Alen Mustafić (z prawej) po raz pierwszy wyszedł w podstawowym składzie Śląska. Fot. Krystyna Pączkowska/slaskwroclaw.pl


Początek serii?

Śląsk Wrocław wygrał pierwszy mecz ligowy w tym roku i ostrzy sobie zęby na kolejne zwycięstwa.

 

W minioną sobotę „trójkolorowi” na własnym stadionie pokonali Widzew 2:1 i dzięki temu ponownie wskoczyli na fotel lidera, ponieważ dotychczasowa przodowniczka, Jagiellonia, musiała uznać wyższość Górnika, z którym przegrała 1:2. - W tym meczu najważniejsze było zwycięstwo - powiedział skrzydłowy Śląska, Piotr Samiec-Talar. - Początek rundy wiosennej na pewno nie był taki, jak sobie zaplanowaliśmy, ale drużynę przede wszystkim poznaje się po tym, jak wychodzi z ciężkich momentów. Wydaje mi się, że idziemy w dobrym kierunku i to zwycięstwo na pewno doda nam skrzydeł. Często pierwsza bramka potrafi całkowicie odmienić spotkanie, ponieważ rywal musi się bardziej otworzyć. Teraz nabraliśmy pewności siebie. W poprzednich meczach wyglądałoby to inaczej, gdybyśmy jako pierwsi „napoczęli” rywala. Z Widzewem strzeliliśmy pierwsi, później mieliśmy jeszcze parę doskonałych sytuacji, następnie Nahuel świetnie zachował się w sytuacji sam na sam i strzeliliśmy gola na 2:0. Najważniejsze jest to, że wygraliśmy. Wydaje mi się, że można być jednocześnie zadowolonym ze swojego występu i mieć do siebie pretensje o to, że w pewnych momentach nie zrobiło się czegoś lepiej. Czułem się dobrze na boisku. Szczególnie szkoda tej sytuacji, kiedy bramkarz Widzewa obronił moje uderzenie, że nie strzeliłem lepiej, bardziej do rogu. W niedzielę mieliśmy regenerację i zaczęliśmy już przygotowania do meczu z Jagiellonią. Zwycięstwo z Widzewem na pewno doda nam pewności siebie i do Białegostoku jedziemy po kolejne trzy punkty.

 

Bośniacki dżoker

Pod nieobecność Petra Schwarza i Petera Pokornego w podstawowej jedenastce na mecz z Widzewem zameldował się Bośniak Alen Mustafić. - To było bardzo ciężkie spotkanie - powiedział niespełna 25-letni pomocnik. - Jestem bardzo szczęśliwy, że wyszedłem w pierwszej jedenastce i mogłem pomóc drużynie. Dostałem na początku meczu żółtą kartkę, niestety, popełniłem też parę prostych błędów. Na szczęście z minuty na minuty czułem się coraz lepiej i pewniej. W przerwie wymieniliśmy się spostrzeżeniami co do naszej gry. Trener nam powiedział, co jest do zmiany i udało nam się dzięki temu wygrać. Teraz jedziemy do Białegostoku na najważniejszy mecz w sezonie, jednak przygotowujemy się do niego tak samo jak do każdego innego spotkania. Liczę na to, że uda się uciec „Jadze” na większą liczbę punktów.

 

Dodatkowa motywacja

- Szkoda straconej bramki, bo naprawdę przez cały mecz bardzo dobrze się broniliśmy - powiedział obrońca Śląska, Łukasz Bejger. - Graliśmy pewnie z tyłu. Chcieliśmy zwycięstwa 2:0 albo większego. Wolę jednak wygrywać niż nie tracić bramek i kończyć mecz wynikiem 0:0. Jesteśmy liderem i czekamy już na ważny mecz w Białymstoku. Jak widać taka gra, gdy wyczekujemy na to, co zrobi rywal, przynosi efekty. Nie skupiamy się na tym, ale tak wychodzi na boisku. Mamy szybkich zawodników na skrzydłach i potrafimy ich wykorzystywać. Taka gra z Widzewem dała nam ważne trzy punkty. Nie odczuwałem presji w związku z tym, że wychodziłem na boisko jako kapitan. Opaska daje wielką motywację i dodatkowe siły. Jestem odpowiedzialny za cały zespół. O serii wygranych będziemy mogli mówić jak uda się dołożyć kolejne zwycięstwo. Liczę, że za kilka dni to się wydarzy.

 

Doceniony stoper

Dobra postawa Aleksa Petkowa zaowocowała kolejnym powołaniem stopera Śląska do reprezentacji Bułgarii. Selekcjoner Ilian Iliew po raz kolejny obdarzył go zaufaniem. Przed reprezentacją Bułgarii dwa spotkania w ramach FIFA Series Tournament, turnieju, który został stworzony z myślą o organizacji meczów między zespołami z różnych zakątków świata. 22 marca Bułgarzy zmierzą się z Tanzanią, a trzy dni później - z Azerbejdżanem.

Bogdan Nather