Michał Willmann (nr 55) przyniesie Podbeskidziu solidny zastrzyk punktów w Pro Junior System. Fot. Krzysztof Dzierżawa/PressFocus


Pogodzeni ze spadkiem?

Po druzgocącej porażce z GKS-em Katowice w Bielsku-Białej niektórzy pogodzili się ze spadkiem. W klubie kiełkuje myśl, by postawić na młodzieżowców.

 

Podbeskidzie w I lidze zajmuje 17. lokatę z dorobkiem 18 punktów. W miniony weekend zwycięstwa odniosły Resovia, Stal Rzeszów i Chrobry Głogów, tym samym strata do bezpiecznej strefy wzrosła do 7 „oczek”. We wtorek w klubie doszło do narady z udziałem prezesa Krzysztofa Przeradzkiego, trenera Jarosława Skrobacza oraz sztabów pierwszego i drugiego zespołu.

 

Sprawa Willmanna

Z napływających nieoficjalnych informacji wynika, że władze klubu pogodziły się już ze spadkiem i chciałyby postawić na młodzieżowców, by podreperować klubowy budżet i sięgnąć po pieniądze z Pro Junior System. Obecnie bielski klub w zestawieniu pierwszoligowców plasuje się na 10. lokacie, ale do jego dorobku nie wliczają się punkty zdobyte przez Michała Willmanna. Młodzieżowiec, który jest wychowankiem „górali” i punktuje podwójnie, rozegrał dotychczas 9 spotkań, czyli o jedno za mało, by jego minuty liczyły się do klasyfikacji. Jeśli zagra w kolejnym spotkaniu z Bruk-Betem Termalicą Nieciecza, na kontro Podbeskidzia dopisane zostanie ok. 1000 punktów, a klub w klasyfikacji powinien wskoczyć w premiowaną strefę.

 

Pieniądze na rozwój

Jest o co walczyć, bo PZPN za zajęcie siódmego miejsca w PJS płaci 200 tys. zł. Każde kolejne miejsce aż do czwartego premiowane jest kwotą wyższą o 200 tys. zł (800 tys. zł za czwartą lokatę). Za zajęcie trzeciego miejsca klub otrzyma 1,1 mln zł, za drugie - 1,3 mln zł, a zwycięzca zgarnie aż 1,6 mln zł. W przypadku pierwszoligowców jest jeszcze pula dodatkowa w wysokości 6 mln zł, która zostanie rozdzielona między wszystkich uczestników rozgrywek w sezonie, proporcjonalnie do liczby zdobytych punktów. Co bardzo ważne, nagrody finansowe z PJS kluby zobowiązane są przeznaczyć w całości na wydatki związane z procesem szkolenia dzieci i młodzieży w klubie lub w akademii. Tymczasem pod zarządem bielskiego klubu od miesiąca działa Akademia Podbeskidzia, która ma stać się profesjonalnym zapleczem klubu. Jej działalność została uroczyście zainaugurowana miesiąc temu na Stadionie Miejskim w Bielsku-Białej podczas meczu z Resovią. W towarzystwie młodych piłkarzy balony w czerwono-biało-niebieskich barwach symbolicznie wypuścili m.in. prezydent miasta Jarosław Klimaszewski i prezes klubu Krzysztof Przeradzki.

 

Dalszy rozwój akademii

Akademia Podbeskidzia to zacieśnienie współpracy pomiędzy „Góralami” a BBTS-em Podbeskidzie. Wcześniej na mocy porozumienia drużyny BBTS-u były zapleczem młodzieżowym klubu, za co spółka płaciła 240 tys. zł rocznie. Pierwszoligowiec nie miała innego wyjścia, bo posiadanie drużyn młodzieżowych to warunek niezbędny w procesie licencyjnym, ale formalnie zespołami juniorskimi zarządzał inny podmiot i Podbeskidzie w procesie szkolenia nie miało nic do powiedzenia. Nowe warunki współpracy obejmują szkolenie wszystkich drużyn w kategorii wiekowej od 6 do 19 lat. Ze względów formalnych i procesu certyfikacji PZPN najmłodsze grupy wiekowe do U-13 na razie pozostaną w BBTS-ie, natomiast starsze do U-19 będą zarządzane przez spółkę. Kolejnym etapem w działalności Akademii Podbeskidzia będzie wchłonięcie najmłodszych grupy i Szkoły Mistrzostwa Sportowego, którą zarządca BBTS. Potem dojdzie do budowa bazy w Wapienicy, gdzie powstać mają dwie pełnowymiarowe płyty treningowe, w tym jedna podgrzewana. Niedawno dla inwestycji wydana została decyzja środowiskowa, która otwiera drogę do uzyskania pozwolenia na budowę. Prace nad przygotowaniem projektu są na coraz bardziej zaawansowanym poziomie.

 gru