gorącym terenie w Dżubie przeciwko Sudanowi Południowemu. W grupie H na plus zaliczyć trzeba występy „Żurawi”. Po dobrym meczu w Johannesburgu wczoraj pokonały Kongo 2:0 i z są na czele tabeli.
W innych poniedziałkowych spotkaniach Madagaskar zremisował z Komorami 2:2. W grupie A z kompletem punktów prowadzi Tunezja. Z kolei w grupie E Gwinea Równikowa podzieliła się punktami z Togo (2:2). Dziś zakończy się druga seria meczów. Przypomnijmy, że w 12 grupach rywalizuje 48 zespołów. Po dwa najlepsze z każdej awansują do XXXV Africa Cup of Nations.
Michał Zichlarz