Kamil Wojtyra potrzebował 5 minut, by skorzystać z prezentów rywali, ale do Bytomia wracał z niedosytem. Fot. Krzysztof Kadis/Polonia Bytom


Pogoń nie z przypadku

Co może pójść źle, kiedy do przerwy prowadzisz na wyjeździe trzema bramkami, deklasując przy tym rywala? Odpowiedź jest prosta - wszystko!

 

Przed meczem oba zespoły dzieliło 11 punktów i 10 miejsc w tabeli. Wytypować faworyta nie było zatem trudno. To, co jednak działo się podczas I połowy na stadionie 3. drużyny wszystkich wprawiło w osłupienie. Polonia w tym sezonie na wyjeździe wygrała ledwie raz, a do Siedlec udała się po serii 6 domowych spotkań. Jeżeli ktoś pomyślał, że w pierwszym tej wiosny meczu na naturalnej murawie będą mieli problemy, był w błędzie. Już w 7 min Daniel Ściślak skorzystał z wolnej przestrzeni przed polem karnym i po podaniu Lucjana Zielińskiego płaskim strzałem otworzył wynik. 20 minut później po stałym fragmencie gry jeden z obrońców głową przedłużył lot piłki, która spadła pod nogę Kamila Wojtyry i ten skorzystał z prezentu. Drugi z prezent napastnik Polonii otrzymał po upływie drugiego kwadransa, kiedy przed polem karnym wyłuskał piłkę rywalowi i pewnym strzałem pokonał Jakuba Burka. Pod koniec I połowy młodzieżowy bramkarz Pogoni zatrzymał jeszcze uderzenia Zielińskiego z bliska i Filipa Żagla z dystansu. Gospodarze w ofensywie właściwie nie istnieli. Godne uwagi były jedynie dwa strzały Piotra Pyrdoła, przy których czujnie zachował się Karol Szymkowiak, a także efektowna, ale niecelna próba Meika Kawrota.

Polonia wypunktowała więc wyżej notowanych rywali, jednak nie wystarczyło to do zwycięstwa. Dlaczego? Po zmianie stron goście wyraźnie zdjęli nogę z gazu, a bojowo nastawieni gospodarze zaczęli to wykorzystywać. Duża w tym zasługa powracającego po kontuzji Damiana Nowaka, który wraz z Mateuszem Majewskim. Były to jedyne zmiany, które przeprowadził trener Marek Brzozowski. Pogoń Pogoni za korzystnym wynikiem rozpoczęła się w 61 min za sprawą rzutu karnego Cezarego Demianiuka za faul Maksymiliana Cichockiego. Potem do akcji wkroczył wspomniany Nowak. Najpierw wykorzystał warunki fizyczne, główkując z bliska, a następnie wykończył kontrę, zdobywając 6. gola w sezonie. Pochodzący z Pszczyny napastnik mógł nawet zakończyć mecz klasycznym hat trickiem, jednak w doliczonym czasie gry trafił z wolnego w poprzeczkę... Niedzielny mecz mógłby być wizytówką 2. ligi, gdyż pokazał spore możliwości niezwykle wyrównanej stawki.



GŁOS TRENERÓW

Łukasz TOMCZYK: - Patrząc przez pryzmat wyniku, możemy być niezadowoleni, gdyż prowadziliśmy 3:0. Biorąc jednak pod uwagę siłę rażenia przeciwnika, jego pomysł na grę i to, jak z każdą minutą się nakręcał, zdobyty punkt szanujemy.


Marek BRZOZOWSKI: - Sercem i determinacją wywalczyliśmy punkt, który waży więcej niż każdy inny. Biorąc pod uwagę przebieg meczu, gratuluję moim „żołnierzom”, gdyż w drugiej połowie bardzo dobrze wykonali powierzone zadania.

Mateusz Skutnik