Pogoda nie rozpieszczała
Tor żużlowy na Stadionie Śląskim w Chorzowie wciąż jest dopracowywany.
Przed sobotnim finałem Speedway Euro Championship spory znak zapytania stoi przy stanie nawierzchni toru, który został specjalnie stworzony na Stadionie Śląskim w Chorzowie. Wątpliwości rodziły się głównie z powodu deszczowego weekendu, który nawiedził południe Polski. Pesymistyczne prognozy pogody, które zresztą się sprawdziły, zmusiły organizatorów cyklu do błyskawicznego położenia toru, jeszcze zanim na dobre się rozpadało. 9 września rozpoczęły się prace na stadionie, a już po kilku dniach tor był gotowy. – Musieliśmy przyśpieszyć. To, co mieliśmy zaplanowane na pięć dni pracy, musieliśmy zrobić w dwa i pół dnia – zaznaczył Karol Lejman, prezes firmy OneSport, która jest promotorem cyklu indywidualnych mistrzostw Europy.
Prace trwają
W czwartek na Stadionie Śląskim została zorganizowana konferencja prasowa. Odbyła się na tle maszyn, które działały na płycie obiektu. Tor był całkowicie zbronowany, a prace polegały na równaniu całości owalu. Jak zaznaczono podczas spotkania z mediami, prace nad torem zostały rozpoczęte poniekąd od nowa z uwagi na to, że w nocy ze środy na czwartek nad Chorzowem przeszła burza. Fakt ten po raz kolejny rodzi pytania dotyczące tego, jak będą wyglądać sobotnie zawody. – Pogoda nas nie rozpieszcza. Cały czas trwają prace torowe. Mam nadzieję, że problemy zostaną opanowane – przekazał Jacek Gajewski, były menedżer Apatora Toruń, który teraz jest koordynatorem budowy toru w Chorzowie. Kibice mogą zastanawiać się, czy zmagania będą ciekawe i będą świadkami ogromnej ilości mijanek, a uczestnicy zapewne myślą o tym, czy tor będzie w pełni bezpieczny. Organizatorzy starają się zaspokoić te domysły i pytania, które mogą pojawiać się w głowach zainteresowanych. – Popracowaliśmy nad nawierzchnią, została dosypana glinka i mam nadzieję, że pomoże to w tym, aby zawody były atrakcyjniejsze i żeby tor był bezpieczny dla uczestników ostatniej rundy mistrzostw Europy – powiedział Jacek Gajewski. Prawda jest jednak taka, że w przypadku torów „jednodniowych”, a z takim będziemy mieli do czynienia na Stadionie Śląskim, trudno przewidzieć, jak będą wyglądały zawody.
Czekał na tę chwilę
Należy zaznaczyć, że organizatorzy zrobili wszystko, żeby tor na sobotnie zawody był w jak najlepszym stanie. Przede wszystkim najtrudniejsze prace zostały zakończone przed weekendową nawałnicą. Dzięki temu na torze w trakcie weekendu mogła zostać rozłożona specjalna plandeka, która zabezpieczała przed wodą. Znaleziono więc najlepsze możliwe rozwiązanie. Mimo wszystko deszcz był tak intensywny, że tor nasiąknął. Jacek Gajewski wierzy, że nawet przy kłopotach organizacyjnych w sobotę ludzie na trybunach będą świadkami świetnego widowiska. W końcu cykl SEC wraca na Stadion Śląski po pięciu latach przerwy! – Z utęsknieniem czekałem na ten moment, choć wydawało się, że może być problem z powrotem zawodów żużlowych do Chorzowa. Pamiętam ten stadion jeszcze z lat 80., zwłaszcza zapamiętałem 1981 rok. Odbywały się tutaj mistrzostwa świata par. Jako nastolatek byłem na tym obiekcie – powiedział koordynator budowy toru. W 2019 roku w Chorzowie najlepszy okazał się Mikkel Michelsen. Duńczyk walczył o złoto w mistrzostwach z Grigorijem Łagutą, a bój był nieprawdopodobnie wyrównany. Po zakończeniu zmagań obaj zawodnicy mieli tyle samo punktów w klasyfikacji generalnej i do wyłonienia zwycięzcy cyklu potrzebny był bieg dodatkowy, który Michelsen wygrał.
Zapowiadają się emocje
Jak więc będzie wyglądał tor w porównaniu do zmagań sprzed pięciu lat? – Wielu różnic nie ma. Tor ma 348 metrów długości, 12,5 metra szerokości na prostych i do 18 metrów szerokości na łukach – przekazał dane statystyczne Gajewski. Oby emocji było równie wiele jak poprzednim razem, gdy żużlowcy ścigali się w Chorzowie. Zadbać mają o to Andrzej Lebiediew, Leon Madsen i Kacper Woryna. Przed ostatnią imprezą cyklu Łotysz prowadzi w klasyfikacji generalnej z sześcioma punktami przewagi nad Duńczykiem i reprezentantem Polski. Taka różnica punktowa może zostać jednak bardzo szybko zniwelowana. Kibice z pewnością wspierać będą Worynę, który jako Górnoślązak może czuć się u siebie w domu. Pięć lat temu był bardzo bliski miejsca na podium, ale walkę o brązowy medal przegrał z Madsenem po defekcie w dodatkowym biegu. Czy tym razem będzie miał więcej szczęścia?
Kacper Janoszka
5000 TON nawierzchni żużlowej zostało wykorzystanych do stworzenia jednodniowego toru na Stadionie Śląskim; żeby przewieźć całość materiałów na obiekt, ciężarówki musiały wykonać prawie 300 kursów.
Czy tym razem Kacprowi Worynie uda się zdobyć medal mistrzostw Europy? Fot. Łukasz Laskowski/PressFocus