Pojawiła się nadzieja
Gdyby nie postawa Pawła Wąska, zakończony 73. Turniej Czterech Skoczni byłby dla Polaków najgorszy od wielu lat.
Do zdobycia Złotego Orła Pawłowi Wąskowi jeszcze dużo zabrakło, ale może kiedyś...
Spokojniejszy prezes
Adam Małysz, prezes Polskiego Związku Narciarskiego, który pojechał dopiero na austriacką część TCS, przyznał, że jadąc do Innsbrucka, aby spotkać się z trenerem polskiej kadry Thomasem Thurnbichlerem, miał przeprowadzić z nim rozmowę w ostrzejszej formie. Piąte miejsce Wąska na Bergisel zmieniło to nastawienie. – Trzeba naszym zawodnikom dać czas. Wyniki Pawła Wąska dały nadzieję – powiedział. – Rozmowy ze sztabem szkoleniowym i zawodnikami mnie uspokoiły. Jadąc do Austrii, zastanawiałem się, czy jest jedna myśl szkoleniowa i czy to wszystko zmierza w dobrą stronę. Byłem zaskoczony, że mówimy jednym głosem. Trzeba spokoju, bo skoki Wąska były bardzo obiecujące, on potrafi być w czołówce. Jak się z tym oswoi, to może naprawdę zacząć wygrywać. U Pawła fajne jest to, że on jeszcze bardziej potrafi zmobilizować się w zawodach. Jemu potrzeba dużo startów, aby w tej czołówce się oswoić. Cieszy mnie, że Dawid Kubacki idzie do przodu. On przede wszystkim musi ustabilizować pozycję dojazdową. Więcej oczekiwaliśmy po Olku Zniszczole i Jakubie Wolnym, którzy mają duży potencjał, ale nie są jeszcze stabilni. Z Piotrkiem Żyłą jest największy problem. On cały czas chce być lepszy. To jest jego przekleństwo. Tym starszym zawodnikom jest ciężko zmienić pewne rzeczy – podsumował Małysz.
Prezes PZN stwierdził, że w Polsce jest utalentowana młodzież, może nie tak liczna jak w Austrii, ale można z nią wiązać przyszłość. – Nasza kadra to nie tylko pięciu-sześciu zawodników. W szkołach mamy po 40 skoczków. Każdy z nich ma szansę wyjechać z kadrą narodową na zgrupowanie czy zawody. Stąd ostatnio pojawił się na przykład 20-letni Tymoteusz Amilkiewicz, który startuje w Pucharze Kontynentalnym.
Czterokrotny medalista olimpijski przyrównał współczesne skoki narciarskie do Formuły 1 i uważa, że na nowoczesny sprzęt muszą zawsze znaleźć się środki. – Dziś o wynikach decydują detale. Być może Austriacy dysponują lepszym materiałem na kombinezony. Może one mają inny krój, ale to nie sprzęt wygrywa, tylko ludzie – zauważył Małysz.
Na koniec powiedział, że ma pełne zaufanie do trenera Thurnbichlera i żadnych zmian w sztabie szkoleniowym nie będzie.
Nieuchronna zmiana pokoleniowa
Teza prezesa Małysza o zdolnej młodzieży w Polsce nie do końca się jednak broni. Świadczą o tym choćby wyniki w Pucharze Kontynentalnym. To drugi poziom rywalizacji po Pucharze Świata, gdzie szlifują swoje umiejętności młodzi i zdolni skoczkowie. Trudno wskazać bowiem na udane występy naszych młodych skoczków. Najczęściej najwyższe lokaty zajmują ci starsi, „zdegradowani” z Pucharu Świata, żeby odbudowali formę, jak 38-letni Żyła czy prawie 34-letni Maciej Kot. Dobrą ilustracją odstawania naszej młodzieży od czołówki było chociażby to, że w ostatnich konkursach PK lepszy był od nich... 52-letni Japończyk Noriaki Kasai.
O tym, że w skokach następuje nieuchronna zmiana pokoleniowa, najlepiej świadczy triumf w 73. edycji TCS 22-letniego Austriaka Daniela Tschofeniga, który pogodził starszych kolegów, Jana Hoerla i Stefana Krafta. Tu ciekawostka, wyszedł on niejako „spod ręki” trenera polskiej reprezentacji, Thomasa Thurnbichlera, który prowadził go, gdy był juniorem. Tschofenig sam o tym wspominał w wywiadach po swoim sukcesie w Bischofshofen.
Czy jest szansa na taką pokoleniową zmianę w Polsce? Nie za bardzo wierzy w to były prezes Polskiego Związku Narciarskiego (w latach 1994-2006), Paweł Włodarczyk.
– Nie ma wyników? Należało się tego spodziewać. Nasi czołowi skoczkowie są coraz starsi i będą coraz słabsi. To jest naturalny proces. O to nie można mieć do nich pretensji. Trzeba mieć pretensje raczej do poprzednich władz (chodzi o kadencje Apoloniusza Tajnera i obecną Adama Małysza – przyp. red.), że nie bardzo zwracały uwagę na szkolenie młodzieży, bo tej młodzieży dzisiaj nie ma. Nie ma kto tych najstarszych zastąpić w tym momencie. Można byłoby na przykład wycofać całą grupę uczestniczącą w TCS (poza Wąskiem) i sprowadzić na ostatnie dwa konkursy do Austrii innych, ale nie było kogo. Brakuje jednego pokolenia, które mogłoby konkurować z obecnymi kadrowiczami. W ciągu ostatnich 10 lat indywidualnie mamy tylko jeden brązowy medal mistrzostw świata juniorów w skokach, to jak na oczekiwania jest mało. I w tej sytuacji trudno spodziewać się medalu mistrzostw świata seniorów.
