Trener GKS-u Tychy Dariusz Banasik musi znaleźć przyczyny porażki w Łęcznej... Fot. Łukasz Sobala/PressFocus


Poniżej swojego poziomu

Trener tyszan Dariusz Banasik musi porozmawiać z zawodnikami


GKS Tychy mógł zostać liderem Fortuna 1 Ligi. Wystarczyło nie przegrać w zaległym meczu z Górnikiem Łęczna. Drużyna trenera Dariusza Banasika cztery dni po najlepszym meczu w tym sezonie zagrała jednak słabe spotkanie i przegrała w Łęcznej z tamtejszym Górnikiem 0:2. - Patrząc na mecz i jego przebieg, na to co działo się na boisku, wydaje mi się, że zespół gospodarzy wygrał zasłużenie – powiedział na pomeczowej konferencji prasowej trener tyszan. – Górnik był zespołem lepszym od nas. Szczególnie było to widać w początkowej fazie gry. Martwi mnie to, że graliśmy bardzo niedokładnie i bardzo chaotycznie, że przegrywaliśmy wiele pojedynków w powietrzu i nie zbieraliśmy drugich piłek. Ciężko nam było dobrze wejść w to spotkanie. Myślę też, że dosyć szybko stracona pierwsza bramka ustawiła ten mecz. Próbowaliśmy reagować, ale sytuacji nie mieliśmy za dużo. Jeszcze pod koniec reagowaliśmy, zmienialiśmy zawodników, wprowadzaliśmy świeżych piłkarzy, szczególnie do ofensywy, żeby szukać kontaktowej bramki. Zmieniliśmy też ustawienie, bo Nemanja Nedić poszedł do formacji ofensywnej. Ryzykowaliśmy nawet utratą kolejnych goli, żeby złapać kontakt. Tak się nie stało, ale wiemy, że Górnik Łęczna ma bardzo dobrego bramkarza, któremu bardzo trudno strzelić gola. Nie zdołaliśmy odczarować boiska w Łęcznej. Zespół GKS-u Tychy nigdy tu nie wygrał. Ja też tu nigdy punktów nie zdobyłem. Może następnym razem, bo w tym meczu trzeba było uznać wyższość gospodarzy.


Trochę dziwna sprawa

Kolejny raz tyszanie w meczu, po którym mogli się wspiąć na szczyt tabeli, rozczarowali. - To taka trochę dziwna sprawa, że zawsze jak możemy wskoczyć na pierwsze miejsce i mamy taką okazję, to najczęściej przegrywamy mecz – dodał szkoleniowiec GKS-u Tychy. - Nie wiem dlaczego tak się dzieje. Muszę o tym z zawodnikami porozmawiać, bo to chyba trzeci czy czwarty raz, gdzie możemy zostać liderem i nie potrafimy sprostać zadaniu. Dziwne. Uważam też, że trochę inaczej gramy u siebie, a inaczej na wyjeździe. Mamy bardzo dobre statystyki meczów u siebie, natomiast na wyjazdach są one bardzo przeciętne. Musimy popracować z zespołem mentalnie, żeby wyjazdy wyglądały tak jak mecze domowe. Musimy szybko się zregenerować, bo w piątek mamy kolejny, też bardzo trudny mecz w Krakowie. Jak najszybciej trzeba więc zapomnieć o tym co było w Łęcznej i skupić się na kolejnym rywalu.


Zimny prysznic

Piątkowy mecz z Wisłą będzie więc kolejnym testem nie tylko piłkarskich umiejętności, ale także dyspozycji mentalnej tyszan. - Na pewno presja się pojawia, bo wiadomo, że jeżeli zespół jest bardzo wysoko, to oczekiwania rosną – przyznał opiekun trójkolorowych. - Ja nie mam presji. Gorzej jak zawodnicy ją odczuwają. Staramy się robić wszystko, żeby presję z zawodników zrzucić, ale po wynikach widać, że czasami zdarzają się nam słabsze mecze i może to jest spowodowane także presją. Natomiast nadal wierzymy w ten zespół. Porażki są wkalkulowane i czasami taka porażka może, wbrew pozorom, pomóc w tym, żeby coś poprawić, coś zmienić. No i też może taki zimny prysznic się przyda, bo parę dni wcześniej zagraliśmy świetny mecz, chyba najlepszy w naszym wykonaniu, a parę dni później – według mojej oceny – jeden z najgorszych.


To jest futbol

- Moja drużyna zagrała poniżej oczekiwań i poniżej pewnego poziomu, do którego nas przyzwyczaiła. Ale to jest futbol. Piłka nożna jest nieprzewidywalną dyscypliną. Często gdy się już wydaje, że wszystko jest pięknie poukładane, przychodzi porażka. Na wynik składa się wiele nieprzewidywalnych rzeczy. Jako doświadczony trener wiem i powiedziałem to w szatni zawodnikom, że po bardzo dobry meczu następny jest zdecydowanie słabszy i tak właśnie było. A ponieważ trafiliśmy na dobrze dysponowanego przeciwnika, to niestety wróciliśmy bez punktów – zakończył Dariusz Banasik.


Jerzy Dusik