Sport

Pojedynek dwóch dziarskich drużyn

W Płocku z pewnością będzie się działo. Spotkają się ekipy w nie byle jakiej sytuacji.

Czy Łukasz Sekulski strzeli gola byłej drużynie? Fot. Piotr Matusewicz / Press Focus

Mecz Wisły z Jagiellonią odbędzie się w piątek o godz. 20.30. Z jednej strony sensacyjny lider z Płocka, który jest… pewną zagadką.Przed tygodniem spotkanie Nafciarzy z Cracovią z powodu załamania pogody – obfitych opadów deszczu – zostało odwołane. Oznacza to, że jedenastka z Płocka nie pokazała się na ligowym boisku już prawie od trzech tygodni. Ostatni ligowy mecz rozgrywała jeszcze w sierpniu, przegrywając w Gdyni z Arką, zresztą pierwszy raz w tym sezonie. Czyli właściwie tak naprawdę nie wiadomo, czy forma została stracona, czy był to jedynie wypadek przy pracy. Z drugiej strony jest uczestnik europejskich pucharów.

Wzajemne pochwały

Jagiellonia przegrała tylko boleśnie na inaugurację z Niecieczą u siebie, ale potem zdobyła aż 13 punktów na 15 możliwych. Byłby komplet, gdyby nie chwila słabości pod sam koniec niedawnego meczu w Gliwicach, kiedy zawodnicy Adriana Siemieńca stracili gola odbierającego zwycięstwo dosłownie w ostatniej chwili.

– Widząc, jak Jagiellonia gra w piłkę, jak dobrze prezentuje się w europejskich pucharach i jak spisuje się w polskiej lidze przez ostatnie dwa-trzy lata, czyli od chwili, gdy zaczął ja prowadzić Adrian Siemieniec, można stwierdzić, że to obecnie najlepsza polska drużyna. Przed nami zatem niesamowite wyzwanie, jednocześnie bardzo cieszę się na to spotkanie. Nie będziemy w nim faworytem – stwierdził w rozmowie z PAP Mariusz Misiura, trener Wisły.

Jego vis-a-vis, Adrian Siemieniec, też komplementował rywali, ale nie można tego uznawać jedynie za wzajemną kurtuazję – w końcu zagrają pierwsza z piątą drużyną w tabeli.

– Na pewno imponujące jest to, w jaki sposób wystartowała Wisła. Nie da się obojętnie obok tego przejść. Gdyby człowiek szczegółowo rozłożył te spotkania i skupił się na analizie powodów, z których wynikały te zwycięstwa, to wiedziałby, że to nie były jedynie przypadkowe wygrane. Oni potrafią kontrolować mecz bez posiadania piłki, potrafią też mądrze zachowywać się w fazie przejścia z obrony do ataku i odwrotnie. Są też nieprzewidywalni, jeśli chodzi o strategie dobierane na mecz. Widać więc, że ich postawa nie jest przypadkowa i to jest imponujące. U siebie punktują kapitalnie, więc na pewno trudny mecz przed nami – zaznaczył Siemieniec.

Kiedyś tam, dziś znowu tu

Można stwierdzić, że w Płocku liczą na… Jagiellończyków, czyli byłych piłkarzy drużyny z Białegostoku. To 34-letni już napastnik Łukasz Sekulski i 31-letni bośniacki obrońca Bojan Nastić. Tego pierwszego Siemieniec nawet trenował, gdy był jeszcze asystentem Ireneusza Mamrota w Jagiellonii. – To piłkarz, który lubi trudne momenty, nie pęka i bierze odpowiedzialność za zespół. Potrafi strzelać gole i cieszę się, że znalazł klub, w którym dobrze się czuje – podkreślił Siemieniec. Tak naprawdę dziwne byłoby, gdyby stało się inaczej, Sekulski przecież jedynie wrócił do Płocka, w którym urodził się i wychował. W Wiśle grał już jako 18-latek. – Mieliśmy dobre relacje, strzelał dla nas ważne gole – wspominał Siemieniec. Podobnie jest w tym sezonie, jeśli chodzi o bramki – Sekulski dwie wbił Koronie, jedną Widzewowi, jedną Zagłębiu Lubin. Jest specjalistą od karnych, choć jednego – z Rakowem – zmarnował. W tym sezonie imponuje formą, co znalazło potwierdzenie w naszym rankingu „Złote buty” – jeszcze przed poprzednią kolejką prowadził w nim, ale stracił pierwsze miejsce, bo z powodu deszczowej aury w Płocku nie udało się rozegrać meczu.

W piątek obie drużyny powinny wystąpić w najsilniejszych składach, żaden z piłkarzy nie musi pauzować za żółte kartki. Zatem w Płocku z pewnością będzie się działo!

(pacz)