Peter Pokorny (z lewej) słusznie zauważył, że już najwyższy czas na pobudkę. Fot. Paweł Andrachiewicz/PressFocus


Pora na rehabilitację

Po dwóch porażkach u siebie Śląsk Wrocław w najbliższej kolejce musi stawić czoło Lechowi w Poznaniu.

 

Wrocławianie gorzej rundy wiosennej rozpocząć nie mogli. W dwóch potyczkach ligowych na własnym boisku nie tylko nie powiększyli swojego dorobku punktowego, ale nie strzelili również choćby jednego gola! Nic dziwnego, że stracili fotel lidera na rzecz Jagiellonii Białystok, a poza tym czający się za ich plecami Lech Poznań ostro depcze podopiecznym trenera Jacka Magiery po piętach. W sobotę dojdzie do bezpośredniej konfrontacji obu zespołów w stolicy Wielkopolski.

 

Zła reakcja

O ile porażka z Pogonią Szczecin mogła być wkalkulowana w scenariusz wydarzeń, o tyle brak zdobyczy punktowej w spotkaniu ze Stalą Mielec był wyjątkowo gorzką pigułką dla Śląska. - Oczywiście nie jesteśmy zadowoleni z wyniku - powiedział stoper wrocławian, Aleks Petkow. - Myślę, że mieliśmy kontrolę nad spotkaniem, ale po prostu nie zdołaliśmy strzelić bramki. Sami za to straciliśmy gola po stałym fragmencie gry, czemu łatwo można było zapobiec. Myślę jednak, że w II połowie powinniśmy zrobić więcej i wtedy udałoby się zdobyć wyrównującą bramkę. Nie wiem, co się stało przy tamtym rzucie wolnym. Uważam, że powinniśmy zareagować lepiej, być gotowymi i uważnymi. Straciliśmy bramkę i ciężko było nam wrócić do spotkania. Szkoda, że nasi fani nie będą mogli nas wspierać na najbliższym spotkaniu z Lechem. Wiemy, że będą nas oglądać w telewizji i wspierać na odległość. Mamy to w głowach.

 

Nowa sytuacja

Pomocnik Peter Pokorny też był rozczarowany wynikiem ze Stalą. - Graliśmy dobrze, ale nic z tego nie wynikało - powiedział Słowak. - Myślę, że musimy więcej czasu poświęcić na analizę, musimy zacząć kreować więcej okazji, ponieważ nie mieliśmy ich zbyt wielu. To my mieliśmy piłkę i byliśmy lepszym zespołem, ale wynik brzmi 0:1. Teraz przed nami mecz w Poznaniu i musimy tam pokazać lepszą piłkę i tworzyć więcej okazji. Wtedy będziemy mieć szansę na strzelenie gola. Nie załamujemy się, gramy dalej i wciąż wszyscy jesteśmy za sobą. To dla nas nowa sytuacja, ale musimy się obudzić i patrzeć już na następne spotkanie. Stal broniła bardzo dobrze i nie pozwoliła nam stworzyć żadnej klarownej sytuacji. Dużo dośrodkowywaliśmy, ale nie mieliśmy piłkarzy w polu karnym. Musimy inaczej zachowywać się w takich sytuacjach i na bieżąco adaptować się do sytuacji na boisku. Gdy przeciwnik nas blokuje, musimy starać się zrobić coś inaczej. W następnym spotkaniu musimy zagrać lepiej. Poprzedni tydzień był dla mnie ciężki, nie byłem pewny, czy będę w stanie zagrać w tym spotkaniu. Grałem z wielkim bólem, ale dla tej drużyny zrobię wszystko, aby tylko pomóc jej w zwycięstwie. Zespół mnie potrzebował, więc zagrałem.

 

Brak jakości

W markotnym nastroju był także inny pomocnik, Petr Schwarz. - Trzeba przyznać, że to, co zagraliśmy w ostatnim meczu, to było po prostu za mało - stwierdził Czech. - Wszyscy wiemy, że jesteśmy w stanie grać lepiej. Oczywiście wiedzieliśmy, że Stal będzie twardo grać w defensywie. Miała jedną doskonałą okazję i ją wykorzystała. Byliśmy dobrze przygotowani i chcieliśmy to wykorzystać, ale niestety na boisku nie pokazaliśmy odpowiedniej jakości. Cały czas ciężko pracujemy i na każde spotkanie mamy plan. Czegoś zabrakło i wspólnie musimy rozwikłać, czego dokładnie. Jeśli już się dowiemy, to zrobimy wszystko, by to zniwelować. Nie ma sensu myśleć, co będzie za dwa-trzy tygodnie. Skupiamy się na najbliższym wyzwaniu i zrobimy wszystko, by się zrehabilitować.

 

Bogdan Nather