Gol Arkadiusza Milika sprawił sporo radości kibicom z Turynu. Fot. PAP/EPA


Polski dżoker

Arkadiusz Milik zdobył bramkę na wagę awansu Juventusu do finału Pucharu Włoch.


WŁOCHY

Turyńczycy przystępowali do rewanżowego meczu półfinałowego z Lazio z dwubramkową zaliczką z pierwszego starcia. Mogli więc być nieco rozluźnieni, co wykorzystali gospodarze z Rzymu. Szczególnie niegościnny był Taty Castellanos, który już w 12 min dał rzymianom prowadzenie, a chwilę po zmianie stron zdobył drugiego gola. Gdyby spotkanie zakończyło się takim rezultatem, do rozstrzygnięcia potrzebna byłaby dogrywka. Massimiliano Allegri mógł snuć najgorsze scenariusze, szczególnie po tym, jak w poprzedniej kolejce Serie A jego zespół zagrał fatalnie, remisując z Cagliari. Sam szkoleniowiec zresztą oszczędzał słów do opisania w negatywny sposób ówczesną postawę swoich piłkarzy, ale później znalazł rozwiązanie na problemy „Starej damy”.


Wejście smoka

Zaczął wprowadzać na boisko zawodników z ławki. To właśnie oni byli bohaterami meczu. W 83 min na listę strzelców wpisał się Arkadiusz Milik, który 2 minuty wcześniej pojawił się na placu gry. Polski napastnik wykorzystał świetne podanie w pole karnego Timothy’ego Weaha, który także był rezerwowym. Milik zagwarantował Juventusowi awans do finału krajowego pucharu, strzelając 4. bramkę w tych rozgrywkach. – Mecz poszedł nam źle. Mocno cierpieliśmy. Lazio to dobry zespół, który sprawił nam trudność. Cieszymy się jednak, że za kilka tygodni wrócimy do Rzymu, żeby grać w finale. Wiemy, że musimy grać lepiej, możemy to zrobić, ale na razie doceniamy zwycięstwo. Cieszę się, bo wróciłem po kontuzji i otrzymałem kilka minut w meczu. Timothy świetnie mi podał – mówił polski snajper na antenie telewizji Mediaset.


Zasłużony finał

- Popełniliśmy poważne błędy przy bramkach… Był to niezwykle ważny mecz w kontekście końcówki sezonu. Ewentualne odpadnięcie z Pucharu pozostawiłoby psychologiczne konsekwencje. W takich momentach nikomu nie jest łatwo, ale dzięki takim sytuacjom piłkarze się rozwijają. Biorąc pod uwagę dwumecz z Lazio, zasłużyliśmy na finał – stwierdził Massimiliano Allegri, który wykazał się trenerskim „nosem”. Czy gol Milika pozwoli Polakowi polepszyć swoją pozycję w Juventusie, w którym ostatnio nie grał z powodu kontuzji, a przez resztę sezonu był głównie rezerwowym? Na nieszczęście Milika niekwestionowanym liderem ofensywy z Turynu jest skuteczny Duszan Vlahović, więc zapowiada się, że w kolejnych meczach były gracz Górnika Zabrze wciąż będzie wchodził z ławki.

Trener turyńczyków zaznacza, że teraz jego zespół musi skupić się na wynikach w lidze. Jego celem jest zagwarantowanie sobie Ligi Mistrzów. Na razie drużyna znajduje się na 3. miejscu i nic nie wskazuje, żeby mogła znaleźć się poza TOP 4, jednak już w najbliższy weekend zawodników Juve czeka trudna przeprawa, bo do Piemontu zawita wicelider AC Milan.

Kacper Janoszka

 

PÓŁFINAŁ PUCHARU WŁOCH

Lazio – Juventus 2:1 (1:0). W pierwszym meczu 0:2. Awans Juventusu.

1:0 – Castellanos (12), 2:0 – Castellanos (48), 2:1 – Milik (83)

Drugi półfinał Atalanta – Fiorentina zakończył się po zamknięciu numeru.