Podziękowania za... porażkę
Drużyna trenera Adriana Siemieńca dała się zaskoczyć w Mielcu, ale nie straciła pozycji wicelidera tabeli.
Najlepszy snajper Jagiellonii, Afimico Pululu kilka razy łapał się za głowę. Fot. Marta Badowska/PressFocus
Takiego obrotu sprawy spodziewało się niewielu kibiców, a najmniej piłkarze urzędującego mistrza Polski. Chociaż wyjazdowy mecz ze Stalą Mielec ułożył się po ich myśli, to po jego zakończeniu piłkarze „Dumy Podlasia” zostali z pustymi rękami.
Zabrakło cierpliwości
- Szkoda tej przegranej, słabo weszliśmy w mecz, za to gospodarze stworzyli sobie kilka dobrych okazji do zdobycia gola - przyznał nabytek „Jagi”, Norbert Wojtuszek. - Potem wykorzystaliśmy ich błąd, mieliśmy przewagę bramki, ale następnie nasza gra w defensywie nieco się posypała i gospodarze szybko strzelili dwa gole. Trudno było nam odwrócić losy tego meczu. Zespół z Mielca jest dobrze ustawiony w defensywie, wszystko z tyłu ma „połapane”. Kiedy ma przewagę jednej czy dwóch bramek, trudno mu strzelić gola. W drugiej połowie Stal wybijała nas z rytmu, zabrakło nam cierpliwości, żeby dłużej pograć piłką i znaleźć przestrzeń do strzału czy lepszego dogrania. Wydaje mi się, że nieco za szybko podejmowaliśmy decyzje, chcieliśmy szybko strzelić gola, a to nie było łatwe. Teraz trzeba przeanalizować ten mecz i skupić się na starciu pucharowym. Co do meczu z FK TSC Baćka Topola, to Serbowie z pewnością nam nie odpuszczą, szykuje się więc ciężka walka. O tym, kto z tego dwumeczu wyjdzie zwycięsko, przesądzą nie tylko jakość piłkarska, ale także cechy wolicjonalne.
Marna pociecha
Napastnik Jagiellonii Afimico Pululu w Mielcu powiększył swój dorobek strzelecki, ale marna to dla niego pociecha, skoro jego zespół zszedł z boiska pokonany. - Gospodarze zagrali dobrze, zostawili serce, pokazali charakter - stwierdził niespełna 26-letni piłkarz. - To był trudny, wyczerpujący mecz. Spotkanie obfitowało w wiele długich piłek, było w nim sporo walki. Stal spisała się dobrze, ale my musimy skupiać się na sobie. Nie możemy zwieszać głów, trzeba patrzeć w przyszłość. Stal ma w swoich szeregach wielu wysokich zawodników i spodziewaliśmy, że będzie grać długimi podaniami. Czy nadchodzący mecz z FK TSC Baćka Topola może być podobny do spotkania w Mielcu? Tego nie wiem. Pytałem mojego przyjaciela grającego w Partizanie, Aldo Kalulu, o styl gry Baćki Topoli. Powiedział, że to zespół, który lubi grać w piłkę. Wydaje się zatem, że nie będzie to spotkanie podobne do tego w Mielcu. Liczę, że będzie otwarte. Będziemy przygotowani na każdy scenariusz. Kiedy jestem na boisku, staram się wykonywać moje zadanie, a jest nim zdobywanie bramek. Pierwszą i najważniejszą kwestią jest dla mnie jednak pomoc zespołowi w sięgnięciu po wygraną. Jeżeli gole przyjdą, to oczywiście z przyjemnością je przyjmę, ale nie stawiam sobie żadnych konkretnych celów.
Wyrozumiały szkoleniowiec
Trener Jagiellonii Adrian Siemieniec mimo porażki nie rozdzierał szat. - Dziękuję mojej drużynie za wkład w ten mecz, zaangażowanie, za chęć zmiany wyniku do końca - powiedział 33-letni szkoleniowiec. - Dziękuję też naszym kibicom za wsparcie, które nam dali w Mielcu. Oczywiście jesteśmy rozczarowani tym, że przegraliśmy, jednak taki jest sport, musimy to zaakceptować. Przed nami dużo wyzwań. Musimy wyciągnąć szybko wnioski i przygotować się do czwartkowego starcia w Lidze Konferencji. Trudno mi odpowiedzieć na pytanie, czy Stal zasłużenie wygrała, zostawię ocenę dziennikarzom, ale dla nas spotkania z rywalami grającymi tak fizycznie jak mielczanie są trudne. My preferujemy inny styl . Oczywiście wiedzieliśmy o tym przed rozpoczęciem meczu. Porażka jest częścią sportu, nie oczekujmy zatem od moich piłkarzy, że zawsze będą wygrywać.
Bogdan Nather