Sport

Pod pełną kontrolą

Zawiercianie znakomicie wywiązali się z roli faworytów. W żadnym z setów Trefl Gdańsk nie przekroczył granicy 20 punktów.

Aaron Russell nie zawsze kończył ataki, ale w innych elementach był niezawodny. Fot. PAP/Jarek Praszkiewicz

PLUSLIGA

Po stracie punktu przez PGE Projekt Warszawa – wygrał w piątek z Lublinianką LUK Lublin 3:2 – Aluron CMC Warta miał szansę zwiększyć przewagę nad nim do czterech „oczek”. Warunkiem było zdobycie kompletu punktów w starciu z Treflem. Drużyna z Gdańska zajmuje dopiero 11. pozycję w tabeli, ma minusowy bilans meczów wygranych do przegranych, lecz potrafi być groźna dla każdego. W pierwszej rundzie przekonali się o tym zawiercianie, przegrywając w Gdańsku 2:3. - Trudno się gra w Ergo Arenie, ale w naszej hali też będzie ciężko. Trefl ma kilku naprawdę mocnych zawodników. Ważny jest kapitan Lukas Kampa, który jest liderem i dobrym zawodnikiem. W dobrej formie jest też Aleks Nasewicz. To wielki talent. Trefl ma filary, ale cała drużyna jest stabilna, więc będzie trudno – mówił przed spotkaniem Luke Perry, który zanim trafił do Aluronu CMC Warty grał w ekipie z Gdańska.

W Zawierciu niespodzianki nie było. Gospodarze wyszli na mecz mocno skoncentrowani. Rozpoczęli imponująco, jakby już w pierwszych akcjach chcieli pokazać rywalom ich miejsce w szeregu. Kibice podziwiali skuteczne zagrywki Miłosza Zniszczoła, zaskakujące rozegrania Miguela Tavaresa Rodriguesa, mocne ataki Karola Butryna i Mateusza Bieńka oraz techniczny kunszt Bartosza Kwolka. Jedynie Aaron Russell nie mógł się przebić w ofensywie, ale w przyjęciu i bloku spisywał się bez zarzutu.

Gdańszczanie byli bezradni. Przegrywali 2:8. Do pogromu nie doszło, bo lepiej zaczęli prezentować się Piotr Orczyk i przede wszystkim Aleksii Nasewicz, ale przewaga miejscowych nie była zagrożona. Michał Winiarski, trener Aluronu CMC Warty, w końcówce mógł nawet sobie pozwolić na wprowadzenie rezerwowych. Na parkiecie pojawił się choćby Mobin Nasri, który niewiele ma okazji do zaprezentowania swoich umiejętności.

W dwóch kolejnych setach walki było więcej, ale tylko do stanu 10:10. Potem zawiercianie wrzucali wyższy bieg i wynik błyskawicznie się „rozjeżdżał”. Wśród gości poziom trzymał jedynie Nasewicz. Młody atakujący był skuteczny, ale w pewnym momencie gospodarze i na niego znaleźli sposób. Mariusz Sordyl, trener Trefla, imał się różnych sposobów, by pobudzić swoją drużynę do lepszej gry. Bezproduktywnego Jakuba Czerwińskiego zmienił Rafał Sobański. Efektu jednak nie było. 33-latek był równie bezradny co jego kolega. - To zdecydowanie nie był nasz najlepszy mecz. Popełniliśmy kilka błędów, momentami brakowało nam koncentracji. Po prostu dobrze rozegraliśmy ten mecz. Poza tym Trefl nie zaprezentował się tak dobrze, jak potrafi grać u siebie – podsumował Miguel Tavares Rodrigues, który został wybrany najlepszym zawodnikiem spotkania.

(mic)

◼  Aluron CMC Warta Zawiercie – Trefl Gdańsk 3:0 (25:16, 25:19, 25:20)

ZAWIERCIE: Tavares Rodrigues (4), Kwolek (7), Bieniek (7), Butryn (13), Russell (8), Zniszczoł (7), Perry (libero) oraz Nasri (2), Ensing (1), Nowosielski. Trener Michał WINIARSKI.

GDAŃSK: Kampa, Orczyk (10), Pietraszko (6), Nasewicz (17), Czerwiński (1), M'Baye (4), Jorna (libero) oraz Majcherski (libero), Sobański (3). Trener Mariusz SORDYL.

Sędziowali: Marek Kolendowski i Paweł Burkiewicz (obaj Kraków). Widzów 1500.

Przebieg meczu

I: 10:3, 15:8, 20:11, 25:16.

II: 10:8, 15:12, 20:14, 25:19.

III: 10:9, 15:11, 20:13, 25:20.

Bohater – Miguel TAVARES RODRIGUES.