Pogrom Górnika
5000
Kamil Glik (nr 15) cieszy się z kibicami z gola na 4:0. Fot. Krzysztof Porębski/Pressfocus.pl
Pogrom na urodziny
Dokładnie w dniu swoich 35. urodzin trener Dawid Kroczek odniósł niezwykłe zwycięstwo. Górnik był w piątek na kolanach, grając najgorszy mecz w ostatnich latach.
Spotkanie jeszcze się tak naprawdę nie zaczęło, a gospodarze już prowadzili! Z rożnego świetnie dośrodkował Michał Rakoczy, a Patryk Makuch wygrał pojedynek o pozycję z Kamilem Lukoszkiem i głową skierował futbolówkę do siatki. Zaraz potem wysoki napastnik „Pasów” trafił z kilkunastu metrów w słupek bramki Daniela Bielicy. Przed upływem kwadransa powinien trafić jeszcze David Olafsson. Z 15 metrów nieatakowany przez nikogo uderzył obok. Islandczyk tylko złapał się za głowę. Podawał oczywiście Makuch, który był nie do zatrzymania dla defensorów zabrzan. Ci mieli problemy głównie na bokach, gdzie za łatwo dawali się ogrywać. „Górnicy” grali słabo, przegrywali, a jeszcze po 25 minutach stracili wybranego na piłkarza 30. kolejki Szymona Czyża (zerwane więzadło…). W powietrznej walce, przy upadku, pomocnik uszkodził kolano. Zastąpił go Lukas Podolski.
Przed przerwą powtórzyła się sytuacja z początku - świetne dośrodkowanie z rzutu rożnego z lewej strony Michała Rakoczego i drugi gol dla „Pasów”. Wydawało się, że na listę strzelców wpisał się Kamil Glik, ale było to trafienie samobójcze Rafała Janickiego. Na drugą połowę na boisko wybiegli Soichiro Kozuki i Sebastian Musiolik. Niewiele to zmieniło, a ten pierwszy zanotował koszmarny błąd przy trzecim golu, kiedy Bielicę pokonał Otar Kakabadze. Kolejne trafienie krakowian to kuriozum. Karol Knap rzucił z autu na kilkadziesiąt metrów, a Glik z kilku metrów trafił głową. To jego 2. bramka w tym sezonie. Nie był to jednak koniec kompromitacji „górników”, bo w ostatnich minutach trafił jeszcze Jurij Atanasov, wykorzystując fatalny błąd Podolskiego.
Michał Zichlarz
Godnie uczcili święto
Mecz rozegrany w piątek 3 maja na stadionie imienia Józefa Piłsudskiego, jak przystało na święto narodowe, miał uroczysty przebieg. Piłkarzy na murawę wyprowadzili żołnierze 11. Brygady Obrony Terytorialnej, byli też przedstawiciele 5. Pułku Dowodzenia. Byli też zaproszeni dowódcy amerykańskich i brytyjskich jednostek stacjonujących w Polsce, przedstawiciele NATO, a także weterani wojenni, polscy działacze kombatantcy, m.in Janusz Maksymowicz i Jan Antoni Witkowski, uczestnik Powstania Warszawskiego. To oni zebrali największe brawa.
GŁOS TRENERÓW
Jan URBAN: - To było jedno z takich spotkań, w których przeciwnikowi wszystko układało się bardzo dobrze. Szybko zdobyta bramka, potem druga samobójcza i do przerwy było 0:2. W drugiej połowie znowu nasz błąd, potem kolejny. Oczywiście Cracovia wygrała zasłużenie. Widać było zdecydowanie większą determinację zespołu, który walczy o utrzymanie, a zabrakło Górnika, który pokazałby, że jest to mecz, w którym walczy się o europejskie puchary. Cracovia nie jest jednak tak dobra, a Górnik tak słaby, jak pokazało to spotkanie. Kontuzja Szymona Czyża wygląda na poważną.
Tomasz JASIK (II trener): - My jako trenerzy możemy przygotować wiele odpraw, filmów, stosować różne metody motywacyjne i robimy to na wiele sposobów, ale to, co zrobili kibice, w jaki sposób nas wsparli jeszcze podczas rozgrzewki, poniosło zawodników do zwycięstwa. Stałem na boisku podczas rozgrzewki i czułem się uniesiony. Na tym uniesieniu wygraliśmy ten mecz. Wyglądaliśmy świetnie, jeśli chodzi o intensywność gry, pressing. Nawet jak przegraliśmy jakiś pojedynek, to inny zawodnik odzyskiwał piłkę. Wielkie podziękowania dla kibiców od sztabu i zawodników. Widać, że kibicom zależy na losie klubu. Większość piłkarzy przekonała się, w jakim klubie gra i o co walczy.