Sport

Polski Książę

Adrian Meronk wygrał LIV Golf w Rijadzie, zdobywając szóste zawodowe trofeum, mimo że spokojny spacerek zamienił się w wojnę nerwów.

Adrian Meronk z pierwszym pucharem LIV Golf. Fot. Facebook zawodnika

Polak po raz kolejny udowodnił, że jest twardzielem, a sfera mentalna jest jego potężnym orężem. Polish Prince, jak zaczęli nazywać go w tym roku komentatorzy LIV Golf, rozpoczął batalię od fenomenalnej rundy 62, notując po drodze niesamowite dziesięćbirdie. Drugiego dnia, który po takim wyczynie zwykle nie jest łatwy, dorzucił świetną rundę 66. Przed sobotnim finałem wciąż prowadził, nie zwalniając fotela lidera nawet na moment. Dwa uderzenia dalej był Kolumbijczyk Sebastian Munoz, a za nim czyhała kotłująca się chmara kolejnych pretendentów do zwycięstwa.

Nerwy ze stali

Pierwszą dziewiątkę rundy finałowej Adrian Meronk zagrał koncertowo. Dwa birdie na jedynce i ósemce umocniły przewagę Polaka do przyjemnych dla oka czterech uderzeń. No i zaczęło się. Na dziesiątce nie trafił krótkiego putta na par. Na jedenastce zrobił podobnie, tym razem notując drugiego bogeya z rzędu, i dopiero trzeciego w całym turnieju. Wkraczając na dwunaste tee miał już tylko jedno uderzenie przewagi nad Munozem, który właśnie odpowiedział birdiem. Na dwunastce nerwy wciąż były rozedrgane. Adrian zagrał z tee w lewo do gęstej trawy, skąd jednak świetnie się wybronił. Trzynastka potwierdziła swoją reputację. Munoz po kłopotach z tee, wcisnął długi putt na birdie, a Adrian po zagraniu na środek fairwaya i atakowaniu par 5 drugim strzałem, na koniec nie trafił birdie, po tym jak piłka spektakularnie zakręciła na krawędzi pełne 360 stopni. W tym momencie zrobił się remis. Od tego momentu Polak zaliczył kluczowe birdie na szesnastce i pary na pozostałych czterech dołkach. Munoz zagrał dwa uderzenia gorzej. Do walki włączył się jeszcze Jon Rahm, który dzięki birdie na siedemnastce finiszował na drugim miejscu, razem z Munozem. W międzyczasie postraszył również Tyrrell Hatton, po popisach na dołkach: 8, 11 i 12, zacinając się później i kończąc na szóstym miejscu. Na osiemnastce odbyła się fantastyczna konwersacja Polaka z jego szkockim caddie'em – Stuartem Beckiem. Mając przed sobą około 150-metrowe uderzenie, Adrian nie był przekonany do wyboru kija. Stuart uspokoił go słowami: „Zaufaj. To jest dobry kij. 100 procent. Come on, let’s go”. Po chwili Adrian był około 4 metry od flagi, skąd dwa putty dały mu dwupunktowe zwycięstwo!

475

Kilka godzin po wielkim triumfie, pytany po uprzednich gratulacjach, o to w jaki sposób osiągnął taką formę, po niezbyt udanych poprzednich dwóch występach, na Asian Tour i DP World Tour, depeszował specjalnie dla „Sportu”: „Ostatnie miesiące bardzo ciężko pracowałem nad swingiem z moim nowym trenerem. Mimo że wyniki tego nie potwierdzały od razu, czułem, że gra jest coraz lepsza i mam coraz większą kontrolę nad tym, co robię. Ostatnie parę tygodni grało mi się też dobrze w Dubaju, gdzie przynosiłem dużo niskich rezultatów. Czułem, że to tylko kwestia czasu, aż w końcu zadziała. Cieszę się, że to stało się akurat na pierwszym turnieju LIV w sezonie. Więc jestem megazadowolony. Dzisiaj była trochę nerwowa końcówka. Zaczęło się na dziesiątce, po tym krótkim nietrafieniu do dołka i zrobiło się nerwowo. Cieszę się jednak, że to dowiozłem. Cały czas powtarzałem sobie, że wciąż jestem w turnieju, gram dobrze, przede mną dużo dołków, wszystko może się zdarzyć i po prostu muszę skupić się na danym uderzeniu . Próbowałem to robić i na szczęście to wystarczyło. Jestem bardzo szczęśliwy, że ta ciężka praca powoli owocuje i ciśniemy dalej”.

Było to jego pierwsze zwycięstwo po długich 475 dniach od ostatniego triumfu, w Andaluzji, pod koniec października 2023 roku. Tuż po zakończeniu turnieju Adrian, pytany jakie znaczenie miało dla niego to zwycięstwo, relacjonował reporterowi LIV: „Tak, to coś wyjątkowego. Byłem cały dzień zdenerwowany. Na początku grałem całkiem nieźle, a na koniec była walka. Jestem bardzo szczęśliwy, że przekroczyłem granicę. Wygranie tego turnieju jest z pewnością satysfakcjonujące”.

„Powtarzałem sobie, że wciąż jestem w grze, wciąż utrzymuję pierwsze miejsce, wciąż mam sześć dołków do pokonania, wciąż gram dobrze” – odpowiadał na pytanie jak zareagował na dwa bogeye na dziesiątce i jedenastce. „Byłem zdenerwowany, nie będę kłamał, ale myślę, że to normalne. Jeśli to zaakceptujesz, możesz się od tego uwolnić i zagrać najlepiej jak potrafisz. Tak właśnie się stało”.

