Sport

Polski sport wylewa łzy rozpaczy

Świat sportu, nie tylko w naszym kraju, poniósł ogromną stratę. W piątek 10 stycznia w Warszawie zmarł Andrzej Kraśnicki, były wieloletni prezes Polskiego Komitetu Olimpijskiego i były prezes Związku Piłki Ręcznej w Polsce.

Miły, serdeczny, otwarty... Właśnie takim zapamiętamy Andrzeja Kraśnickiego. Fot. Rafał Oleksiewicz/PressFocus

Był twarzą igrzysk olimpijskich w Polsce, a pod koniec kwietnia podczas Zgromadzenia Ogólnego Europejskiej Federacji Esportu (EEF), został wybrany przez przedstawicieli 40 zrzeszonych krajów na prezesa nowo powstałej organizacji - Europejskiej Federacji Esportu, jedynej kontynentalnej federacji.

- Cieszę się, że będę miał okazję do wykorzystania bogatego doświadczenia z zakresu zarządzania organizacjami sportowymi przez budowę i rozwój struktur EEF. Moi przyjaciele z Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego oraz Europejskiego Komitetu Olimpijskiego, którzy byli partnerami Igrzysk Europejskich Esportowych, patrzą z optymizmem na kwestię rozwoju i współpracy pomiędzy sportem klasycznym oraz elektronicznym, zjednoczonymi wspólnymi wartościami olimpijskimi. Najbliższe lata to z pewnością czas wzmacniania narodowych federacji esportowych w Europie i na świecie oraz powoływanie nowych rozgrywek, o których będziemy mówić szerzej już niedługo - mówił prezes Andrzej Kraśnicki. Miał mnóstwo planów, projektów, marzeń... Wtedy jeszcze nie wiedział, że błyskawicznie zbliża się kres Jego ziemskiej egzystencji. Jeden z najstraszniejszych nowotworów, atakujący skrycie i prawie zawsze bezobjawowo, nieuleczalny rak trzustki w niespełna pół roku udowodnił, że nie bez powodu ciągnie się za nim zła „sława”.

Order od prezydenta

Były wieloletni prezes Polskiego Komitetu Olimpijskiego (2010-23), a w ostatnim czasie honorowy prezes PKOl i były prezes Związku Piłki Ręcznej w Polsce, a także honorowy prezes ZPRP zmarł w piątek 10 stycznia w szpitalu w Warszawie o godzinie 21.30. Miał 75 lat. Odszedł człowiek, który zbudował współczesną polską piłkę ręczną. Dał podwaliny pod sukcesy męskiego szczypiorniaka. O Jego śmierci poinformował Związek Piłki Ręcznej w Polsce. „Z wielkim żalem zawiadamiamy, że w dniu 10 stycznia 2025 roku zmarł Andrzej Kraśnicki, prezes Związku Piłki Ręcznej w Polsce w latach 2006–2021” - napisano.

- Po raz ostatni widziałem się z Andrzejem 23 grudnia, czyli dzień przed wigilią - mówi Bogdan Sojkin, były wiceprezes ZPRP, profesor zwyczajny Uniwersytetu Ekonomicznego w Poznaniu, przyjaciel prezesa Kraśnickiego. - Byłem u niego w domu, mieszkaliśmy bardzo blisko siebie. Mentalnie było super, ale fizycznie był już w bardzo kiepskim stanie. Na wręczeniu orderu u prezydenta Dudy też było nie najlepiej.

22 listopada prezydent Andrzej Duda, w uznaniu wybitnych zasług na rzecz polskiego ruchu olimpijskiego, za zaangażowanie w promowanie Polski na arenie międzynarodowej oraz wkład w rozwój międzynarodowej współpracy w dziedzinie sportu, nadał prezesowi Andrzejowi Kraśnickiemu Krzyż Wielki Orderu Odrodzenia Polski. Prezes Kraśnicki odebrał order, siedząc już na wózku. - Andrzej przyjechał po świętach do Warszawy, do szpitala Lux Med, gdzie dalej był leczony chemią. Niestety, wyniki badań miał fatalne, wykryto przerzuty - kontynuuje profesor Sojkin. - Cały czas był jednak mocno zaangażowany w esport. Był szefem Europejskiej Federacji Esportu. Pomagał trzem Polakom, którzy u nas to ciągną i są animatorami europejskiej federacji. Miał kontakt z Singapurem, gdzie jest centrala. Przez cały czas był w kontakcie z przewodniczącym Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego Thomasem Bachem, bo e-sport chce wejść na igrzyska. Tym żył, chciał do tego doprowadzić. Z tego co się orientuję, to w Los Angeles esport ma być dyscypliną pokazową. To zasługa starań i działań między innymi Andrzeja Kraśnickiego.

