Pod ostrym ostrzałem
Z DRUGIEJ STRONY - Michał Zichlarz
W zalewie tego ścieku komentarzy i opinii wychwyciłem jeden, który najbardziej mi się spodobał. Wygłosił go - a raczej napisał - Ryszard Komornicki, też jeden z byłych reprezentantów, uczestnik MŚ 1986, który w ostatnim czasie dosyć często gości na łamach „Sportu”, a zabrał też ważki głos w naszej debacie „Ratujmy polską piłkę!” - numer wydania 53 z 5 marca, strony 2-3. Zachęcam do zerknięcia, bo to dobre podsumowanie problemów trapiących od lat polski futbol.
Co napisał Komornicki po meczu Polska – Litwa? Cytuję: „Może jestem za mało inteligentny, ale nie rozumiem tych wszystkich komentarzy i dyskusji! Przecież wszyscy wiedzieli, jakim trenerem jest Michał Probierz! A dopiero teraz nagle wszyscy krytykują go za brak strategii, postępów,, brak wyników, jego zachowanie na konferencjach prasowych itd. Każdy może wypowiedzieć swoje zdanie na temat trenera reprezentacji Polski, ale czy to coś zmieni? Moim zdaniem nic to nie zmieni, bo Polacy są w tak słabej grupie, że na pewno zajmą drugą lokatę. Niezależnie w jakim stylu - zakwalifikujemy się dalej. I co będzie? Jak zwykle, wszystko super, idziemy w dobrym kierunku itp.! I zapomnimy o wszystkich słabościach polskiego szkolenia i polskiej piłki…”.
Nic dodać nic ująć! Pamiętamy, co było, kiedy trenerem Cracovii był pan Michał i w wyjściowym zestawieniu „Pasów” było 10 obcokrajowców, jak teraz w zespole lidera tabeli Rakowa, oraz jeden młodzieżowiec. Ten młodzieżowiec musiał w tamtym czasie grać przez pełne 90 minut, bo tak był przepis.
W pełni przychylam się do słów Ryszarda Komornickiego. Czy nie było wiadomo, jakim szkoleniowcem jest Probierz? Wiadomo było. Wiadomo też było, jak dobre relacje ma z obecnym prezesem Polskiego Związku Piłki Nożnej Cezarym Kuleszą, z którym przez lata współpracował w Jagiellonii.
Teraz jednak przed nami mecz z Maltą i trzeba się skupić na tym spotkaniu, tym bardziej że widzimy, co się dzieje - w eliminacjach do mistrzostw świata niespodzianek nie brakuje. W Afryce malutki kraj Eswatini, o którym niewielu pewnie słyszało, zremisował z faworyzowanym Kamerunem. Czesi w meczu z Wyspami Owczymi - trochę jak my - urwali się ze stryczka i wygrali jedną bramkę, zapewniając sobie trzy punkty jeszcze później niż my z niedocenioną Litwą. Z kolei w towarzyskiej grze Luksemburg pokonał w sobotę Szwecję – po raz pierwszy w historii!
Coraz mniej jest słabeuszy, którym można nastrzelać nie wiadomo ile goli. Do każdego rywala trzeba podejść z należytym respektem, również do starcia z Maltą, która jest na 168. miejscu w rankingu FIFA; to nawet gorzej niż wspomniane afrykańskie Eswatini, będące na pozycji nr 159.
Jak jednak przypomniał w rozmowie ze „Sportem” przed meczem z Litwą Marek Zub, trener Stali Rzeszów, a przed kilkunastu laty prowadzący od sukcesu do sukcesu Żalgiris Wilno, rankingi i klasyfikacje nie grają. Liczy się 90 minut na boisku, a w tym czasie wiele może się zdarzyć. Pamiętajmy o tym przed kolejnym występem Biało-czerwonych!