PODWÓJNY NELSON

Bogdan Nather

Quo vadis?


Nie stroję się w piórka proroka, czy „tylko” jasnowidza, ale wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują, że Ruch Chorzów ma iluzoryczne szanse na pozostanie w ekstraklasie na następny sezon. Mniej więcej takie same, jak ostatnia porcja lodów na przetrwanie na dziecięcym przyjęciu. Nie życzę źle „Niebieskim”, przeciwnie - chciałbym, żeby pozostali w elicie, lecz fakty dla nich są brutalne.

Drużyna z Cichej jest ofiarą swojego sukcesu, błyskawiczny skok z drugiej ligi do ekstraklasy wcale nie wyszedł jej na dobre. Jak to w polskim piekiełku piłkarskim bywa, ojców sukcesu jest bez liku, porażka zawsze jest sierotą. Kiedy w Chorzowie działaczom grunt zaczął palić się pod nogami, bez problemu znaleźli kozła ofiarnego w osobie architekta ich ostatnich sukcesów, trenera Jarosława Skrobacza. Znam się z tym szkoleniowcem bardzo długo i wiem, że na wiele transferów nie miał żadnego wpływu. Dostawał zawodników niejako w prezencie, chociażby Dominika Steczyka, czy Macieja Firleja, nie był też przekonany do angażu Filipa Starzyńskiego. I co z tego, że Firlej w sezonie 2022/23 strzelił dla Znicza Pruszków 21 goli w 34 meczach? Druga liga to nie ekstraklasa, ale włodarze Ruchu najwyraźniej o tym zapomnieli. „Figo” też już ma najlepsze lata za sobą, a za zasługi to... Lepiej, żebym nie kończył tego zdania.

Romans z Janem Wosiem był bardzo krótki (6 meczów) i działacze z Chorzowa podjęli decyzję, że ich mężem opatrznościowym będzie Janusz Niedźwiedź. Włodarze klubu z Cichej otworzyli drzwi, nie mając zielonego pojęcia, co zza nich wyskoczy. Owszem, 42-letni szkoleniowiec zmontował znacznie lepszy skład niż ten, którym jesienią dysponowali trenerzy Skrobacz i Woś. Jest „wygadany”, momentami przekonujący, wręcz „złotousty”, ale w praniu okazało się, że im dalej w las, tym więcej jest drzew. Nie jestem uprzedzony do trenera Niedźwiedzia, ale irytują mnie wypowiedzi szkoleniowca i jego popleczników, że wszystko idzie ku lepszemu. Bzdura na resorach! Panowie, nie próbujcie nabrać starego misia (myślę o sobie) na sztuczny miód! Wystarczy przyjrzeć się faktom, a te mówią jednoznacznie, że Janusz Niedźwiedź ma gorszą średnią zdobytych punktów na mecz niż Jan Woś (0,77 do 0,83 pkt.). Za kadencji Wosia Ruch strzelił 9 goli w 6 spotkaniach, pod kuratelą Niedźwiedzia 7 bramek w 9 potyczkach ligowych. Nie wspominając o takich drobiazgach jak chociażby mniejsza liczba celnych strzałów itp.

Jak niedawno słusznie zauważył obrońca Śląska Wrocław Martin Konczkowski najlepiej jest mało mówić, a swoją wartość pokazać na boisku”. Nic dodać, nic ująć, tylko tyle i aż tyle.