Sport

Popis Bośniaka

Trener Ireneusz Mamrot dostrzegł mankamenty w grze swojego zespołu mimo wygranej 3:0 z Ruchem Chorzów.

Gest obrońcy Miedzi Adnana Kovaczevicia był bardzo wymowny. Fot. Ernest Kołodziej/miedzlegnica.eu

MIEDŹ LEGNICA

Niedzielny pojedynek na Stadionie im. Orła Białego w Legnicy był przyjemnym zaskoczeniem nie tylko dla sympatyków Zielono-niebiesko-czerwonych, ale również dla trenera Ireneusza Mamrota i samych piłkarzy „Miedzianki”. W drużynie znad Kaczawy zadebiutował Juliusz Letniowski, który w poprzednim sezonie zakładał koszulkę drużyny z Cichej. Po raz ostatni 26-letni pomocnik zagrał 13 maja w spotkaniu z Radomiakiem (2:0), potem zmogła go kontuzja i pauzował aż do tej pory. W spotkaniu z Ruchem Letniowski zagrał niespełna kwadrans, zmieniając Hiszpana Chukę.

Rozbudził apetyty

We wspomnianym meczu z bardzo dobrej strony zaprezentował się najnowszy nabytek „Miedzianki”, Adnan Kovaczević. Doświadczony obrońca rodem z Bośni i Hercegowiny był bardzo zadowolony po końcowym gwizdku sędziego Damiana Kosa z Wejherowa.  Pierwsza połowa nie zapowiadała naszego efektownego zwycięstwa – przyznał szczerze.  Oczywiście wiedzieliśmy, że ten mecz będzie bardzo ciężki, bo Ruch jest bardzo dobrą, doświadczoną drużyną i ma w składzie znakomitych piłkarzy. Rozpoczęliśmy mecz grając w niskiej obronie, czekaliśmy na błędy przeciwnika. Chodziło o to, by w fazie przejściowej stworzyć jakieś okazje do zdobycia gola. Mieliśmy je, sam miałem jedną sytuację w pierwszej połowie i myślę, że mogłem się wtedy znacznie lepiej zachować. Ważne jednak, że nie straciliśmy bramki i że ta pierwsza połowa była na zero z tyłu – zaznaczył Kovaczević.

31-letni Bośniak znakomicie wprowadził się do drużyny trenera Mamrota. Przyzwoicie zagrał w wyjazdowym meczu przeciwko Górnikowi Łęczna, w niedzielnej potyczce z zespołem z Cichej strzelił gola i miał asystę przy trafieniu Chorwata Benedika Miocza.  Wiem, że tym występem rozbudziłem apetyty kibiców Miedzi i mam nadzieję, że tak będzie zawsze powiedział Adnan Kovaczević z uśmiechem na ustach.  Bramka oczywiście mnie cieszy, ale najważniejsze są trzy punkty, które trafiły na nasze konto i to, że nie straciliśmy bramki. Zadowolona jest cała drużyna oraz nasi kibice.

Gotowy na Raków

W tym tygodniu - konkretnie w środę - „Miedzianka” zmierzy się w Pucharze Polski z poprzednim klubem Kovaczevicia, Rakowem Częstochowa. Czy to dodatkowy smaczek dla doświadczonego obrońcy? - Oczywiście, że będzie dodatkowa motywacja, ale do tego meczu będziemy przygotowywali się jak do każdego innego spotkania, nic specjalnego - zapewnia Bośniak. - Musimy tylko dobrze się zregenerować i myślę, że będziemy gotowi, by podjąć walkę z zespołem z Częstochowy.

Docenia zwycięstwo

Trener Miedzi Ireneusz Mamrot mimo pewnej wygranej dostrzegł mankament w grze swojego zespołu. - Ciężko było mi uwierzyć po pierwszej połowie, że wygramy 3:0 - powiedział niespełna 54-letni szkoleniowiec. - Pierwsza część nie była dobra naszym wykonaniu, zwłaszcza jeżeli chodzi o wysoki pressing. W zasadzie były tylko dwie takie próby i jedna z nich zakończyła się naszą dobrą sytuacją do strzelenia gola. A ogólnie, poza pierwszymi piętnastoma minutami, za mocno się cofnęliśmy i Ruch naszdominował. Może nie w sytuacjach, bo stuprocentowych okazji nie miał, ale kilka razy w naszym polu karnym było groźnie. Rywale mieli większe posiadanie piłki, a jak wiadomo bieganie za futbolówką kosztuje sporo zdrowia. Z tego powodu wzięło się mnóstwo niewymuszonych strat. Druga połowa w naszym wykonaniu była znacznie lepsza, bo podeszliśmy zdecydowanie wyżej. Z tego praktycznie padły dwie bramki dla nas. Pierwszy pressing zakończył się rzutem rożnym i z tego padł gol, drugi bezpośrednio po odbiorze, więc z tego się cieszymy. Z organizacji gry w defensywie mogę być zadowolony, natomiast jeżeli chodzi o utrzymywanie się przy piłce, zwłaszcza przy korzystnym wyniku, nie do końca. Jeżeli przeciwnik ma jednego zawodnika mniej na boisku, to musi to być widoczne. Przede wszystkim musi być więcej spokoju, bo momentami za bardzo chcieliśmy. Wygraliśmy z bardzo mocnym zespołem taktycznie i piłkarsko, więc tym bardziej doceniam to zwycięstwo.

Bogdan Nather