Polski floret olimpijski
Martyna Jelińska (z lewej) znów powalczy na olimpidzie. Fot. Rafał Oleksiewicz/PressFocus
Polski floret olimpijski
Oba nasze zespoły floretowe - kobiet i mężczyzn - wystąpią w igrzyskach w Paryżu.
Zdecydowały o tym wyniki ostatnich w okresie kwalifikacji turniejów drużynowych Pucharu Świata w Kairze. O medale w każdej z sześciu konkurencji powalczy w stolicy Francji po osiem zespołów. O podziale miejsc zdecydują wyniki uzyskane w okresie od 1 kwietnia 2023 do 31 marca tego roku, ale w przypadku floretu ostatnimi zmaganiami drużynowymi są niedzielne zawody w Egipcie.
Awans daje pozycja w czołowej „czwórce” rankingu olimpijskiego albo - poza nią - status najlepszej drużyny w jednej z czterech stref geograficznych: europejskiej, azjatyckiej, amerykańskiej i afrykańskiej, choć dodatkowym warunkiem jest miejsce w „16” klasyfikacji Pucharu Świata.
Z polskich drużyn w swoich rękach sprawę olimpijskich przepustek miała siódma w zestawieniu ekipa kobieca, prowadzona przez trenera Tomasza Ciepłego. O ostatnie wolne miejsce toczyła korespondencyjny pojedynek z Niemkami. I wyszła z niego zwycięsko, gdyż biało-czerwone awansowały w Egipcie do ćwierćfinału, a sklasyfikowane bezpośrednio za nimi rywalki nie znalazły się wśród ośmiu najlepszych ekip.
Polki, w składzie: Julia Walczyk-Klimaszyk, Hanna Łyczbińska (obie KU AZS UAM Poznań), Martyna Synoradzka i Martyna Jelińska (obie AZS AWF Poznań), w 1/8 finału pokonały Węgierki 45:32, a Niemki na tym etapie uległy Koreankom 39:45.
W ćwierćfinale pewne już olimpijskiej kwalifikacji biało-czerwone uległy drugim w światowym rankingu Amerykankom 17:45 i pozostały w walce o miejsca 5-8.
Także z miejsc dla poszczególnych kontynentów olimpijską kwalifikację zdobyli plasujący się na 9. pozycji w rankingu polscy floreciści. W ich przypadku najważniejsze było, aby lokatę w „czwórce" tego zestawienia obronili Francuzi, gdyż w innym przypadku zajęliby europejskie miejsce z puli geograficznej.
Zajmujący czwartą lokatę w klasyfikacji drużyn „trójkolorowi" - mistrzowie olimpijscy z Tokio - nie weszli w Kairze do czołowej ósemki, przegrywając w 1/8 finału z niżej notowanymi Węgrami 31:45. Mogący ich wyprzedzić w rankingu olimpijskim Chińczycy w ćwierćfinale musieli uznać wyższość Amerykanów 36:45 i stało się jasne, że nie osiągną wymaganej „matematycznie" trzeciej pozycji. Podobnie jak zespół Hongkongu, który mógł liczyć na wyprzedzenie gospodarzy igrzysk i awans w przypadku końcowego zwycięstwa w turnieju, ale przegrał w półfinale z Japonią 42:45.
- Niespodziewana porażka Francuzów w 1/8 finału przysporzyła dodatkowych emocji, bo nikt nie zakładał, że zabraknie ich w „ósemce”. Na szczęście wszystko skończyło się po naszej myśli – przekazał przebywający w Kairze dyrektor sportowy Polskiego Związku Szermierczego [Łukasz Mandes[.
Polacy, którzy mogli tylko trzymać kciuki za korzystne rozstrzygnięcie, gdyż ich status najlepszej drużyny z Europy poza „czwórką” rankingu olimpijskiego był niezagrożony, powalczą w Kairze - podobnie jak ich koleżanki - o miejsca 5-8.
Michał Siess (AZS AWFiS Gdańsk), Andrzej Rządkowski (Wrocławianie), Adrian Wojtkowiak (AZS AWF Poznań) i Jan Jurkiewicz (Toruńska Akademia Floretu) w 1/8 finału pokonali wyżej notowanych Koreańczyków 43:42, ale w ćwierćfinale przegrali z drugimi w rankingu drużynowym Włochami 31:45.
Biało-czerwone florecistki po raz ostatni w turnieju drużynowym igrzysk wystąpiły 12 lat temu w Londynie, zajmując piąte miejsce. Floreciści czekają na szansę od 2000 roku, kiedy w Sydney znaleźli się tuż za podium.
Niemal pewny udział w tegorocznych igrzyskach ma też drużyna szpadzistek. Ubiegłoroczne mistrzynie globu zajmują czwartą lokatę w świecie, a przed nimi jeszcze jeden turniej - w marcu w Chinach.
- Musiałby się stać jakiś kataklizm, by dziewczyny się nie zakwalifikowały. To możliwe tylko w skomplikowanych matematycznie czysto teoretycznych wariantach - ocenił Mandes.
Gdyby trzy polskie zespoły wystąpiły w Paryżu, oznaczałoby to prawdopodobnie najliczniejszą reprezentację szermierczą od igrzysk w Pekinie, gdzie startowało 14 osób, a zespół szpadzistów zajmując drugie miejsce wywalczył ostatni medal w tej dyscyplinie.
- Wysłanie trzech drużyn na igrzyska to byłby nasz spory sukces, bo to oznacza jednocześnie, że w każdej z tych broni po trzech naszych reprezentantów powalczy indywidualnie. To bardzo ważne dla polskiej szermierki, ale i dla tych młodych ludzi, bo w przypadku tej dyscypliny igrzyska mają wyjątkowy status – powiedział wiceprezes i jednocześnie prezes honorowy PZSzerm, Adam Konopka.
W konkurencjach, w których drużyny nie awansują, pojedynczy zawodnicy będą mogli wywalczyć olimpijskie paszporty w europejskich turniejach kwalifikacyjnych. W dniach 26-28 kwietnia zostaną one przeprowadzone w luksemburskim Dudelange.
- Będzie trudno, a każdy kolejny awans bierzemy w ciemno - zakończył Konopka.