Sport

Pokazał goły tyłek!

Halowe granie na Górnym Śląsku ma swoją tradycję. Podczas takiego grania zawsze wiele się działo!

Podczas zeszłorocznego Spodek Super Cup Rafał Janicki (z prawej) był królem strzelców imprezy. Fot. Pressfocus.pl

GÓRNIK ZABRZE

Przed nami druga edycja turnieju Spodek Super Cup. W zeszłym roku impreza zorganizowana przez Grzegorza Górskiego „wypaliła”, więc gramy dalej!

Cantona w akcji  

- Jak potraktuję turniej? Luźno. Taki turniej jest przede wszystkim dla kibiców. To jest święto dla nich. Są drużyny i kibice, które mają dobre relacje ze sobą, a o takich rzeczach też trzeba myśleć. Jako trener myślę jednak przede wszystkim o tym, żeby nikomu nic się nie stało, bo to inna nawierzchnia, inna gra – mówi Jan Urban.

Trenera górniczej jedenastki pytamy, czy w swojej bogatej i jakże udanej piłkarskiej kariery grał w tego typu halowych turniejach jak Spodek Super Cup? – Tak grałem, w Niemczech, ale też przecież graliśmy w hali u nas w Zabrzu na Matejki. To były dość poważne mecze, bo nie na takim małym boisku, ale na zdecydowanie większym. Takie mecze były w latach 80. i w Zabrzu gościł nawet sam Eric Cantona. Warunki atmosferyczne były wtedy takie, że podczas zimy często się tam trenowało. Nie było może sztucznej nawierzchni jak to teraz ma miejsce, tylko coś w rodzaju tartanu – opowiada nam Jan Urban.

O turniejach halowych w Zabrzu mówi Dariusz Czernik, były dziennikarz „Sportu”, wieloletni kierownik działu piłkarskiego, a potem nawet prezes Górnika. - Jak sobie przypominam, to pierwszy taki turniej miał miejsce przy okazji otwarcia hali przy Matejki w Zabrzu w 1976 roku. Potem w latach 80. przyjeżdżały zespoły z Czechosłowacji czy NRD, a w styczniu 1987 gościliśmy nawet francuską drużynę Auxerre. W 1986 roku do francuskiego klubu przeszedł Andrzej Zgutczyński i przyjazd Francuzów był związany właśnie z tym transferem. W zespole Auxerre grał wtedy słynny Eric Cantona. Nie był jeszcze tak znany jak później. Siedziałem wtedy jako 20-latek na trybunach. Było kilka ostrzejszych głosów pod jego adresem. W końcu Cantona się zdenerwował, odwrócił się do nas, do kibiców, zdjął spodenki i pokazał goły tyłek! – opowiada Dariusz Czernik.

Grania na trudnej tartanowej nawierzchni miały swoje ograniczenia. – Podczas jednego z takich turniejów poważnej kontuzji doznał Robert Warzycha. Zablokowało mu nogę i potem przez kilka miesięcy musiał pauzować – dodaje były dziennikarz „Sportu”.

„Poldi” ma zagrać 

Jak będzie teraz w Katowicach? „Górnicy” z Zabrza mają przyjechać całą ponad 20-osobową kadrą, ale nie wszyscy będą grali. Żartobliwie mówimy trenerowi Urbanowi, że podczas Spodek Super Cup chce wystąpić Rafał Janicki, który przecież w poprzednim roku podczas grania w Katowicach, jako środkowy obrońca, był królem strzelców imprezy z kilkoma bramkami na koncie. – Rafał? Siądzie na ławce, żeby mu sodówka do głowy nie uderzyła - śmieje się trener Urban.

Wiele wskazuje na to, że 9 tysięcy kibiców na pewno zobaczy w akcji Lukasa Podolskiego. Szansę dostaną też z pewnością młodsi gracze. W zeszłym roku Górnik skończył turniej na 3. miejscu, po wygranej z GieKSą. Teraz powinno być lepiej. – Chapeau bas dla Grzegorza Górskiego, że organizuje taki turniej. Na pewno to będzie wielkie święto. Oby w przyszłości udało się zorganizować zawody z udziałem innych śląskich drużyn. Wielu kibiców marzy o tym, żeby było jak w przeszłości – mówi znany przed laty dziennikarz Robert Walczak, który w latach 90., kiedy halowe granie w "Spodku" firmował „Sport”, pełnił rolę spikera.    

Michał Zichlarz