Brutalna to diagnoza, ale raczej trafna, oddająca sytuację w polskich skokach, czego nie zasłoni dobra postawa Pawła Wąska.
PAWEŁ WĄSEK
Mogę rywalizować z najlepszymi
Najlepszy obecnie polski skoczek narciarski był 10. w Oberstdorfie, 16. w Garmisch-Partenkirchen, 5. w Innsbrucku i 8. w Bischofshofen. Ostatecznie w TCS został sklasyfikowany na ósmej lokacie. Po ostatnim konkursie 73. TCS w rozmowie z dziennikarzem Eurosportu podzielił się swoimi wrażeniami.
– Myślę, że mogę być z siebie dumny. Zacząłem od 10. miejsca w Oberstdorfie. Wydawało mi się, że to był świetny wynik i bardzo chciałem się w tym TOP 10 utrzymać, a skończyłem na ósmej pozycji. W Bischofshofen z mojej strony był to udany konkurs, ale pojawiły się jednak błędy. Od razu za progiem wiedziałem, że je popełniłem. Zmęczenie dało się we znaki. Była możliwość na lepszy rezultat, ale i tak pojadę szczęśliwy do domu. Jeśli jest się w dobrej formie, ma się pewność siebie i za progiem idzie się z pełnym przekonaniem, że można odlecieć, to wtedy warunki nie mają aż takiego znaczenia. Gorzej, jeśli jesteś pogubiony, jest pełno kontroli i mętlik w głowie. Turniej Czterech Skoczni był dla mnie przełomowym momentem. Gdy w Oberstdorfie w końcu znalazłem się w TOP 10, to ulżyło mi i zyskałem pewność, że to nic strasznego i mogę o to walczyć.
Fajnie, że po drugim skoku w Bischofshofen czekali na mnie koledzy z drużyny. Widać, że wraca dobra atmosfera. Znowu zaczynamy trzymać się razem i żyć tymi skokami. Oby coraz więcej było takich obrazków w tym sezonie. Myślę, że reszta drużyny dostrzeże to, że zmierzamy w dobrą stronę. Mamy dobry sprzęt i możemy rywalizować z tymi najlepszymi. Sądzę, że w tym sezonie będziemy jeszcze mocni jako drużyna.
Staram się nie podpalać, ale po występie w Innsbrucku trudno nie myśleć o tym, żeby powalczyć o podium. To nie jest daleko. Widać, że da się i te skoki funkcjonują. Po to trenuję całe życie, żeby zwyciężać. Trzeba podchodzić do tego ze spokojną głową i skupiać się na kolejnych elementach, które można poprawić i które zbliżą mnie do podium. Teraz będziemy mieć trochę wolnego. Najpierw wrócę do domu, a potem są mistrzostwa Polski w Zakopanem. Tata powiedział mi przed ostatnim konkursie, że jak dobrze skoczę, to być może odkręci mi ogrzewanie w pokoju. Mam nadzieję, że poszło mi wystarczająco dobrze... Mama przekazała zaś, żebym się bawił i robił to, co kocham, żeby mi się poszczęściło.
13 100 FRANKÓW
czyli 58 tysięcy złotych otrzymał Paweł Wąsek za 8. miejsce w Turnieju Czterech Skoczni. Daniel Tschofenig za zwycięstwo zarobił 100 tys. franków szwajcarskich (452 tys. zł). To jednak nie koniec jego nagród pieniężnych. Za wygranie konkursów w Garmisch-Partenkirchen i Bischofshofen zainkasował po 13 tys. franków szwajcarskich. Natomiast za trzecie miejsca w Oberstdorfie i Innsbrucku – po 8 tys. franków szwajcarskich. W sumie zatem Tschofenig otrzymał 142 tysiące franków szwajcarskich.
17. ZWYCIĘSTWO
odniósł skoczek z Austrii w TCS i ten kraj został samodzielnym liderem. Po 16 wygranych odnotowali Niemcy i Finowie. Pięć końcowych sukcesów mają na koncie Polacy: trzy Kamil Stoch i po jednym Adam Małysz oraz Dawid Kubacki.
tylko skoczkowie z jednego kraju stali na podium TCS:
1954/55 , Finlandia: Hemmo Silvennoinen, Eino Kirjonen, Aulis Kallakorpi
1974/75 , Austria: Willi Puerstl, Edi Federer, Karl Schnabl
2011/12 , Austria: Gregor Schlierenzauer, Thomas Morgenstern, Andreas Kofler
2024/25 , Austria: Daniel Tschofenig, Jan Hoerl, Stefan Kraft
Stoch w dobrym towarzystwie
Najwięcej konkursów w Turnieju Czterech Skoczni, po 10, wygrali Niemiec, reprezentujący NRD, Jens Weissflog i Norweg Bjoern Wirkola. Dziewięć zwycięstw mają w dorobku Austriak Gregor Schlierenzauer oraz Fin Jane Ahonen, osiem Japończyk Ryoyu Kobayashi, a siedem Kamil Stoch i Fin Matti Nykaenen.
Andrzej Wasik