Podlesianka bliżej 3. ligi
Dzięki świetnie egzekwowanym stałym fragmentom gry klub z dzielnicy Katowic wypracował sobie solidną zaliczkę przed wtorkowym (17.30) rewanżem z rezerwami Podbeskidzia.
Przemysław Żemła (z lewej) nie odstawiał nogi i ustalił wynik pierwszego meczu barażowego. Fot. Dorota Dusik
Podlesianka bliżej 3. ligi
Dzięki świetnie egzekwowanym stałym fragmentom gry klub z dzielnicy Katowic wypracował sobie solidną zaliczkę przed wtorkowym (17.30) rewanżem z rezerwami Podbeskidzia.
Po zajęciu 1. miejsca w I grupie IV ligi śląskiej Podlesianka Katowice postawiła drugi krok w kierunku 3. ligi. Podopieczni Dawida Brehmera wygrali 2:0 pierwszy mecz barażowy z rezerwami Podbeskidzia, które okazały się najlepsze w grupie II. Przed wtorkowym rewanżem katowiczanie są więc w bardzo dobrej pozycji wyjściowej.
Zabójczy kwadrans
Spotkanie rozegrane na sztucznej murawie stadionu Zapora w Wapienicy od początku przebiegało pod dyktando gości. Już w 3 minucie katowiczanie wykorzystali swój atut, czyli stały fragment gry. Wprawdzie pierwsza wrzutka Łukasza Winiarczyka z rzutu wolnego przyniosła tylko rzut rożny, ale po nim obrońcy gospodarzy zdołali wybić piłkę z pola bramkowego jedynie na 16 metr, gdzie na futbolówkę czekał Marius Curos. Młodzieżowy reprezentant Mołdawii uderzył płasko zza linii pola karnego i w gąszczu nóg znalazł drogę do siatki za plecami Krystiana Wieczorka. 21-letni bramkarz miejscowych skapitulował także w 14 minucie, kiedy to po dośrodkowaniu Winiarczyka - tym razem z rzutu wolnego - najlepiej ustawiony był Przemysław Żemła i to on, główkując z 8 metra, ustalił wynik meczu.
Nie znaczy to jednak, że przez trzy pozostałe kwadranse nic ciekawego się nie działo. Sygnał do ataku dał miejscowym Damian Chmiel, zatrudniając Artura Tomanka uderzeniem z 16 m w 23 min i... zaczął się wyrównany bój. Bielszczanie najmocniej zaatakowali jednak po przerwie, ale ani Bartosz Bernard w 48 minucie, ani Giorgi Merebaszwili uderzający z woleja w 51 min nie zdołali sfinalizować akcji swojego zespołu.
W odpowiedzi po dośrodkowaniu Łukasza Grzeszczyka z rzutu wolnego pod bramką Podbeskidzia najwyżej wyskoczył filar obrony Podlesianki Sebastian Kopeć i w 53 min oddał celny strzał, ale Wieczorek popisał się efektowną i skuteczną paradą. Im bliżej było końca meczu, tym bardziej bielszczanie chcieli zdobyć kontaktową bramkę, ale: po rzucie wolnym Chmiela w 72 minucie Paweł Szumiński główkował za lekko, po mocnym strzale Radosława Zająca z dystansu nikt nie zdążył z dobitką i Tomanek obronił „na raty”, aż wreszcie w doliczonym czasie gry golkiper drużyny z południowej dzielnicy Katowic był na posterunku po szarży Adama Zajaca, nogą odbijając piłkę uderzoną z 10 metra przez młodzieżowego reprezentanta Słowacji.
Wnioski do wyciągnięcia
- Wiedziałem, że atutem Podlesianki są stałe fragmenty gry i uczulałem moich zawodników, żeby nie faulowali w okolicach naszego pola karnego - powiedział trener bielszczan, Marek Sokołowski. - Niestety, głupie przewinienia spowodowały, że rywale strzelili nam dwa gole. Doświadczony zespół, który ma w wyjściowej jedenastce tylko jednego młodzieżowca, wykorzystał okazje i jest w lepszym położeniu przed rewanżem. Nie uważam jednak, że byliśmy słabsi. Po pierwszym kwadransie, w którym nasi młodzi zawodnicy musieli ochłonąć z presji tego spotkania, prowadziliśmy grę. Sytuacji było mało, ale wyciągniemy wnioski i postaramy się tak przygotować do rewanżu, żeby powalczyć o awans.
Praca zbiorowa
W dużo lepszym humorze był szkoleniowiec Podlesianki. - Muszę być zadowolony z przebiegu gry - stwierdził Dawid Brehmer. - Dwie szybko zdobyte bramki ustawiły mecz, a później kontrolowaliśmy przebieg meczu. Wiadomo było, że Podbeskidzie ruszy do ataku, bo gol kontaktowy stanowiłby gigantyczną zaliczkę. Robiliśmy więc wszystko, żeby utrzymać rezultat, ale uważam też, że zrobiliśmy dużo, żeby ten wynik podwyższyć. Nie udało się, ale mimo to uważam, że z podniesionym czołem możemy szykować się do wtorkowego rewanżu. Zadowolony jestem przede wszystkim z wyniku, a także z „zera z tyłu”, bo na tym, czyli twardej defensywie, oparty jest w tym sezonie nasz projekt. To się udało. Poza tym wykonaliśmy klasyczną pracę zespołową i nie mam prawa wyróżnić kogokolwiek, bo wszyscy - łącznie z ze zmiennikami, którzy odciążyli ofensywę i defensywę - dali 110% swoich możliwości.
Podbeskidzie II Bielsko-Biała - Podlesianka Katowice 0:2 (0:2)
0:1 - Curos, 3 min, 0:2 - Żemła, 14 min (głową)
PODBESKIDZIE II: Wieczorek - Paweł Szumiński, Felsch, Batelt - Piecuch (74. Czader), Piotr Szumiński, Liszka, Bernard - Zając, Merebaszwili (62. Studnicki), Chmiel (74. A. Zajac). Trener Marek SOKOŁOWSKI.
PODLESIANKA: Tomanek - Winiarczyk, Wacławski, Kopeć, Żemła (60. Niesyto) - Curos (82. Cebulak), Stachoń, Rosiński, Nowotnik (65. Paszek) - Grzeszczyk, Jarnot (89. Roj). Trener Dawid BREHMER.
Żółte kartki: Piotr Szumiński - Żemła, Nowotnik, Winiarczyk, Wacławski.
Sędziował Leszek Lewandowski (Zabrze). Widzów 200.
Jerzy Dusik
O UTRZYMANIE W 4. LIDZE ŚLĄSKIEJ
MKS Myszków - ROW 1964 Rybnik 1:2 (0:2)
0:1 - Balcer, 18 min, 0:2 - Mandrysz, 38 min, 1:2 - Zachara, 56 min
Rewanż we wtorek o 17.30.