Pokaz niekompetencji
Zamiast o wydarzeniach na murawie, dyskusję po historycznych derbach Bielska-Białej zdominowała awantura kiboli. Pierwszy z nich został właśnie zatrzymany.
Gazem po oczach
Wobec braku reakcji służb porządkowych rozjuszona grupa kibiców gospodarzy starła się z ochroną, chcąc wejść na swój sektor; użyto gazu i pałek. Sfrustrowani kibole Podbeskidzia ruszyli na drugą stronę trybun, gdzie siedzieli fani Rekordu, skandujący wcześniej: „w Bielsku tylko BKS”. W ruch poszły pięści, a jeden (!) ochroniarz nie był w stanie odeprzeć ataku grupy około 10-12 zamaskowanych mężczyzn. W trwającej kilkadziesiąt sekund szamotaninie niegroźnie ucierpiały dwie osoby. Nie wymagały one pomocy medycznej. Ta udzielona została osobom, które odczuły skutki użycia gazu. Skutki działań ochrony odczuł m.in. prezydent Bielska-Białej, Jarosław Klimaszewski.
Ciche „przymierze”
O skandalu, kompromitacji i nieprofesjonalnym działaniu klubu rozpisywali się kibice. Na jaw wyszło, że władze Podbeskidzia od co najmniej kilku dni wiedziały o tym, że kibice BKS-u wybierają się na mecz, ale żeby zapobiec niebezpieczeństwu, nie zrobiły wiele. Dlaczego? Być może dlatego, że prezes Krzysztof Przeradzki przebywa na urlopie. Nieobecny był także kierownik ds. bezpieczeństwa Lesław Czyż. O wszystkim był informowany i koordynował działania, ale na żaden ruch się nie zdecydowano. Klub miał w pewnym momencie jedynie ograniczyć kupno biletów przez fanów BKS-u. Najbardziej bulwersuje fakt, że kierownik ds. bezpieczeństwa „po cichu” dogadał się z kibolami BKS-u i przystał na zajęcie „młyna”, w zamian za wyjście z trybun zaraz po rozpoczęciu meczu, co faktycznie miało miejsce. Działania te nie tylko nie doprowadziły do neutralizacji zagrożenia, ale wzmogły agresję i stały się przyczyną awantury.
Rezygnacja radnego
Do wydarzeń odniósł się prezydent Klimaszewski, który z „ogromnym zażenowaniem i smutkiem” przyglądał się wydarzeniom na trybunach. „Ekscesy (...) sprowokowane przez kibiców BKS-u to nie tylko pogwałcenie dobrych obyczajów i zbezczeszczenie ducha sportu. To zwyczajne chuligaństwo, które wymaga stanowczego potępienia. (…) Grupa pseudokibiców zakłóciła to ważne, sportowe wydarzenie i sprowadziła je do poziomu zwykłej bijatyki. Sytuacja jest tym bardziej bulwersująca i przykra dla mnie osobiście, że w grupie mieniącej się kibicami BKS-u był przewodniczący mojego klubu radnych w Radzie Miejskiej Bielska-Białej, Maksymilian Pryga” – pisał prezydent miasta, który oczekiwał dymisji. Pryga następnego dnia ze stanowiska zrezygnował i wystosował przewrotne przeprosiny, przy okazji przekonując, że niczego złego nie zrobił i w 3 minucie „bezkolizyjnie” opuścił trybunę. W najbliższy poniedziałek w Ratuszu ma się zameldować prezes Przeradzki. Czy dojdzie do dymisji? Nie wiadomo, ale faktem jest, że do tragicznej sytuacji sportowej i finansowej Podbeskidzia doszła katastrofa wizerunkowa i organizacyjna.
Żądanie dymisji
Głos wobec wydarzeń w trakcie derbów zabrało także Podbeskidzie. W oświadczeniu podkreślano, że: „od wielu lat wszystkie mecze organizowane przez nasz klub szczyciły się mianem jednych z najbezpieczniejszych imprez masowych w całej piłkarskiej Polsce, co udowadniają liczne nagrody przyznawane przez PZPN. Od momentu awansu na poziom centralny, nigdy nie doszło do zdarzeń podobnych do tych niedzielnych. Klub nie jest stroną w sporach pomiędzy kibicami i nie będzie uczestniczyć w konfliktach pomiędzy nimi. (...) Przepraszamy za zaistniałą sytuację, która zakłóciła sportowe widowisko. Klub bardzo skrupulatnie dokona analizy zdarzeń zaistniałych na trybunach, wobec winnych zostaną wyciągnięte konsekwencje prawne”. Oświadczenie spotkało się z ostrą odpowiedzią kibiców, którzy domagają się wyciągnięcia konsekwencji w postaci dymisji prezesa Przeradzkiego i kierownika ds. bezpieczeństwa Czyża. Działania operacyjne w związku z ekscesami podczas meczu prowadzi również bielska policja. Dotychczas zatrzymany został jeden awanturnik – to 25-letni kibol Podbeskidzia.
(gru)