Wyciągnął handball z gruzów

Prezes Andrzej Kraśnicki urodził się 31 stycznia 1949 roku w Nidzicy. Studiował w Wyższej Szkole Wychowania Fizycznego w Poznaniu. Trenował piłkę ręczną, w połowie lat 60. był zawodnikiem juniorskiej i młodzieżowej reprezentacji Polski. Później pracował jako trener, a także jako instruktor narciarstwa i ratownik wodny. W latach 2002-05 był prezesem Polskiej Konfederacji Sportu. W 2006 roku został prezesem ZPRP. Funkcję tę pełnił przez 15 lat. Za jego kadencji reprezentacja mężczyzn wywalczyła trzy medale mistrzostw świata - srebro w 2007 w Niemczech, brąz w 2009 w Chorwacji i brąz w 2015 roku w Katarze. W lutym 2021 roku zrezygnował z funkcji. Pół roku później został honorowym prezesem związku. W kwietniu 2010 roku, po tragicznej śmierci Piotra Nurowskiego w katastrofie w Smoleńsku, objął funkcję prezesa PKOl, wcześniej przez cztery lata pełniąc funkcję pierwszego wiceprezesa. Kierował PKOl do kwietnia 2023 roku, a następnie został jego honorowym prezesem. - To on zbudował mocne fundamenty pod to, jak obecnie wygląda Związek Piłki Ręcznej w Polsce. Wyciągnął dyscyplinę z gruzów, w których ją zastał - podkreślił obecny prezes ZPRP Sławomir Szmal w rozmowie z TVP Sport. - Pamiętam, gdy jeszcze byłem zawodnikiem, w jakiej sytuacji był związek, jak wtedy wyglądała reprezentacja i jak na każdym kroku było nam ciężko. Jego wkład w sukcesy, które odnosiliśmy na parkiecie był ogromny. To wszystko współpracowało, tworzyliśmy jeden zespół - wspominał działania Kraśnickiego legendarny bramkarz, wyznając przy tym, że ostatni raz rozmawiał z prezesem Kraśnickim w wigilię. - Będę go wspominał bardzo ciepło. Był osobą dialogu i kompromisu. Stawiał na rozmowę, zawsze szukał rozwiązań - zakończył prezes Szmal.

Do końca pomagał innym

W podobnym tonie wypowiada się Zygfryd Kuchta. Kapitan brązowych medalistów olimpijskich z Montrealu, potem selekcjoner męskiej reprezentacji Polski, z którą w 1982 roku w Niemczech zdobył pierwszy w historii medal mistrzostw świata oraz żeńskiej drużyny narodowej, przyznaje, że do pracy w zarządzie i działania w związku namówił go właśnie prezes Kraśnicki. - Za jego namową przedzierzgnąłem się w rolę działacza - mówi jedna z najważniejszych postaci w polskiej piłce ręcznej, o której prezes Kraśnicki powiedział „dla olimpijskiego sportu jest symbolem niezwykłego przywiązania do dyscypliny, którą pokochał. Autorytetem i wzorem dla przyszłych pokoleń”. - Rzadko się spotyka tak przyjaznych ludzi, którzy w ciężkich sytuacjach zawsze szukają porozumienia mówi dalej „Zyga”. - Andrzej nigdy nie szedł do zwarcia, spięcia, tylko szukał rozwiązań do przyjęcia dla każdego. Przez kilkanaście lat jego rządzenia w ZPRP wiele dobrego się wydarzyło, zarówno pod względem sportowym, jak i organizacyjnym. Borykał się z problemami zdrowotnymi, z nowotworem, ale nawet w trakcie choroby, jak już wiedział w jakim jest stanie, to jeszcze pomagał innym. Cały czas był przy sporcie, żył piłką ręczną. Rozmawialiśmy tuż przed świętami, złożyłem mu krótkie życzenia, bo był już słaby. Wiedziałem, że nie można tej rozmowy zbyt długo ciągnąć... Coraz mniej jest takich ludzi w sporcie. Strata ogromna dla świata sportu, nie tylko polskiego - kończy trener Kuchta.