„To bardzo ważne, tak. Będzie to na pewno na mojej liście celów – odpowiadał pytany o reakcję na informację, że USGA zaoferowało LIV Golf miejsca w czerwcowym turnieju US Open. „Po prostu na tym się skupię, żeby iść dalej, dobrze grać w golfa i mam nadzieję, że uda mi się zdobyć to miejsce”.

Prowadzona przez Jona Rahma drużyna Legion XIII, wygrała turniej drużynowy, z szalonym wynikiem – 50. Ripper GC i RangeGoats GC podzieliły się drugim miejscem (-39), a ekipa Cleeks finiszowała na pozycji szóstej (-28). Turniej w Rijadzie był pierwszym, w którym wszystkie cztery wyniki drużynowe liczyły się do końcowego rezultatu w każdej rundzie.

Szóste trofeum

W swojej karierze wygrywał w każdej lidze, której był członkiem. Za każdym razem musiał do tego dorastać, przygotowywać się, zanim wreszcie… odpalił. Pierwsze zwycięstwo odniósł na Challenge Tour. Zanim wygrał było sporo bliskich spotkań, które kończyły się często w okolicy podium. Ciekawie było już w 2017 roku w Ras Al Khaimah Golf Challenge, gdzie dopiero stawiając pierwsze kroki w drugiej lidze europejskiego golfa, przegrał dogrywkę ze Szwedem Jensem Dantorpem. Co istotne, zarówno Jens i Adrian weszli wtedy do niej, robiąc eagle’a na ostatnim dołku! Wrocławianin przegrał tam notując „tylko” birdie, przeciwko rozpędzonemu Szwedowi, który trafił ponownie eagle’a! Wreszcie 15 września 2019 r. spełniły się marzenia Adriana i polskich kibiców i jego łupem padł turniej Open de Portugal, wygrany dwoma uderzeniami przed Hiszpanem Sebastiánem Garcíą Rodríguezem. Zwyciężanie na DP World Tour rozpoczął z wielkim rozmachem, trzeciego lipca 2022 r. zdobywając jedno z najbardziej prestiżowych trofeów ligi - Irish Open. W grudniu po niesamowitym pojedynku z australijską legendą – Adamem Scottem, lejąc go pięcioma uderzeniami, sięgnął po jedno z najstarszych trofeów golfowych globu – zostając mistrzem Australian Open. W 2023 r. przyszły dwa kolejne tytuły, oba w zupełnie innych okolicznościach. Kiedy w maju wygrywał na polu Marco Simone Italian Open, tym samym na którym za kilka miesięcy miał odbyć się Ryder Cup, wydawało się, że zobaczymy go w drużynie europejskiej w Rzymie. Tak się jednak nie stało. Adrian najpierw o włos nie awansował tam z rankingu, a później został pominięty przez kapitana Luka Donalda w przydziale „dzikiej karty". Kiedy wydawało się, że Polak może nie podnieść się po takim ciosie, odpowiedział na to niecały miesiąc po zakończeniu zwycięskiego dla Europy Ryder Cup – wygrywając w turnieju Andalucia Masters! Wtedy chyba najdobitniej pokazał jak mocny jest psychicznie. Mając zagwarantowaną kartę na PGA Tour, w grudniu 2023 r. wybrany został na Gracza Roku DP World Tour, a w styczniu stoczył pasjonującą batalię z Rorym McIlroyem, podczas finałowej rundy Dubai Desert Classic, przegrywając jednym uderzeniem. W lutym z powodu choroby wycofał się ze swojego pierwszego występu na PGA Tour, podczas Farmers Insurance Open, a chwilę później świat obiegły wieści, że podpisał trzyletni kontrakt z LIV Golf. Reszta jest historią.

Spore poruszenie wzbudzają ciągłe opowieści na różnych portalach o pieniądzach Adriana Meronka. Co chwilę podawane są wyssane z palca kwoty, za jakie rzekomo podpisał kontrakt z LIV Golf. To chyba nie jest dobra droga. Te informacje zna tak naprawdę tylko on, jego agent i najbliższe mu osoby i podając autorytarnie jakąś kwotę, dane „źródło” po prostu mija się z prawdą. To co można komentować, to oficjalne zarobki Polaka, na Challenge Tour, DP World Tour, PGA Tour i w LIV. Dane te bez problemu można sprawdzić na oficjalnych stronach poszczególnych lig. Podczas turnieju w Rijadzie Adrian wygrał okrągłe 4 miliony dolarów, czyli z grubsza jakieś 16 milionów złotych! I to akurat jest fakt. Tak jak we wszystkich rozgrywkach, w których występował, również w LIV chwilę mu zajęło, zanim wreszcie zwyciężył. W poprzednim sezonie był nawet drugi, kończąc turniej LIV Houston tylko jedno uderzenie za Carlosem Ortizem. Zarobił wtedy 3 miliony dolarów, do wygranej indywidualnej dokładając pierwsze zwycięstwo swojej drużyny - Cleeks GC. W całym sezonie suma ta wyniosła 5388,214 dolarów, co zagwarantowało mu 18. miejsce w rankingu ligi. Rozpoczynając sezon 2025 jest pierwszy.

Meronk teleportuje się teraz do Australii, gdzie w czwartek rozpocznie się LIV Golf Adelaide. Turniej pokaże Golf Zone. Pierwsza transmisja z The Grange Golf Club rozpocznie się z czwartku na piątek o 3.00, a kolejne ruszać będą godzinę wcześniej.

Kasia Nieciak    

WYNIKI

Przetrwał nerwowe momenty, skupiając się tylko na czekającym go uderzeniu. Fot. Facebook zawodnika