Bez Kamila Grosickiego w składzie (z lewej) Pogoń Szczecin byłaby co najwyżej ligowym średniakiem. Fot. Hubert Bertin/PressFocus


Bezcenny „Grosik”

Drużyna trenera Jensa Gustafssona nie wykorzystała drzemiącego w niej potencjału i została z pustymi rękami.


POGOŃ SZCZECIN

Sztab szkoleniowy „Dumy Pomorza” i jej kibice powinni dziękować Bogu, że mieli w składzie takiego piłkarza, jak Kamil Grosicki. Kapitan „portowców” był liderem zespołu zarówno na boisku, jak i poza nim. Ilustrują to liczby, które - jak na skrzydłowego - są naprawdę imponujące. Popularny „Grosik” w 34 potyczkach ligowych 13 razy wpisał się na listę zdobywców bramek, a poza tym asystował przy 14 trafieniach kolegów! Koniecznie musimy jeszcze dodać, że Grosicki po raz drugi z rzędu zwyciężył w naszym rankingu „Złote buty”; są one przyznawane najlepszemu zawodnikowi w rozgrywkach ekstraklasy. Podejrzewamy jednak, że to indywidualne wyróżnienie bez wahania zamieniłby na puchar za zdobycie - po raz pierwszy w historii klubu - Pucharu Polski... Niestety, koszmarne błędy obrońców w finałowej potyczce z Wisłą Kraków spowodowały, że pierwszoligowiec sprzątnął trofeum granatowo-bordowym sprzed nosa.

Kapitanowi drużyny dzielnie sekundował pozyskany latem z tureckiego Alanyasporu Efthymios Koulouris. 28-letni Grek w 34 meczach ligowych strzelił 12 goli, do których dorzucił trzy asysty. Poza tym popularny „Kulu” w rozgrywkach Ligi Konferencji Europy strzelił cztery bramki, zaś w Fortuna Pucharze Polski – dwie. W sumie nazbierało się więc 18 goli, co jest dorobkiem więcej niż przyzwoitym. Trudno zatem się dziwić, że ten bramkostrzelny napastnik znalazł się na celowniku warszawskiej Legii.

Czy Koulouris da się skusić drużynie z Łazienkowskiej? Nie wszystkim piłkarzom przeprowadzka do stolicy wyszła na dobre. Hiszpan Marc Gual, który odchodził z Jagiellonii jako król strzelców ekstraklasy, w minionym sezonie strzelił tylko 8 goli.

Nie da się ukryć, że piętą achillesową drużyny Pogoni była gra obronna. „Duma Pomorza” dużo bramek straciła w kuriozalnych wręcz okolicznościach, co miało decydujący wpływ na stratę punktów. Każdy z defensorów miewał wzloty i upadki, bez wyjątków. Dlatego żadnego z obrońców nie możemy uznać za ostoję defensywy. Koniecznie trzeba dodać, że w tej formacji grało więcej (pięciu) obcokrajowców niż Polaków. Najsolidniej z tego grona prezentował się Szwed Linus Wahlqvist, który zagrał 32 mecze w ekstraklasie, strzelając w nich jednego gola i dokładając do niego sześć asyst. Austriak Benedikt Zech rozegrał o jedno spotkanie mniej, Grek Leonardo Koutris ma na liczniku 33 spotkania w ekstraklasie, a Brazylijczyk Leonardo Borges 24 mecze. Najmniejszym zaufaniem trenera Jensa Gustafssona cieszył się Bośniak Danijel Lonczar, który na boisku pojawił się 13 razy.

- W kluczowych momentach zawodziliśmy i to przełożyło się na końcowe wyniki - przyznał szef pionu sportowego Pogoni, Dariusz Adamczuk. Sezon zakończyliśmy przegranym finałem Pucharu Polski i tuż za podium, bez kwalifikacji do europejskich rozgrywek. Patrząc na przebieg rozgrywek, to na pewno zawód. Staramy się jednak podejść do wielu kwestii analitycznie. Od czterech lat potrafimy utrzymywać się w czołówce ekstraklasy, jesteśmy jedynym klubem, który w tym czasie nie wypadł poza TOP4. Z drugiej strony prawdą jest, że w tym czasie nie umieliśmy wykonać tego najważniejszego kroku, który zaprowadziłby nas do historycznego trofeum. Liczyłem na nieco lepszą końcówkę rozgrywek, która pozwoliłaby nam osiągnąć podium, natomiast w tym czasie byliśmy już zdecydowanie „zainfekowani” porażką w pucharze.

Bogdan Nather