Postawić „kropkę nad i”
Być może już w sobotę po meczu Kotwica – Pogoń, a może w niedzielę po własnym meczu z Wartą, piłkarze Odry będą się cieszyć z utrzymania w I lidze.
Piłkarze Odry Opole są coraz bliżej celu. Fot. Gleb Soboliev/PressFocus
W Opolu po zwycięstwie nad Kotwicą zdają sobie sprawę, że są bardzo blisko celu wyznaczonego przed rundą wiosenną. Być może już w sobotę będą mogli być pewni utrzymania w I lidze, choć przecież własny wyjazdowy mecz z Wartą Poznań w 33. kolejce rozegrają dopiero w niedzielę. 16 maja jednak Kotwica gości w Kołobrzegu Pogoń Siedlce i jeżeli drużyna Adama Noconia, mająca 4 punkty straty do opolan i gorszy z nimi bilans bezpośrednich spotkań, nie wygra w delegacji, to zamknie trójkę spadkowiczów. Natomiast w przypadku wygranej siedlczan zespołowi Jarosława Skrobacza do pełni szczęścia będzie potrzebny jeden punkt.
- Wiemy, jaka była i jaka jest nasza sytuacja – mówi szkoleniowiec Odry. - Cały czas, obojętnie z kim, bez względu na to w jakim stylu, potrzebowaliśmy punktów, a ich zdobywanie przychodziło nam z wielkim trudem. W dodatku kilka porażek naprawdę mogło nas rozeźlić. Tak jak choćby przegrana w Legnicy, bo – choć ja nie przywiązuje zbyt wielkiej wagi do statystyk – to według nich byliśmy zespołem, który nie powinien przegrać. Schodziliśmy jednak z boiska z porażką 1:2, choć remis powinien być minimum, które powinniśmy wyciągnąć. Takie samo uczucie towarzyszyło nam po porażkach 0:1 z Polonią Warszawa i Arką w Gdyni, gdzie nie uznano nam prawidłowo strzelonego gola – kontynuuje Jarosław Skrobacz. - To wszystko bolało i w końcowym rozrachunku tych punktów im bliżej było końca sezonu brakowało. Dlatego siedziało nam w głowach, że w tym serialu z najlepszymi zespołami naszej ligi, choć graliśmy "na styku", coś straciliśmy. Na ten finisz musieliśmy się więc maksymalnie skoncentrować i to zaowocowało zwycięstwem 4:2 z Kotwicą, która wiosną też własną grą pozytywnie zaskakuje. Można powiedzieć, że choć kadrowo mają problem, ale ich podstawowa jedenastka składa się z piłkarzy bardzo dobrej jakości – jak na I-ligowe wymagania, a Lucas Ramos czy Joshua Perez wyraźnie wybijają się na tym tle. Zresztą przed meczem z nami piłkarze z Kołobrzegu nie mieli w tegorocznym bilansie ani jednego meczu przegranego różnicą większą niż jednej bramki, a 6 z 12 spotkań zremisowali i 2 wygrali. Musieliśmy więc zostawić zdrowie na boisku i grać skutecznie, co się nam udało, choć... nie do końca. Wiem, że pierwszy raz w tym roku strzeliliśmy 4 gole, ale mogliśmy, a nawet powinniśmy strzelić jeszcze kolejne! Szczególnie takie sytuacje jak ta, którą miał Szymon Kobusiński przy stanie 2:0, albo wcześniej Piotrek Żemło, muszą być wykorzystywane! Szczególnie ta zmarnowana okazja Szymona na 3:0 i błyskawiczny gol rywali na 2:1 sprawił, że na moment nam ten mecz uciekł spod kontroli.
Zaplanowane i przetrenowane
O tym, że „mecz uciekł tylko na moment” zdecydowała zmiana dokonana przez Skrobacza. W 60 minucie szkoleniowiec Odry zarządził bowiem roszadę i strzelec pierwszego gola oraz asystent przy drugim trafieniu opuścił murawę, a miejsce Kobusińskiego zajął Edvin Muratović. Dobry pomysł: zdobył dwa gole! Jak widać strzelców w kadrze opolan w rundzie wiosennej nie brakuje.
- Zanim przejdę do napastników, a mamy jeszcze w kadrze Marcela Mansfelda i Dawida Wolnego, to powiem tylko, że pierwszy gol padł po znakomitym podaniu Damiana Tronta, a trzecią bramkę wypracował Konrad Nowak – dodaje trener opolan. - Napastnik bez podań nic nie zrobi, a takie właśnie długie zagrania za plecy obrońców, zaplanowane i przetrenowane, pozwoliły nam otworzyć drogę do bramki Kotwicy. Wykorzystaliśmy to, co wiedzieliśmy o zespole z Kołobrzegu po analizie gry tej drużyny i mogę powiedzieć, że teraz jest już o wiele spokojniej. Może nie piłkarze w szatni, ale kibice i działacze używali takich sformułowań, że "mamy nóż na gardle", że "musimy"... Starałem się tonować nastroje, podkreślałem, że nasza gra jest dobra i musi zaowocować punktami. Graliśmy zbyt dobrze, żeby nie pozostać w tej lidze i choć jeszcze mamy do postawienia „kropkę nad i”, to wierzę, że nasz zespół, solidnie budowany zimą, z taką grą, jak prezentuje wiosną, powinien tego dokonać. Z takim nastawieniem czekamy na najbliższy mecz - kończy Jarosław Skrobacz.
Jerzy Dusik