Sport

Pokaz siły Legii

Drużyna z Warszawy już do przerwy wyjaśniła sprawę punktów.

Legioniści mieli w Lubinie wiele powodów do satysfakcji. Fot. PAP/Przemysław Karolczuk

Zagłębie konsekwentnie chce stawiać na swoich – idealnym dowodem na to był mecz z Legią. W podstawowej jedenastce wyszło jedenastu Polaków, tej samej narodowości byli wszyscy rezerwowi, którzy wyszli na boisko.

Szczerze jednak pisząc – każdy wynik niż zwycięstwo Legii byłby niespodzianką. Zagłębie niezbyt potrafi bowiem grać z warszawiakami i… potwierdziło się to znowu, już zresztą po kwadransie. Podczas interwencji pod bramką Zagłębia lubiński stoper Bartosz Kopacz trafił w…słupek własnej bramki. Nie mógł nic zrobić, bo właściwie nabił go Ryoya Morishita. I tak miał szczęście! Co się jednak odwlecze, to nie uciecze… Ledwie kilka sekund później po rzucie rożnym byłego piłkarza Zagłębia Kacpra Chodyna świetnym strzałem głową w krótki róg popisał się obrońca Sergio Barcia.

Zagłębie mogło wyrównać po dobrym strzale Tomasza Pieńki, ale świetnie w warszawskiej bramce spisał się Gabriel Kobylak. Czasem trzeba użyć oklepanego wyrażenia, bo jest idealne: niewykorzystane okazje się mszczą. W 25 minucie po zamieszaniu w polu karnym musiał pomóc VAR. Okazało się, że piłkę ręką w polu karnym dotknął Damian Dąbrowski. Do karnego podszedł Bartosz Kapustka. Wygrał wojnę nerwów posyłając piłkę spokojnie w środek bramki. Legia poszła za ciosem - pięć minut później Morishita chytrze wykorzystał świetne podanie Luquinhasa i płaskim strzałem w róg pokonał Dominika Hładuna.

Lubinianie mogli zdobyć z kolei gola tuż przed przerwą, jednak Igor Orlikowski nie wykorzystał fatalnego błędu Gabriela Kobylaka, który wypuścił piłkę z rąk.

Druga połowa toczyła się już spokojnie, obie drużyny zdawały sobie sprawę, że mecz jest już rozstrzygnięty. Oczywiście szanse na kolejne bramki były... Zagłębie straszyło Legię: okazje miał Daniel Kurminowski, ale ostatecznie najpierw trafił w słupek, a potem świetnie w bramce gości spisał się Kobylak! Była i poprzeczka, w polu karnym Legii wiele się działo, ale kończyło się na niewykorzystanych okazjach przez gospodarzy! Zagłębie na honorową bramkę ewidentnie zasłużyło, ale co z tego? Zdobyć jej nie umiało, bo było nieskuteczne.

Paweł Czado


MÓWIĄ LICZBY
ZAGŁĘBIE LEGIA
4 strzały celne 8
11 strzały niecelne 5
57 posiadanie piłki 43
7 rzuty rożne 4
7 faule 17
1 spalone 0
1 żółte kartki 2