Połowa sukcesu
Tyszanie ostatnie trzy spotkania kończyli remisami.
Przed nami ostatnia kolejka pierwszej rundy w rozgrywkach 1. ligi. GKS Tychy do półmetka rozgrywek dotrze w Łęcznej, gdzie w sobotę o 17.30 zmierzy się z Górnikiem. Niespełna rok temu wyjazd do miasta leżącego na Wyżynie Lubelskiej także przypadł na 17. kolejkę, jednak spotkanie 5. drużyny w tabeli z zespołem „Trójkolorowych", plasującym się wówczas na podium, nie doszło do skutku z powodu ataku zimy.
Po 12 miesiącach sytuacja bardzo się zmieniła. Tyszanie są tuż nad czerwoną kreską, a „Zielono-czarni”, mając tyle samo punktów co Wisła Kraków, ŁKS i Stal Rzeszów, mierzą w awans do strefy barażowej. Widać więc wyraźnie, że Pavol Stano, prowadzący od początku tego roku drużynę z Łęcznej, i Artur Skowronek, pracujący od 28 sierpnia w GKS-ie Tychy, bardzo potrzebują punktów.
O ile jednak 47-letni Słowak po 34 spotkaniach w roli trenera Górnika uzyskał średnią punktową 1,56, to 42-letni Polak po 10 meczach z tyszanami – wliczając mecz pucharowy z II-ligową Olimpią Grudziądz – ma średnią 0,5. Jedynym pocieszeniem dla fanów klubu, który w 1976 roku wywalczył wicemistrzostwo Polski, jest seria gier bez porażki, bo tyszanie ostatnie trzy spotkania o ligowe punkty kończyli remisami.
Potencjał jest większy
- Głównym powodem podjęcia decyzji o zmianie trenera były rezultaty - podkreślił członek zarządu KP GKS Tychy Max Kothny na konferencji prasowej 28 sierpnia, gdy witał Artura Skowronka na stanowisku szkoleniowca trójkolorowych. – W ostatnich 23 meczach wygraliśmy tylko 6 razy i 7 razy zremisowaliśmy. Od początku rundy wiosennej zeszłego sezonu wyniki nie były zadowalające. Na pewno ten zespół ma większy potencjał niż wskazują punkty. Jeżeli spojrzymy na dyspozycję naszej drużyny od lutego tego roku, widać było także regres indywidualny zawodników.
Żeby wszystko było jasne, dodajmy, że wówczas – po 7 meczach – GKS Tychy miał 8 punktów i bilans bramkowy 4:5 i plasował się w środku tabeli. W 9 następnych kolejkach ugrał 5 „oczek" i z dorobkiem goli 4:13 stał się pośmiewiskiem zaplecza ekstraklasy.
Bardzo podekscytowani
- Oczekujemy tego, że trener pokaże plan dla każdego zawodnika. Zademonstruje, jak piłkarze mają się zachowywać na boisku i to ma pomóc w dalszym rozwoju drużyny – kontynuował niespełna trzy miesiące temu Max Kothny. – Oglądając pierwszy trening prowadzony przez Artura Skowronka, byliśmy bardzo podekscytowani tym, jak ta jednostka przebiegła. Dawno nie widzieliśmy takiej energii, takiego zaangażowania w trening, dlatego z nadzieją czekamy na rozwój drużyny.
Nastąpił regres
Dziś już wiadomo, że wynikowo nastąpił regres. Także indywidualnie żaden z zawodników nie zrobił postępu, a przykładem cofnięcia się do punktu zero jest dorobek strzelecki Daniela Rumina. Napastnik, który trafił do GKS-u Tychy zimą 2022 r., w debiutanckiej rundzie wiosennej w 14 spotkaniach strzelił 3 gole. W następnych rozgrywkach w 31 meczach 5-krotnie posłał piłkę do siatki, a w sezonie 2023/24 w 34 grach ligowych zdobył 7. Natomiast od lipca bieżącego roku w 16 występach ligowych i 1 pucharowym milczy jak grób. Ba, najlepszym „strzelcem” (koniecznie w cudzysłowie) drużyny jest obrońca Jakub Budnicki, który trzykrotnie wpisał się na listę strzelców. Nawet doświadczony snajper, 33-letni Bartosz Śpiączka, który zdobył 43 bramki w ekstraklasie, po trafieniu w pierwszej kolejce sezonu zaciął się jak stary karabin i nawet rzutu karnego nie potrafił zamienić na gola.
Przebudzenie Śpiączki
Jeżeli ma się jednak gdzieś przełamać, to właśnie Łęczna wydaje się do tego najlepszym miejsce. W tym klubie bowiem w sezonach 2015/16 i 2016/17 w 67 spotkaniach w ekstraklasie strzelił 19 goli. Do tego dorzucił bramkowy marsz z Górnikiem od II ligi (3 gole w 12 meczach wiosną 2020 roku), poprzez I ligę (9 trafień w 28 spotkaniach w sezonie 2020/21) po ekstraklasę, w której w sezonie 2021/22 w 27 występach strzelił 11 goli.
Pozostaje jednak pytanie, czy taka metamorfoza GKS-u Tychy na finiszu tegorocznych rozgrywek jest w ogóle możliwa?- Jestem głęboko przekonany, że konsekwencja, którą widzę u piłkarzy i w sztabie szkoleniowym, wreszcie da nam nagrodę w postaci serii zwycięstw – z uporem powtarza Artur Skowronek, ale coraz mniej jest już kibiców, którzy mu wierzą…
Jerzy Dusik