Radość Darii Michalak i jej koleżanek była wręcz euforyczna, bo na mistrzostwa Europy nie awansuje się co tydzień. Fot. Paweł Andrachiewicz/PressFocus


Polki potęg nie unikną

Po zakończeniu eliminacji mistrzostw Europy władze EHF szykują się do ceremonii losowania. Biało-czerwone znalazły się w trzecim koszyku.

 

Po niedzielnym zwycięstwie (28:17) z Kosowem, które przypieczętowało 8. w historii i 6. z rzędu awans na mistrzostwa Starego Kontynentu, reprezentantki Polski z Zielonej Góry przeniosły się do Wałcza, gdzie mogą spokojnie trenować i przygotowywać się do niedzielnego meczu towarzyskiego z Brazylią w Pile. Będzie on jednym z punktów przygotowań do Euro 2024, zaplanowanego w dniach 28 listopada-15 grudnia w Austrii, na Węgrzech i w Szwajcarii. Niby kawał czasu i wiele może się zmienić, ale aż sześciu dni przeznaczonych na wspólne dopracowywanie elementów taktyczno-technicznych, już nie będzie, gdyż kadrowiczki pochłonięte zostaną obowiązkami klubowymi, a poza tym czekają je wakacje...

 

To nie koncert życzeń

Sporo pracy mają również działacze EHF, którzy dokonali podziału na koszyki, uchylając rąbka tajemnicy przed losowaniem fazy grupowej, zaplanowanej na 18 kwietnia w Wiedniu. Do tercetu organizatorów oraz broniących tytułu Norweżek dołączyło 20 reprezentacji, a biało-czerwone trafiły do trzeciego koszyka. Oznacza to, że w pierwszej fazie turnieju nie unikną starć z potęgami. - To nie koncert życzeń i jest mi naprawdę obojętne, na kogo trafimy. Z każdym będziemy w stanie powalczyć. Nikogo się nie boimy - zapowiedziała pewna siebie bramkarka Barbara Zima, a kapitan zespołu Monika Kobylińska wspomniała coś o Niemkach. - Mamy z nimi rachunki do wyrównania i fajnie byłoby mieć je w grupie - uśmiechnęła się prawa rozgrywająca. Wspomniane przez „Kobi” Niemki będą jedną z sześciu drużyn rozstawionych. Już wiadomo, że trafią do grupy F, która zmagać się będzie Innsbrucku, gdzie zagrają również Austriaczki (grupa E). Węgierki (A) i Czarnogórki (B) zaproszą rywalki do Debreczyna, zaś Francuzki (C) i Szwajcarki (D) do Bazylei.

 

Wystarczyło... przegrać nisko

Analizując zestaw uczestników turnieju - po raz pierwszy wezmą w nim udział 24 zespoły - można się lekko uśmiechnąć. W gronie tym znalazły się bowiem reprezentacje, które w eliminacjach... nie zdobyły punktu. Jak to możliwe? Do walki stanęło raptem 31 zespołów, a zasady były proste: awans wywalczyć miały pierwsze dwie drużyny z każdej z ośmiu grup oraz cztery najlepsze zespoły z trzecich miejsc. Tu istotny był jeden szczegół: ranking ekip z trzecich miejsc tworzony był wyłącznie na podstawie wyników ich meczów z zespołami, które zajęły dwa pierwsze miejsca w grupie. I tak w gronie „szczęśliwych przegranych” znalazły się: Turcja, Słowacja, Portugalia i Wysp Owcze. O ile pierwsze dwie zdobyły punkty kosztem Serbek oraz Ukrainek, o tyle dwie kolejne przegrały wszystkie mecze. Mimo tego zagrają na Euro, gdyż miały najlepszy bilans bramkowy (-29 i -30) spośród pozostałych drużyn z trzecich miejsc.

Eliminacje pokazały jak bardzo zróżnicowany jest poziom. Spotkania kończyły się średnio ponad 14 bramkowymi zwycięstwami faworytek, a rekordy biły Francuzki, które rozgromiły Łotyszki... 55:8 i 53:9. Dla Turcji i Wysp Owczych będzie to pierwszy występ na Euro. Portugalki wracają na nie po 16, a Słowaczki po 10 latach.

(mha)

 

PODZIAŁ NA KOSZYKI

I: Norwegia, Dania, Czarnogóra, Francja, Szwecja, Holandia

II: Niemcy, Hiszpania, Rumunia, Węgry, Szwajcaria, Austria

III: Słowenia, Chorwacja, POLSKA, Serbia, Macedonia Północna, Islandia

IV: Czechy, Ukraina, Turcja, Wysypy Owcze, Portugalia, Słowacja