Sport

Polak w podwójnej koronie

Rozmowa z Kamilem Syprzakiem, gwiazdą Paris Saint-Germain i reprezentacji Polski

Nie chcą „Sypka” w Płocku. Dlaczego? Fot. Przemysław Strat/PressFocus

Orlen Wisła Płock nigdy nie wygrała z PSG i w czwartek tradycji stało się zadość. Przegrała 23:24 (13:13), jednak na remis chyba zasłużyła. Zabrakło dobrego rzutu Michała Daszka z rzutu karnego w ostatniej sekundzie...

- Gratulacje dla chłopaków z Płocka. Zagrali wyśmienity mecz. Wiem jak człowiek czuje się w ich skórze. Moim zdaniem zasłużyli na zwycięstwo. Rzuty karne to loteria i gra nerwów. Nie zawsze jest się w nich górą.

Spodziewaliście się aż tak trudnej przeprawy w Orlen Arenie?

- Tak. Przygotowywaliśmy się do tego meczu bardzo mocno. Oglądaliśmy wszystkie występy Orlen Wisły w tym sezonie, bo przeczuwaliśmy, że będzie ciężko. To był defensywny mecz. Po przerwie poprawiliśmy atak pozycyjny, lecz i tak nasza gra to było „up and down” (góra i dół - przyp. red.). Dlatego bardzo się cieszymy, że z niełatwego terenu wywozimy 2 punkty.

Wspominał pan, że jeszcze nie jesteście w optymalnej dyspozycji. Udział w igrzyskach olimpijskich kilku pana kolegów z drużyny ma wpływ na waszą formę?

- Oczywiście. Przekonałem się na własnej skórze, jak igrzyska wpływają na formę. To było 8 lat temu, ale w pamięci zostało... To jest niesamowity wysiłek. Trzeba bardzo dbać o zdrowie, regenerację, by jak najszybciej wrócić do pełnej formy. Teraz nasza dyspozycja powoli idzie w górę.

W dalszym ciągu śledzi pan poczynania płockiej drużyny?

- Jestem z Płocka, a Orlen Wisła to klub, który na zawsze pozostanie w moim sercu. Końcówkę zeszłego sezonu przeżywałem bardzo mocno, cieszyłem się, kiedy po 13 latach „Nafciarze” zdobyli upragniony tytuł mistrza Polski.

Pański poprzedni sezon też był jednym z najlepszych w karierze?

- Umówmy się - ostatni sezon był historyczny: po raz pierwszy Polak był w podwójnej koronie króla strzelców - Ligi Mistrzów i francuskiej ekstraklasy. Było to oczywiście dla mnie wielkie wyróżnienie, ale tylko ja wiem, ile mnie to kosztowało pracy i wyrzeczeń. Tym bardziej cieszę się, że mogłem zapisać się w historii piłki ręcznej. Nie spoczywam jednak na laurach i sezon 2024/25 zacząłem jak należy. Mam nadzieję na kontynuację.

Zawsze jak kończy się sezon, stawiamy pytanie o następny i już dziś można powiedzieć, że nie tylko poprzedni był dla pana dobry.

- Analizując moją grę i patrząc na przebieg rozgrywek w ciągu ostatnich czterech, pięciu lat - moja forma jest na podobnym poziomie. Oczywiście osiągnięcia są mniej lub bardziej widoczne, ale myślę, że z roku na rok gram coraz lepiej, a w statystykach widać, że forma jest stabilna. Bardzo mnie cieszy, że udaje mi się utrzymać taki poziom. Mam nadzieję, że w tym roku będzie jeszcze lepiej, bo potencjał mam coraz większy i wiem, że nie jestem jeszcze w swojej szczytowej formie.

Do Płocka nie zamierza pan wrócić?

- Sytuacja wygląda tak, że z mojej strony chęć powrotu jest. Jeśli dostajesz od kibiców ciągłe wsparcie, wyrazy sympatii, sygnały, że ludzie chcą cię z powrotem, doceniają cię jako zawodnika, a dodatkowo jesteś wychowankiem klubu - to normalne, że w jakimś momencie kariery chciałbyś wrócić do korzeni, do swojego miasta. Zrobić razem coś jeszcze, zapisać się w historii tego klubu. Na tę chwilę nie ma tej chęci ze strony klubu.

Nie ma chęci?!

- Sytuacja w Płocku jest coraz lepsza. Klub idzie do przodu i pozyskuje coraz lepszych zawodników. Prawda jest taka, że żadnych ruchów ze strony Wisły nie było, więc nie pytajcie mnie, kiedy nastąpi powrót. Nie do mnie to pytanie. Ostatnio w Płocku podpisywane są bardzo wysokie kontrakty, więc problemów finansowych nie ma i to na pewno nie jest powód, dlaczego nikt z klubu nawet się ze mną nie skontaktował.

To wprost nie do wiary, że najbardziej utytułowany wychowanek Wisły, mistrz Polski, Hiszpanii z Barceloną i Francji z PSG, nie ma żadnych sygnałów z macierzystego klubu.

- Prawda jest taka, że gdy miałem 24 lata i wyjeżdżałem do Barcelony, to... wielu prognozowało mi szybki powrót. Tymczasem minęło 9 lat, a ja dalej gram na zagranicznych parkietach i w tym czasie nie został mi przedstawiony żaden pomysł na powrót. Jak wyjeżdżałem, to zapewniałem, że chcę tu zakończyć karierę, ale powoli zaczynam rozważać inny scenariusz. Na szczęście nie mogę narzekać na oferty i propozycje z innych klubów, więc na pewno sobie poradzę. Zresztą do 2027 roku wiąże mnie umowa z PSG.

Zbigniew Cieńciała, PAP