Portugalski killer
LIGOWIEC - Bogdan Nather
Może nie wszyscy doceniają klasę i umiejętności napastnika Radomiaka Leonardo Rochy, ale fakty nie pozostawiają jakichkolwiek złudzeń – 27-letni Portugalczyk (ma również brazylijskie obywatelstwo) jak na realia polskiej ekstraklasy jest killerem z prawdziwego zdarzenia. W poprzednim sezonie w 26 meczach strzelił tylko cztery gole, w bieżących rozgrywkach w ośmiu potyczkach dziewięć razy wpisał się na listę zdobywców bramek! Bramkarze po bliskim spotkaniu z Rochą nie wyglądają... jakby akurat wyszli z beczki śmiechu. Odnoszę wrażenie, że bramkostrzelny napastnik doskonale kamufluje się, zazdrośnie strzegąc swojej rzeczywistej siły w myśl niepisanej zasady, że przyjaciel powinien nie doceniać naszych zalet, a przeciwnik przeceniać wady. Czy i kiedy Leonardo zafunduje nam kolejnego hat-tricka?
Raków Częstochowa, który we wcześniejszych 3 meczach na własnym boisku nie potrafił strzelić gola, w niedzielę potraktował „Miedziowych” z Lubina jak tarczę na strzelnicy. Pięć goli mówi wszystko, była to egzekucja bez jakiegokolwiek znieczulenia. Być może suchy wynik nie odzwierciedla przebiegu wydarzeń na boisku, ale jakie to ma znaczenie? Każdego trenera broni wynik, piękno spektaklu schodzi na dalszy plan, w końcu niewiele zespołów potrafi tak pięknie i skutecznie grać, jak choćby Barcelona. Mogę tylko współczuć trenerowi Zagłębia Waldemarowi Fornalikowi, że musiał przełknąć tak gorzką pigułkę. Z drugiej strony powinien do tego przywyknąć, bo była to piąta porażka w 9. podejściu, a liczba straconych goli (aż 14, przy sześciu strzelonych) jest powodem do wstydu nie tylko dla szkoleniowca, ale przede wszystkim jego zawodników. Prawie każdy z nich (trenera nie wyłączając) po końcowym gwizdku arbitra był blady jak wosk. Za żadne skarby świata nie kupuję jego tłumaczenia, że brakowało w składzie jego drużyny czterech podstawowych zawodników. Natomiast jego dalsze wywody, że:„Gdybyśmy dysponowali pełną kadrą, to może moglibyśmy pokusić się o remis, a może nawet powalczyć o zwycięstwo” zahaczają o herezję. I na tym zakończę, w myśl porzekadła „Ciszej nad tą trumną”.
Byłbym niesprawiedliwy, gdybym nie wspomniał o „pobudce” Lukasa Podolskiego w derbowym meczu z GKS-em Katowice. Na kolejnego gola w polskiej ekstraklasie mistrz świata z 2014 roku czekał od 10 lutego , gdy poprowadził Górnika do zwycięstwa w Gliwicach z Piastem (3:1). Żeby jednak oddać cesarzowi co cesarskie, absolutnie nie wolno zapominać o inspiratorskiej roli trenera zabrzan Jana Urbana. To przecież 62-letni szkoleniowiec ułożył taktykę, dokonał wyboru piłkarzy, którzy mieli jego pomysł wcielić w życie. I trafił w dziesiątkę! Zespół z Roosevelta to nie jest samograj, jak to było w drugiej połowie lat 80-tych, gdy Jan Urban czarował kibiców na boisku.
Porażka Legii w Szczecinie była o tyle bezcenna, że jej trener Goncalo Feio po raz pierwszy przyznał, że przeciwnik był lepszy od jego zespołu! Do tej pory konsekwentnie uważał, że jego podopieczni byli lepsi, a w odniesieniu zwycięstwa przeszkadzał im splot niewiarygodnych wręcz okoliczności, głównie wyjątkowego pecha. „ Nie byliśmy w stanie przenieść poziomu gry z treningów na mecze” - powiedział po meczu z Pogonią. Eureka!