Podrażnione ambicje
Po zwycięskich torach Ligi Mistrzów dojedzie z Magdeburga do Płocka Industria Kielce. Czy to będzie jej handicup w „świętej wojnie” z mistrzami Polski?
Play off ułatwia życie
Starcia odwiecznych rywali zawsze wzbudzają ogromne emocje, ale trener Industrii Tałant Dujszebajew nie ukrywa, że teraz dla jego zespołu ważniejsza jest Liga Mistrzów. - Play off ułatwia życie, chociaż nigdy nie byłem zwolennikiem tej fazy. Byłbym bardzo zdenerwowany, gdyby liczył się tylko sezon regularny, bo jechalibyśmy do Płocka w okrojonym składzie. Dlatego teraz dużo ważniejsze jest dla nas wyjście z grupy Ligi Mistrzów - podkreślił kirgiski szkoleniowiec i dalej analizował niewygodnych przeciwników. - W ciągu ostatnich sześciu lat w zespole z Płocka nie doszło do zbyt wielu zmian. To ogromny atut. Gra on mocną, niesamowicie agresywną obroną, w której każdy wie, co ma robić. Ta drużyna każdego roku robi postępy i jest niesłychanie groźna dla każdego rywala - komplementował rywali Dujszebajew.
Znają smak zwycięstw
Podopieczni trenera Xaviera Sabate, podobnie zresztą jak kielczanie, w Superlidzenie nie stracili punktu, ale w Lidze Mistrzów spisują się znacznie gorzej - przegrali wszystkie cztery spotkania, choć Paris Saint-Germain i Fuechse ulegli tylko bramką.
- Płock pokazuje z nami dużo lepszą jakość niż w Lidze Mistrzów. Gdyby tak grał z każdym rywalem, miałby dużo więcej punktów na koncie - zauważył obrotowy Industrii, Arstem Karalek. - Znamy się doskonale. Takie spotkania rozstrzygają się w głowach. Teraz rywale znajdują się z przodu. Mają więcej wygranych spotkań i trofeów. Do tego zagrają w domu, więc mogą uchodzić za faworyta. Większość z nas zna jednak smak zwycięstw w Płocku. Wiemy, co możemy i co musimy zrobić, aby znów tam wygrać.
Klucz w obronie
Kluczem do sukcesu będzie postawa w obronie. Defensywa jest silną stroną obu drużyn. - Wisła ma jedną z najlepszych obron w Europie; agresywną, wymuszającą na przeciwniku błędy. Będzie bardzo ciężko zdobywać bramki i nie tylko dlatego, że mamy problemy kadrowe. Ważne będzie, aby wyjść od obrony i zdobyć jak najwięcej łatwych goli z kontry albo w momentach, kiedy rywale nie zdążą się dobrze ustawić. Jeśli to zrobią, to trudno będzie ich zaskoczyć - ocenił rozgrywający kielczan, Tomasz Gębala. - Zawsze chcemy wygrywać. Taką mamy mentalność. W poprzednim sezonie nie zdobyliśmy żadnego tytułu. Nasze ambicje są podrażnione. Wiemy, że to spotkanie nie zadecyduje o mistrzostwie, ale krok po kroku chcemy się budować. To będzie ciężka rywalizacja, ale jedziemy pozytywnie nastawieni.
- Ten zespół gra razem przez 6,5 roku, a to duży atut. Do tego dochodzi mocna i agresywna obrona. Każdy zawodnik zna swoje zadania i to jest kolejny ważny element. Oni każdego roku się rozwijają i to jest pozytywne nie tylko dla nas, ale też dla całej polskiej piłki ręcznej, że taki zespół mamy w lidze polskiej i Lidze Mistrzów - dodał szkoleniowiec kielczan.
Nie patrzą w przeszłość
Dzień wcześniej (sobota, 18.00) w Piotrkowie Trybunalskim punktów będzie szukał zabrzański przedstawiciel w europejskich pucharach, który w inauguracyjnym występie Ligi Europejskiej nie sprostał hiszpańskiej siódemce z Granollers. - Gdybyśmy byli bardziej skoncentrowani, moglibyśmy ten mecz rozegrać lepiej - przyznał szkoleniowiec Górnika Tomasz Strząbała. - Zwłaszcza przestój pod koniec pierwszej połowy był bardzo kosztowny. Widać było, że Hiszpanie byli znakomicie przygotowani taktycznie.
Ostatnie pewne i wysokie zwycięstwo nad beniaminkiem z Wrocławia, a także pucharowa potyczka pokazały, że brązowi medaliści poprzedniego sezonu prezentują się coraz lepiej. - Nie patrzymy w przeszłość i nie najlepszy początek sezonu, bo teraz gramy z zespołami w naszym zasięgu i musimy tę niekomfortową sytuację poprawiać - podkreślił trener Strząbała. - Piotrkowianin to dla nas bardzo niewygodny przeciwnik. Oparty jest na niewysokich zawodnikach, którzy grają bardzo blisko strefy, a my mamy wysokich, nie tak mobilnych na nogach graczy. W zeszłym sezonie przegraliśmy u nich wyraźnie, a w Zabrzu wygraliśmy jedną bramką, dosyć szczęśliwie. Biorąc to pod uwagę, musimy się mocno skoncentrować, tym bardziej że jest wielka różnica, kiedy Piotrkowianin gra u siebie i na wyjeździe. Na własnym parkiecie jest bardzo groźny, jego ambicja jest większa i lepsze są wyniki, choć nie wiem z czego to wynika. Na pewno z jak najlepszej strony będzie chciał się pokazać lewy rozgrywający Piotr Rutkowski, który kiedyś grał w Zabrzu. Mają piotrkowianie dwóch bardzo dobrych bramkarzy i kilku młodych, grających bez kompleksów chłopaków. To ich atuty.
Zbigniew Cieńciała