Sport

Pojawia się i znika

Patryk Szwedzik jest najskuteczniejszym zawodnikiem Niebieskich w tym sezonie, choć z jego skutecznością różnie bywa.

Skrzydłowy z Legnicy ma już 6 bramek i asystę w 1. lidze w tym sezonie. Fot. Igor Jakubowski/PressFocus

RUCH CHORZÓW

Na pewno czuć niedosyt – mówił po remisie 2:2 z Pogonią Grodzisk Mazowiecki Patryk Szwedzik. – Trzeba jednak szczerze powiedzieć, że Pogoń miała sytuacje, które mogła wykorzystać i wracalibyśmy bez punktu. Trzeba remis docenić i patrzeć optymistycznie w przyszłość. Pogoń to beniaminek, ale też dobra drużyna, która ma mocną strukturę. Gracze wiedzą, jak się ustawiać, jak grać, mają plan. Ich miejsce w tabeli nie jest przypadkowe – chwalił przeciwnika strzelec obu goli dla Niebieskich.

Zupełnie niewidoczny

Chorzowianie mieli swoje problemy. Przegrywali już od 6 minuty i potem mogli stracić coś więcej. – Przede wszystkim w pierwszej części pierwszej połowy Pogoń nas przycisnęła i gdyby wykorzystała okazje, nie byłoby łatwo – zauważył Szwedzik, który w tym okresie był... zupełnie niewidoczny. Właściwie to można było w ogóle zapomnieć, że biega po boisku, więc na tym większą ironię zakrawało, że właśnie on dał Ruchowi wyrównanie tuż przed przerwą. – Myślę, że potem gra była pod naszą kontrolą, mieliśmy swoje szanse i jedną udało się wykorzystać. Bardzo dobre dla nas było to, że na przerwę schodziliśmy z remisem – powiedział strzelec także drugiego gola dla Ruchu, bo 14-krotni mistrzowie Polski wyszli na prowadzenie już na początku drugiej części.

Czekał dwa miesiące

To cały Szwedzik. Trudno o jego jednoznaczną ocenę w tym sezonie. Oczywiście, jego transfer należy traktować jako trafiony, podobnie jak Piotra Ceglarza czy Nikodema Leśniaka-Paducha, ale problem 23-latka z Legnicy jest taki, że... znika. Po jego statystykach widzimy, że w 13 występach ligowych zdobył 6 bramek i asystę, co jest znakomitym rezultatem. Sęk w tym, że wszystkie te liczby osiągnął... w 3 meczach, a w pozostałych 10 nie dołożył ani bramki, ani asysty!

W pierwszej kolejce wszedł z ławki i strzelił na wagę remisu w Niepołomicach. Potem, w 6. kolejce, 20 sierpnia, był pamiętny hat trick i asysta ze zdemolowaną Stalą Rzeszów, co było zarazem najlepszym występem Szwedzika w karierze. No i ostatnio, po prawie dwóch miesiącach oczekiwania (!), dołożył dublet w Pruszkowie. – Mógł być nawet hat trick! Cieszę się, że piłka mnie szuka. Grałem kiedyś jako napastnik, więc dla mnie to ważne, żeby piłka znajdowała mnie w polu karnym. Indywidualnie cieszę się z dwóch bramek, natomiast liczy się drużyna – wspomniał Szwedzik.

Jak sinusoida

Jak łatwo policzyć, bez niego Ruch byłby uboższy o 5 punktów. Regularność jest jednak wielką bolączką tego zawodnika, bo nigdy nie wiadomo, czy w danym meczu zespół będzie mógł na niego liczyć. Jasne, bywały spotkania, gdy Szwedzik indywidualnymi akcjami robił sporo szumu w defensywie rywali, ale ogólnie rzecz biorąc jego występy przypominają sinusoidę. Dla przykładu Piotr Ceglarz, piłkarz września w 1. lidze, który w 11 występach zdobył 5 bramek i 3 asysty, zrobił to w 6 spotkaniach. – Mogę wycisnąć więcej. Gdybym wykorzystał wszystkie sytuacje, które miałem – bo zawsze tak na to patrzę – miałbym więcej goli. Z taką myślą będę wchodził w następne spotkania - obiecał Szwedzik.

Delegacyjny kłopot

W najbliższej kolejce Ruch uda się na nowy stadion do Opola, by przełamać nieciekawą serię. Obok Górnika Łęczna jest on bowiem jedyną drużyną zaplecza ekstraklasy, która jeszcze nie wygrała na wyjeździe. Z siedmiu delegacji poza Stadion Śląski Niebiescy przywieźli 4 punkty za 4 remisy, co – razem z czterema innymi klubami – stanowi najsłabszy dorobek 1. ligi. – Chyba nigdy w mojej karierze nie miałem takiej sytuacji, żeby grać 5 meczów z rzędu na wyjeździe. Będziemy cieszyć się, kiedy wrócimy do siebie, na Stadion Śląski – powiedział Szwedzik.

Ruch przegrał w Świdniku, w Sosnowcu (z Wieczystą), w Krakowie (z Wisłą) i ostatnio zremisował w Pruszkowie z Pogonią. Na wygraną czeka od 22 września, gdy pokonał Chrobrego Głogów, czyli... były zespół Szwedzika.

Piotr Tubacki