Wskazywał drogę

- Andrzej był trzy lata starszy ode mnie, graliśmy razem w piłkę ręczną w AZS-ie Poznań, ale przez kontuzję kolana stosunkowo szybko musiał zakończyć karierę - to jeszcze raz profesor Bogdan Sojkin. - Był pracownikiem poznańskiej AWF, ale z kimkolwiek by się rozmawiało z Poznania i nie tylko, to mówiono o nim bardzo dobrze i bardzo ciepło. Biła od niego niebywała serdeczność, a miał szerokie kontakty w kraju i za granicą, bo był osobą bardzo pozytywną, z optymizmem patrzącą i pozytywnie odnoszącą się do każdego. To był człowiek, na którego zawsze można było liczyć. Każdy, kto się pojawił u niego z jakimś problemem, to jeśli nie mógł pomóc sam, to wskazywał drogę, jaką ewentualnie można go rozwiązać, czy jak uzyskać pomoc. Przede wszystkim był człowiekiem kompromisu. Obojętnie jak było w związku, a czasami różne opcje, racje, punkty widzenia się ścierały, to Andrzej zawsze starał się znaleźć najlepsze dla związku i dla wszystkich rozwiązanie. Całym sercem był oddany piłce ręcznej. Niecały miesiąc temu, 14 grudnia został wyróżniony za zasługi nagrodą Europejskiej Federacji Piłki Ręcznej.

Niech pan zrezygnuje”

W lutym 2021 roku złożył rezygnację z funkcji prezesa Związku Piłki Ręcznej w Polsce, w czerwcu tego samego roku został jego honorowym prezesem. Polskim Komitetem Olimpijskim kierował do 22 kwietnia 2023, nie ubiegał się wówczas o ponowny wybór, ale do podjęcia tej decyzji niestety został zmuszony. - Miał zamiar startować w wyborach, ale zaczęły się polityczne układanki, podjazdy, wręcz został postawiony pod ścianą, by tego nie robił i musiał zrezygnować - przypomina profesor Sojkin. - Politycy mieli „swojego” Radosława Piesiewicza, który o to stanowisko zabiegał. Było spotkanie u prezydenta, którego się teraz wypierają. Był Piesiewicz, był Jacek Sasin, był prezydent Duda, był doradca prezydenta Piotr Nowacki i jasno mu powiedzieli: „niech pan zrezygnuje, bo nie dostanie pan żadnych środków ze Skarbu Państwa”. Sasin się tego wyparł, czego zresztą byłem świadkiem. Obłuda makabryczna...

Stanowczo za szybko

Wersję profesora Sojkina potwierdza w rozmowie ze Sportowymi Faktami felietonista „Sportu” Michał Listkiewicz. - Przykro mi było, że z Polskiego Komitetu Olimpijskiego odszedł w taki sposób, na jaki nie zasłużył. Do rezygnacji został przymuszony przez polityków. Niestety, polityka pokazała tutaj swoje złe oblicze w relacjach ze sportem. Mogę to powiedzieć wprost - Andrzeja zmuszono do odejścia szantażem, że jeśli nie zrezygnuje, kurek z pieniędzmi od sponsorów państwowych zostanie zakręcony i PKOl będzie „głodował”. Zrobił to dla dobra organizacji. Zachował się bardzo godnie i szlachetnie, ale nie tak to powinno wyglądać. Politycy nie powinni w tak brutalny sposób zmuszać wielkich ludzi sportu do odejścia. Wiem, że niedawno dostał od prezydenta bardzo wysokie odznaczenie, ale teraz przyda się ono jedynie w kondukcie pogrzebowym, na poduszce niesionej za trumną. Największym odznaczeniem dla Andrzeja jest bowiem to, że świat sportowy, nie tylko piłka ręczna, ale cały polski sport, płacze po człowieku niesłychanej dobroci. Ja najlepiej wiem, bo się przyjaźniliśmy. Stanowczo za szybko odszedł, bo w sporcie takich ludzi, szlachetnych i bezinteresownych, jest zbyt mało. Żyję wiele lat i stawiam Andrzeja Kraśnickiego w rzędzie najwybitniejszych ludzi polskiego sportu, obok takich postaci, które zawsze podziwiałem i kochałem, jak Kazimierz Górski, Irena Szewińska czy Stefan Paszczyk. Odejście prezesa Andrzeja Kraśnickiego to wielka strata dla świata sportu, nie tylko polskiego.

Zbigniew Cieńciała

To wielki olimpijski lider w Polsce i na świecie. Wraz z naszymi polskimi przyjaciółmi jesteśmy w żałobie po stracie Andrzeja Kraśnickiego. Osobiście będzie mi bardzo brakowało dobrodusznego przyjaciela. Spoczywaj w pokoju, drogi Andrzeju.

Przewodniczący Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego Thomas Bach we wpisie na koncie MKOl na platformie X.

