Karolina Kochaniak-Sala sprawiła utytułowanym rywalkom spore problemy. Fot. PAP/Maciej Kulczyński


Postawiły się faworytkom

W pierwszym meczu eliminacji mistrzostw Europy biało-czerwone uległy Dunkom, ale zostawiły po sobie całkiem dobre wrażenie.

 

Mecz w Lubinie obserwował komplet publiczności, która przez cały czas dopingowała, tworząc kapitalną atmosferę. Miała ona pomóc w pokonaniu trzykrotnych mistrzyń świata, aktualnych wicemistrzyń Europy i brązowych medalistek ostatniego mundialu.


Dunki przyjechały jak po swoje. Były faworytkami tego spotkania, ale nasz zespół robił wszystko, by nie miały zbyt łatwej przeprawy. Głośny doping pomógł biało-czerwonym bardzo dobrze wejść w mecz. Wynik otworzyła Sylwia Matuszczyk, a Adrianna Płaczek obroniła rzut karny egzekwowany przez Emmę Friis. Nie był to ostatni popis naszej bramkarki. W kolejnych minutach nadal prezentowała świetną formę i seryjnie zatrzymywała rzuty. Dość powiedzieć, że w ciągu pierwszego kwadransa rywalki zdobyły tylko 3 bramki. Sęk w tym, że Polki również miały 3 trafienia. Od początku inicjatywa należała do gospodyń. Dunki pierwszy raz przełamały Polki w 19 minucie, kiedy zanotowały serię 3 goli i wyszły na 6:4. Na szczęście nasze zawodniczki szybko zareagowały na chwilowy kryzys i Magda Balsam z rzutu karnego ponownie wyrównała na 9:9. Do przerwy rywalki odbudowały jednak swoją zaliczkę (11:9) dzięki bramkom znakomitej Kristiny Joergensen.


Po zmianie stron ambitne Polki zaczęły gonić wynik i doprowadziły do bramki kontaktowej (12:13). Dobry fragment rozgrywały Monika Kobylińska i Karolina Kochaniak-Sala. Przez długi czas utrzymywała się minimalna przewaga Dunek aż w końcu w 47 minucie Balsam - znów z karnego - wyrównała na 19:19. Niestety, decydujące momenty ponownie należały do przyjezdnych, które postawiły bardzo twarde warunki. Dunki zdobyły 3 bramki z rzędu i ponownie odskoczyły. Wypracowana w ten sposób przewaga pozwoliła im zwyciężyć, choć nasze reprezentantki do ostatnich chwil próbowały odwrócić losy spotkania i za swą postawę zasłużyły na brawa.


Dunki, wygrywając wcześniej dwa razy z Kosowem, były już niemal pewna awansu na Euro, a w Lubinie ten awans przypieczętowały. O 2. miejscu dającym promocję do finałów ME rozstrzygnie dwumecz Polski z Kosowem, który zostanie rozegrany na początku kwietnia.


Zanim jednak dojdzie do meczów z Kosowem, już w sobotę Polki po raz drugi zmierzą się z Danią. Spotkanie w Ballerup rozpocznie się o 16.00.

- Jestem dumna z naszej drużyny. Oczywiście, przegrałyśmy i z tego nie można się cieszyć, ale uważam, że zagrałyśmy bardzo dobry mecz. Potrafiłyśmy się postawić silnemu rywalowi. Mecz był praktycznie cały czas na styku i nie pozwoliłyśmy rywalkom odskoczyć. Myślę, że ta drużyna się cały czas rozwija, co pokazało właśnie to spotkanie. Kilka drobnych błędów zadecydowało o wyniku, ale one są do poprawy. Myślę, że jak na spokojnie przeanalizujemy ten mecz, to dopiero do nas dotrze, jak dobrze zagrałyśmy i na co nas stać. Na rewanż jedziemy w bojowych nastrojach - powiedziała kapitan naszej reprezentacji, Monika Kobylińska.

 

Polska - Dania 22:26 (9:11)

POLSKA: Płaczek, Zima - Balsam 4/4, Kobylińska 5, Kochaniak-Sala 3, Matuszczyk 2, Galińska, Michalak 4, Rosiak 1, Tomczyk, Więckowska 2, Urbańska 1, Uścinowicz, Nocuń, Górna, Przywara. Kary: 4 minuty. Trener Arne SENSTAD.

DANIA: Reinhardt, Kristensen - Jensen 2, Burgaard 3, Hojlund 3, R. Iversen, A. Hansen 5, Friis 1, Nielsen, Hageso 1, Haugsted, U. Hansen, Jorgensen 5/3, Petersen, S. Iversen 3, Halilcevic 3. Kary: 0 minut. Trener Jesper JENSEN.

Sędziowali: Marko Sekulić i Vladimir Jovandić (Serbia). Widzów 3700.

 


Marek Hajkowski