PODWÓJNY NELSON

Bogdan Nather

Test zderzeniowy

5 marca br. na konferencji prasowej trenera Arki Gdynia Wojciecha Łobodzińskiego przed meczem z Wisłą Kraków przedstawiciel „Magazynu Pomorskiego” Jarosław Woliński „rzucił” tekstem: „Wśród czytelników i kibiców mówi się, że Arka to już jest prawdziwy dream team, który przerasta inne drużyny”. Mimo niewyszukanej zaczepki żurnalisty szkoleniowiec gdynian nie stracił kontaktu z rzeczywistością i odpowiedział: „Zaczęliście z grubej rury, ale pora zejść na ziemię”.

Nikt wówczas nie zdawał sobie sprawy z tego, że były to prorocze słowa niespełna 42-letniego Łobodzińskiego. Arka przewodziła wtedy ligowej stawce, mając dwa punkty przewagi nad Lechią Gdańsk i trzy nad GKS-em Tychy oraz aż 10 „oczek” nad GKS-em Katowice, który trzy miesiące później otworzył sobie bramy ekstraklasy.

Piłkarze Arki w tamtym momencie, po trzech zwycięstwach z rzędu, zapewne uwierzyli w swoją wielkość i unieśli się z dumy jak w stanie nieważkości. Sęk w tym, że potem poszybowali w powietrzu jak manekin do testów zderzeniowych, a lądowanie było wyjątkowo bolesne. Nikt przed drużyną z Gdyni nie rozłożył czerwonego dywanu, a bramy ekstraklasy zatrzaśnięto jej przed nosem. Nie mam żadnych złudzeń i wątpliwości, że gdyby w Fortuna 1. Lidze przyznawano nagrodę „Frajerzy sezonu”, piłkarze Arki byliby bezkonkurencyjni.

A teraz z zupełnie innej beczki. Nie będę ukrywał, że jestem bardzo rozczarowany decyzją działaczy Odry Opole, którzy „posprzątali” trenera Adama Noconia. Facet uratował im tyłki, wyjmując drużynę najpierw z kanału ściekowego, czyli ratując ją przed degradacją do 2. ligi, a potem przekształcając słabeusza w groźnego harcownika. W miejsce Noconia panowie z Opola zaangażowali Radosława Sobolewskiego, na pewno dużo lepszego piłkarza niż jego poprzednik, ale czy na pewno lepszego szkoleniowca? Co do tego mam poważne wątpliwości.

Sobol” niemal całą swoją karierę trenerską był „przyspawany” do Wisły Kraków, a niespełna 2-letni okres pracy w Płocku trudno potraktować jako pasmo sukcesów. W sezonie 2019/20 „nafciarze” zajęli 12. miejsce, a gdy Sobolewski odchodził z klubu, Wisła była... 11. Co innego Nocoń. Nie dostał w prezencie żadnego klubu ekstraklasy, ale wykonał kawał solidnej pracy w klubach niższych lig. Po prostu udowodnił, Odry Opole nie wyłączając, że potrafi zarządzać zasobami ludzkimi jak mało kto. Jego jedyną „wadą” jest to, że nie pcha się przed kamery i pierwsze strony gazet. Ale ja tę jego wstrzemięźliwość cenię i popieram, bo znam tabuny trenerów (mają stosowne papiery), którym obca jest zasada „Jeśli nie potrafisz, nie pchaj się na afisz”.

Ku przestrodze włodarzy opolskiej Odry przypomnę im historię z zatrudnieniem Mariusza Rumaka... Zaangażowali go 14 maja 2018 roku, podpisując z nim trzyletni kontrakt, który wygasał 30 czerwca 2021 roku. Nie trzeba chyba dodawać, że jak na warunki pierwszoligowe był to „gwiazdorski” kontrakt. Trener Rumak nie wytrwał na posterunku do końca obowiązywania umowy, bo jego zwierzchnicy stracili cierpliwość po roku i trzech miesiącach. Formalnie 47-letni obecnie trener stracił posadę w Opolu 25 sierpnia 2019 roku, po bezbramkowym remisie z Radomiakiem. Bilans w sezonie 2019/20 był rzeczywiście wyjątkowo mizerny - pod wodzą Rumaka Odra zdobyła 2punkty w sześciu meczach i zajmowała przedostatnie miejsce w tabeli 1. ligi. Ale kontrakt Mariuszowi Rumakowi trzeba było płacić...