Peter Bosz stworzył w Eindhoven maszynę. Czy uda mu się przełożyć formę z Eredivisie na Ligę Mistrzów? Fot. ANP/SIPA USA/Pressfocus.pl

 

Porachunki do wyrównania

PSV zadziwia kapitalną dyspozycją, która jest wynikiem pracy trenera... fatalnie wspominanego w Dortmundzie.

 

W 2015 roku zakończyła się w Borussii era Juergena Kloppa. Od tamtej pory dortmundczycy za każdym razem, kiedy zatrudniają nowego szkoleniowca marzą, aby ten okazał się nowym „Kloppo”. Najbliżej tego był jego następca Thomas Tuchel, który jednak opuścił drużynę w cieniu kłótni z działaczami. Latem 2017 zastąpił go Holender Peter Bosz z Ajaksu Amsterdam i... była to najgorsza decyzja personalna BVB w ostatnich latach.

 

Z 4:0 do 4:4

Bosz poprowadził zespół w 24 spotkaniach, ale nie dotrwał nawet do Bożego Narodzenia. Punktował ze średnią 1,25, co jest drugim najgorszym wynikiem klubu w XXI wieku (po okresie Juergena Roebera, pracującego krótko na przełomie 2006 i 2007 roku). Borussia miała pokazywać ofensywny oraz widowiskowy futbol i tak w gruncie rzeczy było, z tym że fatalnie prezentowała się w defensywie. Przegrała aż 10 meczów i po serii 9 gier bez zwycięstwa szkoleniowiec został zwolniony. W tym czasie doszło chociażby do pamiętnych derbów Zagłębia Ruhry z Schalke, w których BVB prowadziła do przerwy 4:0, by finalnie zremisować 4:4. Holenderski szkoleniowiec trafił potem do Bayeru Leverkusen, gdzie pracował z lepszym skutkiem, lecz wciąż borykał się z podobnymi bolączkami. Następnie miał nieudaną przygodę z Olympiquem Lyon, aż w końcu trafił na najżyźniejszy grunt do Eindhoven.

 

Olśniewająca drużyna

Klub Philipsa miał dość wicemistrzostw. W poprzednich 5 sezonach aż 4 razy kończył drugi. Działaczom natomiast marzył się pierwszy od 2018 roku tytuł mistrzowski. Od wielu tygodni jest już w praktyce przesądzone, że tak się stanie, bo „Rolnicy” pod wodzą Bosza grają olśniewająco. W 22 dotychczasowych kolejkach PSV odniosło 20 zwycięstw i zanotowało tylko 2 remisy. Prezentuje nowoczesny, ofensywny i widowiskowy futbol, który w końcu – to już w kontekście trenera – nie niesie za sobą problemów w obronie. PSV straciło w Eredivisie tylko 10 goli i nie jest żadnym wytłumaczeniem fakt, że to jeden z najsilniejszych klubów Holandii. Borussia też jest jedną z najlepszych w Niemczech. Poza tym ekipa z Eindhoven przeszła weryfikację w Lidze Mistrzów. Na „dzień dobry” zebrała co prawda cięgi 0:4 od Arsenalu, ale potem już nie przegrała. W wyrównanej, niełatwej grupie mierzyła się z przedstawicielami lig top 5 – prócz londyńczyków były tam jeszcze Sevilla i Lens. W kolejnych meczach 2 razy wygrała i 3 razy zremisowała, awansując z drugiego miejsca. Zespół jest w piłkarskim gazie i liczy na wyeliminowanie faworyzowanej BVB.

 

Wiedzą, jak skrzywdzić

– W Dortmundzie byłem dawno temu. Patrzę tylko na najbliższy mecz. Nie patrzę wstecz, bo po co? Dobrze przeanalizowaliśmy BVB i chcemy wygrać. Atmosfera w trakcie rewanżu będzie wyjątkowa, bo to wyjątkowy stadion w skali Europy, ale nasza „czerwona ściana” również robi wrażenie – mówił Peter Bosz przed dzisiejszym spotkaniem. Trener nawiązał oczywiście do słynnej „żółtej ściany” w Dortmundzie, głośnej trybuny z miejscami stojącymi, która może pomieścić aż 25 tysięcy kibiców. – Wiemy, gdzie możemy skrzywdzić Borussię i na co musimy uważać. Na szczęście w fazie grupowej zdobyliśmy doświadczenie w meczach z przeciwnikami na tym poziomie. Wyjazdowe spotkanie z Arsenalem było bardzo ważne, bo wiele się dzięki niemu nauczyliśmy – powiedział Bosz. BVB jest w 2024 roku szczególnie skuteczna. Wygrała wysoko 4 mecze, w 2 zremisowała. Jednakże tylko raz jej rywalem był zespół z górnej połowy bundesligowej tabeli. Nie przeszła więc „wiosennej weryfikacji”, bo trzeba przyznać, że w wielu momentach jej gra była podobnie toporna, jak jesienią.


Piotr Tubacki