Julius Ertlthaler będzie miał pierwszą szansę do zaprezentowania się w I lidze. Fot. Łukasz Sobala/PressFocus


Początek mamy pod górę

Kibice GKS-u Tychy nie mogą się doczekać pierwszego gwizdka rundy wiosennej.


Trudno się im jednak dziwić, bo trójkolorowi przezimowali na drugim miejscu w tabeli i mają ogromny apetyt na powrót do ekstraklasy. Trener Dariusz Banasik przed inauguracją tegorocznych rozgrywek nie podgrzewa jednak atmosfery.

- Znowu początek mamy pod górę – stwierdził na konferencji prasowej trener GKS-u Tychy. – Gdy zaczynaliśmy ten sezon, mieliśmy trzy mecze na wyjeździe, potem trudny mecz u nas z Wisłą Kraków i kolejny wyjazd do Gdyni. Tak samo teraz terminarz jest trudny. Gramy pierwsze 5 spotkań w większości z zespołami z pierwszej szóstki. Na początek podejmujemy Odrę, następnie jedziemy na zaległy mecz z rundy jesiennej do Łęcznej, gdzie w tym sezonie jeszcze nikt nie wygrał, a później spotkamy się z Wisłą, Arką i Miedzią, więc sami jesteśmy ciekawi, jak się zaprezentujemy. Myślę, że ten trudny terminarz dla nas może się okazać sprzymierzeńcem. Jeżeli przebrniemy przez ten początek, później będzie łatwiej.


Jeszcze jeden transfer

W tym celu zimą zarząd GKS-u Tychy nie tylko zapewnił drużynie zgrupowanie w Chorwacji, ale dokonał także trzech transferów. Do zespołu dołączyli Julius Ertlthaler, Teo Kurtaran i Maksymilian Stangret.

- Ja się cieszę, bo uważam, że zespół został wzmocniony – dodał szkoleniowiec tyszan. – Zawodnicy, którzy przyszli, albo będą grać, albo będą mieli duże szanse, żeby występować w podstawowym składzie. Z zarządem rozmawiamy jeszcze o jednym transferze i gdyby się udało go sfinalizować do końca lutego, po prostu będziemy mieli silniejszy zespół niż na początku rozgrywek. A przypomnę, że wtedy nie było z nami Marko Dijakovicia, a Norbert Wojtuszek też doszedł później. Ponadto niektórzy zawodnicy nie byli zgrani ze sobą, bo dołączyli do drużyny w trakcie przygotowań, a teraz tej sytuacji nie ma. Można powiedzieć, że jesteśmy zdecydowanie lepiej poukładani. Pamiętajmy też, że ta liga jest tak wyrównana, że do 10. miejsca w tabeli każdy może liczyć na baraże, a nawet myśleć o bezpośrednim awansie.


Proporcjonalnie zbudowany

W tej chwili na drugim miejscu, a więc premiowanym wejściem do elity, znajduje się GKS Tychy. - Naszym zadaniem jest jak najlepiej zespół przygotować i zmotywować się, ale nie przemotywować, jak to było jesienią, gdy przygotowywaliśmy się do pucharowego meczu z Legią – podkreślił opiekun trójkolorowych. – Myślę jednak, że jesteśmy na tyle doświadczeni i mamy też zespół proporcjonalnie zbudowany, że na pewno będziemy walczyć. Powiedzieliśmy sobie w szatni, że to nie jest tak, że zadowolimy się barażami, ale chcemy być jak najwyżej – stwierdził trener. Czego potrzebują zawodnicy? - Atmosfera w zespole jest bardzo dobra. Ja już też awanse robiłem i do I ligi, i do ekstraklasy więc wiem, czego potrzebują zawodnicy. Mam nadzieję, że sprostamy więc temu zadaniu. To też powiedzieliśmy sobie wyraźnie – bardzo chcemy, ale nie musimy. Dlatego nie zadeklarujemy, że na pewno awansujemy, ale myślę, że zrobimy wszystko, żeby jak najwięcej meczów wygrać.


Jerzy Dusik