Podglądanie w Barcelonie
Jan Urban nie zwalnia. W czwartkowy wieczór zasiadł na stadionie w Krakowie, by oglądać legionistów w starciu z Szachtarem. Dwa dni wcześniej był na meczu Barcelona – Olympiakos.
Santiago Hezze na razie cieszy się głównie dla greckiego Olympiakosu Fot. Yannis Halas / Sipa / PressFocus
REPREZENTACJA
Wizyta selekcjonera na tym spotkaniu była dość niespodziewana i szeroko komentowana w mediach. Robert Lewandowski jest przecież kontuzjowany i grać nie mógł, a Wojciech Szczęsny z kadrą się już pożegnał. - Przyjechał obejrzeć dobry mecz, a przy okazji mógł dowiedzieć się, jak czuje się Robert – tak na łamach portalu „sportowefakty.pl” komentował obecność Urbana na trybunach dyrektor techniczny reprezentacji, Adrian Mierzejewski przypominając, że trener Biało-czerwonych ma w Hiszpanii (w Pampelunie) dom.
„Ostrzyciel” z polskim paszportem
Wielu komentatorów zwróciło jednak uwagę na fakt, że w barwach zespołu gości pojawił się potencjalny reprezentant Polski. Mowa o niechlubnym bohaterze wtorkowego meczu, Santiago Hezze, usuniętym z boiska w 57 minucie gry. Argentyńczyk dwa lata temu wystąpił o polski paszport i uzyskał go bez problemów, ze względu na babcię, która pochodzi z naszego kraju. To właśnie wtedy pojawiły się sygnały, że przekonaniem go do gry w polskiej kadrze zainteresowany jest Michał Probierz.
- Przyglądałem mu się w kilku grach. Nie był wyróżniającą się, zwracającą na siebie uwagę, postacią; poza faktem, że potrafi „przyostrzyć”, zagrać agresywnie – mówił mi wtedy Józef Wandzik, legendarny bramkarz od 35 lat mieszkający w Grecji. Nie był specjalnie zachwycony latynoskim pomocnikiem greckiego zespołu.
„Nie” dla orzełka
Hezze wspomniane obywatelstwo polskie potraktował „interesownie”: paszport kraju unijnego wzmacniał szansę jego gry w Olympiakosie, przestał bowiem podlegać ograniczeniom obejmującym liczbę graczy spoza Unii dopuszczonych do gry. Choć trener Probierz osobiście pofatygował się do niego, Argentyńczyk odrzucił sugestię gry dla Polski. Miał wtedy przed sobą udział w igrzyskach olimpijskich, tuż przed nimi sięgnął ze swą drużyną po niespodziewany triumf w Lidze Konferencji. Powołania do „dorosłej” reprezentacji „Albicelestes” jednak się nie doczekał. Czy warto zatem o niego jeszcze walczyć?
- Owszem, Hezze potrafi bezceremonialnie sfaulować – zgadza się z Wandzikiem inny ekskadrowicz, Mirosław Sznaucner. Dziś pracuje w APOEL-u Nikozja, wcześniej jednak był asystentem Pablo Garcii w trzech greckich klubach ligowych: PAOK-u, Panserraikosie i Atromitosie. Miał więc okazję obserwowania Hezze z bliska. - Piłka mu nie przeszkadza, koledzy chętnie szukają go podaniami – analizuje. - Ale to nie typ zawodnika, który rządzi w środku pola – dodaje. A w zamierzeniach poprzedniego selekcjonera Argentyńczyk miał być jednym z kandydatów na „playmakera”. W Pireusie ma jednak więcej zadań „szóstki”.
Wskazówka spod Akropolu
„Szóstka” - defensywny pomocnik – to dziś przedmiot bólu głowy Jana Urbana. Bartosz Slisz, „etatowiec” w jego zespole na tej pozycji, przeciwko Holandii nie zagra z powodu nadmiaru żółtych kartek. Jakub Moder po długiej przerwie na rekonwalescencję nie będzie jeszcze w pełni sił i formy na holenderskie wyzwanie. Ale... - Gdybym miał wybierać na podstawie moich greckich obserwacji, miast Hezze wskazałbym Damiana Szymańskiego – podkreśla Sznaucner, przywołując wieloletnie dobre występy tego ostatniego na greckich boiskach. Po przeprowadzce do Legii Szymański też gra regularnie w ekstraklasie i być może będzie „złotym środkiem” na „pomarańczowych”.
A Hezze? - Na dziś nie ma takiego tematu - podkreślił Mierzejewski. - Żebyśmy go mogli rozpatrywać, inicjatywa powinna wyjść z jego strony – dodał na łamach serwisu „sportowefakty.pl”.
(DaL)
Liczba Santiago
0 TYLE goli i asyst ma w tym sezonie argentyńsko-polski pomocnik Olympiakosu w 11 występach w lidze i pucharze Grecji oraz w Champions League
