Sport

Postrach faworytów

W niedzielę Stal Rzeszów odesłała do Legnicy z pustymi rękami wysoko mierzącą Miedź.

Piłkarze Stali Rzeszów (w białych strojach) mieli uzasadnione powody do radości po meczu z Miedzią Legnica. Fot. miedzlegnica.eu

Przed rozpoczęciem sezonu trener rzeszowskiej Stali Marek Zub złożył odważną i jasną deklarację: - Budujemy zespół na ekstraklasę, ale mamy trochę inny materiał niż większość klubów, jeszcze nie do końca sprawdzony. Okazało się, że 60-letni szkoleniowiec nie rzucał słów na wiatr i nie były to bynajmniej czcze przechwałki. W trzech kolejkach biało-niebiescy zgromadzili sześć punktów, odsyłając z kwitkiem mające wysokie aspiracje Arkę Gdynia i Miedź Legnica. Polegli tylko w Łęcznej z Górnikiem (1:2), który również deklaruje chęć awansu.

W pierwszej połowie niedzielnego pojedynku przewagę mieli gospodarze, długimi fragmentami „Miedzianka” miała problem z wyprowadzeniem piłki z własnej połowy. W 23 min groźnie uderzał z 20 metrów Karol Łysiak, po strzale 20-letniego pomocnika bramkarz zielono-niebiesko-czerwonych Jakub Wrąbel sparował futbolówkę na poprzeczkę. Podopieczni trenera Ireneusza Mamrota pierwszą groźną akcję pod bramką przeciwnika przeprowadzili dopiero w 41 min. Chorwat Benedik Miocz oddał kąśliwy strzał, lecz golkiper gospodarzy Krzysztof Bąkowski był na posterunku i zażegnał niebezpieczeństwo.

Nie wiem, co w szatni powiedział w przerwie swoim zawodnikom trener legniczan Ireneusz Mamrot, ale jego słowa... najwyraźniej nie zrobiły na nich wrażenia, bo w drugiej połowie gra gości wyglądała równie mizernie jak w pierwszych trzech kwadransach. W 65 min w polu karnym Miedzi padł Tomasz Bała, ale sędzia Sebastian Jarzębak nie przerwał gry i nie podyktował rzut karnego dla gospodarzy. W 77 min sprawiedliwości w końcu stało się zadość. Z rzutu rożnego centrował najlepszy tego dnia na boisku Łysiak, a niespełna 23-letni Kolumbijczyk Cesar Pena mimo „asysty” Kamila Drygasa głową wpakował futbolówkę do bramki. Wściekły Wrąbel mógł tylko bezradnie rozłożyć ręce.

W 87 min Miedź za sprawą - po raz kolejny - Miocza mogła zdobyć wyrównującego gola, lecz po strzale 30-letniego pomocnika futbolówka odbiła się od słupka. Goście kończyli mecz w dziesiątkę, bo w 88 min Bartosz Kwiecień w zapaśniczym stylu powalił na murawę Tomasza Bałę. To był klasyczny „wózek” za dwa punkty. 

- Tak słabo nie zagraliśmy ani w żadnym sparingu, ani w lidze - powiedział rozczarowany postawą swojej drużyny szkoleniowiec Miedzi, Ireneusz Mamrot. - Nakręcaliśmy przeciwnika swoimi stratami. Odległości między nami w pierwszej połowie były zbyt duże, cechy wolicjonalne też muszą być na wyższym poziomie. Zaczęliśmy grać, dopiero gdy straciliśmy bramkę, a to stanowczo za późno.

W zupełnie innym nastroju był trener Stali, Marek Zub. - Zgodnie z moją zapowiedzią, że będziemy faworytem, przebieg spotkania pokazał, że tak było - powiedział po końcowym gwizdku arbitra. - Szkoda, że straciliśmy kontrolę nad ostatnimi minutami, gdy byliśmy po strzelonej bramce i graliśmy w przewadze.

Bogdan Nather

H H H

Stal Rzeszów

Miedź Legnica

1:0 (0:0)


[1:0] - Pena, 77 min (głową).

[STAL:] Bąkowski - Warczak, Synoś, Kościelny, Szimczak - Łyczko (85. Wachowiak), Łysiak, Kądziołka (80. Piotrowski), Thill, Diaz (64. Pena) - Prokić (64. Bała). [Trener] Marek ZUB.

[MIEDŹ:] Wrąbel - Kostka, Mijuszković (64. Grudziński), Kwiecień, Hartherz - Drygas, Kaczmarski (80. Szymoniak) - Podgórski (80. Mansfeld), Miocz, Antonik (70. Chuca) - Bogacz (64. Drzazga). [Trener] Ireneusz MAMROT.

[Sędziował] Sebastian Jarzębak (Piekary Śląskie). [Widzów] 3426. [Żółte kartki:] Łyczko - Kwiecień, Kaczmarski; [Czerwona kartka:] Kwiecień (88. druga żółta).

Piłkarz meczu - [Karol ŁYSIAK].