Podtrzymać dobrą serię
Raków w ostatnich latach dobrze wchodził w rozgrywki ligowe.
RAKÓW CZĘSTOCHOWA
Ostatnie trzy mecze inaugurujące ekstraklasę dla „Medalików” kończyły się triumfami. Warto jednak wspomnieć choćby ostatni sezon, kiedy Raków pokonał Jagiellonię. Dodatkowo zrobił to w dobrym stylu. Nikt wtedy nie przewidywał, że niecały rok później przy Limanowskiego zamiast fety będzie stypa, a w Białymstoku mistrzowska impreza. Inna sprawa to fakt, że w wymienionych sezonach częstochowianie mieli już za sobą mecze o Superpuchar Polski lub w europejskich pucharach. Pierwsze szlify zostały więc zebrane. Tym razem będzie inaczej.
Ciężkie przeprawy
W końcu podopieczni Marka Papszuna w tym sezonie mogą „odpocząć” od gry na trzech frontach. Nieudany poprzedni sezon ma więc swoje konsekwencje. Raków może skupić się na powrocie na ligowy szczyt. Pierwszy mecz zawsze jest ważny. Dobre wejście w sezon pomaga, choć nie definiuje ostatecznego wyniku i kierunku, w którym zmierzać będzie zespół. W końcu swego czasu mimo porażki z Legią na inaugurację ostatecznie zajął nie tylko drugie miejsce, ale i sięgnął po Puchar Polski. Ostatni sezon to z kolei odwrotny przypadek.
Trzeba jednak wspomnieć, że za wyjątkiem poprzednich rozgrywek inauguracje w wykonaniu częstochowian były trudne. Odcinając porażki, warto spojrzeć na starcia z Piastem Gliwice i Wartą Poznań. W obu Raków niemiłosiernie się męczył. Ledwo wygrał tamte pojedynki. Szczególnie rywalizacja z gliwiczanami mogła zapaść w pamięć. Wówczas częstochowianie przegrywali 1:2, Piast miał nawet okazje na podwyższenie, jednak zmarnował karnego. Raków zdołał odwrócić wynik spotkania. Miał jednak sporo szczęścia i Ivana Lopeza na boisku. Teraz to nie jest takie pewne.
Czekają na gwiazdę
Hiszpański pomocnik wrócił kilka dni temu do treningów indywidualnych. Powrót do pełnego wymiaru i gry będzie jednak wymagał czasu. Lopez w zasadzie rok nie grał w piłkę. Dodatkowo nie przepracował okresu przygotowawczego. Zapewne dopiero za kilka tygodni będzie w stanie wrócić do pełni dyspozycji zdrowotnej. Niekoniecznie podobnie będzie w kwestiach czysto sportowych. Lopez w końcu był wyróżniającym się, o ile nie najlepszym zawodnikiem częstochowian. W poprzednim sezonie jego brak był aż nadto widoczny.
Latem ubiegłego roku Sonny Kittel trafił na Limanowskiego właśnie po to, by go zastąpić i w kluczowych momentach pociągnąć zespół. Tak się jednak nie stało, a wyniki poleciały na łeb na szyję. Raków więc nadal, mimo usilnych prób znalezienia zastępstwa, jest mocno uzależniony od 30-latka. Nowe rozgrywki to szansa, by w drużynie udało się wykreować jeszcze jednego lidera, który w trudnym momencie weźmie na siebie ciężar gry - jak wspomniany Lopez. Mecz w Lublinie może takowego wskazać. Pytanie jednak, jakie decyzje kadrowe podejmie trener Papszun. Może zaryzykować i postawić na nowych graczy lub wolniej ich wprowadzać, ale trzymać się już sprawdzonego schematu i piłkarzy, którzy go nie zawiedli. Wiele wyjaśni się w niedzielę.
(ptom)
Koszulkowe opóźnienie
Choć częstochowianie rozpoczynają nowy sezon meczem 21 lipca, to wszystko wskazuje na to, że w Lublinie zagrają w starych koszulkach. Nowe trykoty zostaną zaprezentowane niecałytydzień później, dokładniej 27 lipca. Najprawdopodobniej taka decyzja wynika z faktu, iż zmieniony zostanie jedynie domowy komplet strojów.
Pierwsze mecze ligowe Rakowa w nowych sezonach ekstraklasy:
2023/24 – Jagiellonia 3:0
2022/23 – Warta Poznań 1:0
2021/22 – Piast Gliwice 3:2
2020/21 - Legia Warszawa 1:2
2019/20 – Korona Kielce 0:1