 

Z głębokim smutkiem przyjąłem wiadomość o odejściu Pana Prezesa Andrzeja Kraśnickiego, długoletniego Prezesa Związku Piłki Ręcznej w Polsce (2006-2021) i Polskiego Komitetu Olimpijskiego (2010-2023), dla którego idea Igrzysk Olimpijskich w Polsce była nie tylko marzeniem, ale realną perspektywą, w którą wierzył i do której dążył. Odchodzi wielka postać polskiego sportu i ruchu olimpijskiego, nie tylko w naszym kraju, ale i na świecie. Będzie Go bardzo brakowało. Łączę się w żalu i modlitwie z rodziną i przyjaciółmi zmarłego.

prezydent RP Andrzej Duda na platformie X

 

Jestem wstrząśnięty wiadomością o śmierci mojego wielkiego przyjaciela Andrzeja Kraśnickiego, Prezesa ZPRP w latach 2006-21 i prezesa PKOl. Hojna i wyjątkowa osoba. Zawsze był niesamowitym kolegą, prawdziwym sportowcem i liderem oraz wielkim osobistym wsparciem. RIP.

Paco Blazquez Garcia, prezes Hiszpańskiej Federacji Piłki Ręcznej

 

Wielki smutek. Wspaniały człowiek, opiekun polskiego sportu, mentor. Najszczersze kondolencje dla rodziny.

Maja Włoszczowska, dwukrotna wicemistrzyni olimpijska, obecnie aktywnie działająca w MKOl

 

Wspaniały człowiek, przyjaciel… Kochał ludzi i sport… Andrzeju spoglądaj na nas z niebiańskich aren…

Witold Bańka, były minister sportu i turystyki, obecnie prezydent Światowej Agencji Antydopingowej

 

To koniec pewnej epoki w polskim sporcie i pewnego etapu w PKOl., w piłce ręcznej. Odszedł jeden z najbardziej cenionych działaczy sportowych.

Jagna Marczułajtis, trzykrotna uczestniczka zimowych igrzysk olimpijskich w snowboardzie. Posłanka na Sejm VII, VIII, IX i X kadencji, posłanka do Parlamentu Europejskiego X kadencji.

 

Był człowiekiem o wielkim sercu, którego dobroć i mądrość były inspiracją dla wielu. Pozostawił po sobie wiele pięknych wspomnień, które na zawsze pozostaną w moim sercu.

Otylia Jędrzejczak, m.in. mistrzyni olimpijska z Aten, trzykrotna rekordzistka świata. Od 2021 prezeska Polskiego Związku Pływackiego.

 

Jedno z piękniejszych wspomnień ze stołówki w wiosce olimpijskiej w Rio de Janeiro, kiedy prosto po moim finale olimpijskim poszłam na lunch i tam spotkaliśmy się z prezesem Kraśnickim. Wpadliśmy sobie w ramiona i płakaliśmy ze wzruszenia, radości po zdobyciu złotego medalu.

Anita Włodarczyk, trzykrotna mistrzyni olimpijska, czterokrotna mistrzyni świata, wielokrotna rekordzistka świata w rzucie młotem.


Andrzej Kraśnicki był również: członkiem Komitetu Wykonawczego Stowarzyszenia Europejskich Komitetów Olimpijskich (EOC), jednym z sześciu reprezentantów Europy w Radzie Wykonawczej Światowego Stowarzyszenia Narodowych Komitetów Olimpijskich (ANOC), członkiem Rady Fundacji Światowej Agencji Antydopingowej (WADA), doktorem honoris causa wielu polskich uczelni, m.in. AWF we Wrocławiu i Gdańsku oraz Narodowego Uniwersytetu Wychowania Fizycznego i Sportu Ukrainy w Kijowie, laureatem wielu prestiżowych nagród, odznaczeń i wyróżnień przyznanych przez polskie i międzynarodowe organizacje, a także głowy państw, wielokrotnym szefem Polskiej Reprezentacji Olimpijskiej na igrzyska, odznaczonym Krzyżem Komandorskim Orderu Odrodzenia Polski (2015) oraz Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski (2006).

Andrzej Kraśnicki odbudował renomę polskiego szczypiorniaka i miał udział we wszystkich sukcesach reprezentacji. Fot. Norbert Barczyk/PressFocus

Jako prezes Polskiego Komitetu Olimpijskiego Andrzej Kraśnicki doceniał wszystkich broniących biało-czerwonych barw; tu z siatkarzem Mateuszem Bieńkiem. Fot. Łukasz Laskowski/PressFocus